Część mediów dość ostro skrytykowała dyskusję o ‘udomowianiu’ banków.
Zostawiając poza nawiasem między-partyjne i polityczne boje, poniższy tekst analizuje sens repolonizacji części sektora bankowego, w tym strukturę własności banków w Europie, ryzyka związane z obecną strukturą własności banków w Polsce oraz z innymi zachodzącymi procesami na poziomie UE, docelową strukturę własności banków w Polsce i refleksję nad sposobem implementacji.
Kapitał zagraniczny kontroluje obecnie około 60%-70% polskiego sektora bankowego. Większość polskiego sektora bankowego zostało sprzedane zgodnie z liberalnym fundamentem prywatyzacji wszystkiego co państwowe oraz wiarę w ‘niewidzialną rękę rynku’. Wykres 1. pokazuje jednak, że państwa, jak Niemcy, czy Francja mają bardzo niski udział zagranicznego kapitału we własnym sektorze bankowym. Również Estonia, czy Słowenia wykazały się sporą wstrzemięźliwością podczas prywatyzacji swoich sektorów bankowych.

Dlaczego nadmierny udział zagranicznych banków w Polsce nie jest korzystny? Wbrew pozorom ich interesy nie koniecznie są zbieżne z długookresowym interesem Polski. Dostęp do kredytów jest jednym z kluczy dla rozwoju gospodarek, co jest istotnym elementem agendy UE, np. http://ec.europa.eu/enterprise/policies/finance/ . Interesem zagranicznych banków jest takie zarządzanie oszczędnościami Polaków, aby wyprowadzić do central (czyli z Polski) jak największe zyski (z zarządzania oszczędnościami Polaków). W niektórych przypadkach, jak podczas ostatniego kryzysu finansowego, istniało ryzyko wyprowadzenia części oszczędności celem dokapitalizowania swoich bilansów w centralach. Rezultatem obecnej struktury własności jest więc zmniejszenie dostępności gotówki w Polsce, co podraża kredyty i dodatkowo zmusza do zaciągania drogich pożyczek na międzynarodowych rynkach finansowych.
A Polska ma ogromne zapotrzebowanie na kredyty. Po pierwsze, inwestycje w sektor energetyczny, np. renowacja elektrowni węglowych, budowa elektrowni atomowej, inwestycje w wydobycie gazu z łupków, czy remont sieci przesyłu prądu. Po drugie, obsługa długu publicznego. Po trzecie, polepszenie dostępności kredytowej dla Małych i Średnich Przedsiębiorstw (MiSi) pozostawiającej wiele do życzenia. Po czwarte, finansowanie badań, innowacji, itd..
Wbrew pozorom, kapitał miewa 'narodowość' przez powiązanie właścicieli banków z lokalną polityką i biznesem, który konkuruje z polskim biznesem, stąd konflikt interesów jest oczywisty. I tak np. banki francuskie raczej nie sfinansują budowy elektrowni atomowej nie kupionej we Francji, banki niemieckie nie sfinansują wydobycia gazu łupkowego, bo wolą kredytować zakup niemieckich technologii sektora energii, np. w zakresie energii odnawialnej, itd..I żaden nie sfinasuje niczego, co mogłoby stanowić zagrożenie dla dużych klientów z kraju ich pochodzenia (jeśli się mylę, proszę o sprostowanie). Oczywiście może to sfinansować chiński sektor finansowy posiadające ogromne zasoby finansowe, ale nie zrobi tego bez odpowiednich koncesji w polskim sektorze np. energetycznym, podobnie zresztą, jak Rosja. Również żadne banki zagraniczne nie sfinansują rozsądnych liń kredytowych dla polskich perspektywicznych MiSi, ani badań i innowacji, bo po co miałyby tworzyć konkurencję dla swoich głównych klientów z krajów pochodzenia. (http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1046103-Popyt-na-innowacje.html ciekawy i kompetentny wywiad z dyrektorem PKO BP).Podobnie zwiększenie udziału w akcjach polonizowanych banków polskich grup kapitałowych zwiększy nacisk na tworzenie instrumentów finansujących ważnych dla polskiej ekonomii. 'Niewidzialna ręka rynka' raczej nie przejmuje się interesem i celami polskiej ekonomii.
Mówiąc krótko, albo niektóre strategiczne inwestycje będą finansowane przez oszczędności Polaków, albo tych inwestycji będzie mniej, lub wcale, co będzie miało fatalny wpływ na miejsce Polski w globalnej gospodarce.
Warto również wymienić inne ryzyka, które zagrażają Polsce w omawianym zakresie. Są to likwidacja barier przepływów kapitałowych w UE oraz próby ‘europeizacji’ krajowych nadzorów bankowych.
Rzecz jasna nie ma nic złego w zakresie pierwszego punku, jeśli ma się kontrolę nad procesem przepływu kapitału (czyli systemem bankowym), a mówimy też o kapitale z systemów emerytalnych. Jednak obecna struktura własności banków w Polsce pozwala sformułować tezę, że dodatkowo wydrenuje to oszczędności Polaków, co niekoniecznie będzie im służyć. Wystarczy przypomnieć tu krach na międzynarodowych rynkach finansowych w 2008r, które zrujnowały wiele funduszy emerytalnych w wielu krajach.
Nadmierna ‘Europeizacja’ nadzorów bankowych, w obecnej niekorzystnej strukturze własności banków, wyrwie jedyny obecnie ‘hamulec’ zapobiegający drenażowi oszczędności z Polski. Tzn. zapewne w takim przypadku nasze oszczędności w 2008r. by poprawiły bilanse central banków posiadających polskie banki, co by Polskę odcięło od pieniądza i zrujnowało niejedno polskie przedsiębiorstwo.
Jaki więc powinien być stopień repolonizacji sektora bankowego? Na to pytanie powinni odpowiedzieć polscy specjaliści z zakresu banków. Wydaje się jednak, że na pewno przynajmniej 50%, a zapewne więcej, niż 70%, jak w przypadku Holandii.
Dopóki Polska nie osiągnie bezpiecznego poziomu, powinna być wstrzemięźliwa w zakresie europeizacji nadzorów bankowych oraz uwolnienia wypływów kapitałowych z Polski. A w każdym przypadku należy dopilnować, aby polska specyfika została właściwie wzięta pod uwagę.
Jak 'zrepolonizować banki'? Po pierwsze, przede wszystkim należy zacząć od doprowadzenia do konsensusu, że repolonizacja banków to strategiczna konieczność. Po drugie, na bazie tego konsensusu, rząd powinien wymodelować długoterminową strategię. To zagadnienie jest trudne i nie da się wymodelować strategii bez licznych konsultacji ze specjalistami. Natomiast sama diagnoza wydaje się dość oczywista.
Rzecz jasna, trzeba mieć na to pieniądze. Źródła finansowania to oczywiści osobny temat. Jednak mówimy o procesie zakrojonym na 10-20 lat i zapewne inżynieria finansowa zna metody kumulacji kapitału do takich przedsięwzięć. Oczywiście należy brać pod uwagę ograniczenia wynikające z członkowstwa w UE, zwłaszcza w zakresie subwencji. Jednak struktura własności banków nie podlega pod jurysdykcję UE. Warto podkreślić, że nie piszę o renacjonalizacji, a najlepiej polski biznes by w sposób skoordynowany pomyślał o takich udziałach (rząd ma sporo instrumentów perswazji, aby to ułatwić - wystarczy chcieć). Ciekawostką jest, że niektórym bankom w Niemczech nie wolno inwestować poza region, czy Niemcy. Niemcy wychodzą z założenia, że lokalne oszczędności najlepiej się zwracają przez finansowanie kluczowych loklanych inwestycji. Mają rację.
Podsumowywując,
po pierwsze, obecna struktura własności banków (70% kapitału zagranicznego) jest strategicznie niekorzystna dla Polski i niesie ryzyka dla jej rozwoje gospodarczego, w tym dla inwestycji w sektor energetyczny, czy rozwoju przemysłu i technologii.
Po drugie, należy wypracować polityczny konsensus w tym zakresie, gdyż obecna świadomość problemu w Polsce jest znikoma.
Po trzecie, należy zdefiniować długoterminowy cel optymalnej struktury własności polskich banków (np. 70% w rękach polskiego kapitału), wypracować i wdrożyć strategię.
Po czwarte, strategia powinna być całościowa, tzn. wyzwania związane z europeizacją nadzoru bankowego oraz tworzeniem wspólnego rynku kapitałowego powinny być starannie wzięte pod uwagę.
Chcę się dzielić wnioskami i wiedzą wyniesioną z ciekawego i specyficznego środowiska zawodowego. Przedstawiam swoje prywatne opinie. Nie boję się ani merytorycznej, ani niemerytorycznej krytyki:) Komentarze nie na temat bede wycinal.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka