michal.spolecznie michal.spolecznie
1573
BLOG

Udomowienie banków w Polsce

michal.spolecznie michal.spolecznie Gospodarka Obserwuj notkę 13

Dla urozmaicenia tematu Ukrainy, powtarzam moje rozważania na temat struktury własności banków w Polsce. Problem na Krymie jest oczywiście ważny z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa, ale kwestia banków to też nasze bezpieczeństwo, tyle że ekonomiczne. Koncepcja bezpieczeństwa jest w Polsce zawężona do bezpieczeństwa militarnego, czy energetycznego. ALe jeszcze jest finansowe, ekonomiczne, technologiczne, środowiskowe, itd....wszystkie są ważne. A może się zdarzyć, że ryzyko rosyjskie sie, miejmy nadzieję, nie zmaterializuje, a większe szkody przyniosą niedopatrzenia w innych sferach. 

Część mediów głównego nurtu poddała ostrej krytyce hasło udomowienia banków.

Zajmijmy się jednak postulatem repolonizacji sektora bankowego (a przynajmniej jego części) samym w sobie. Potrzeba do tego analizy struktury własności banków w Europie, ryzyka związanego z obecną i docelową strukturą własności banków w Polsce,  potencjalnymi sposobami implementacji oraz procesów zachodzących na poziomie UE.

Kapitał zagraniczny kontroluje obecnie około 60%-70% polskiego sektora bankowego. Większość polskiego sektora bankowego zostało sprzedane zgodnie z neoliberalnym dogmatem prywatyzacji wszystkiego co państwowe oraz wiarą w niewidzialną rękę rynku. Wykres 1. pokazuje jednak, że państwa takie jak Niemcy czy Francja mają bardzo niski udział zagranicznego kapitału we własnym sektorze bankowym. Również Estonia czy Słowenia wykazały się sporą wstrzemięźliwością podczas prywatyzacji swoich sektorów bankowych.

Dlaczego nadmierny udział zagranicznych banków stanowi dla Polski problem? Ich interesy niekoniecznie są zbieżne z długookresowym interesem Polski. Weźmy na przykład dostęp do kredytów, jedną z dźwigni rozwoju gospodarek (uwzględnioną w agendzie UE) . W interesie zagranicznych banków leży takie zarządzanie oszczędnościami Polaków, aby wyprowadzić z Polski do central jak największe zyski z zarządzanych oszczędności. W niektórych przypadkach, jak podczas ostatniego kryzysu finansowego, istniało dodatkowo zwiększone ryzyko wyprowadzania pieniędzy w celu dokapitalizowania swoich bilansów w centralach.

Tymczasem polska gospodarka ogromnie potrzebuje kredytów. Po pierwsze, ze względu na inwestycje w sektor energetyczny (m.in. renowację elektrowni węglowych, planowaną budowę elektrowni atomowej, inwestycje w wydobycie gazu łupkowego czy remont sieci przesyłu prądu). Po drugie, ze względu na obsługę długu publicznego (bezpieczniej obsługiwać go we własnej walucie). Po trzecie, ze względu na konieczność zwiększania dostępności do kredytów dla MŚP (obecnie pozostawiającej wiele do życzenia). Po czwarte, ze względu na finansowanie badań i innowacji.

Wbrew neoliberalnemu dyskursowi, kapitał miewa narodowość. Właściciele i zarządy banków powiązani są z polityką i biznesem swoich krajów. A zagraniczny biznes konkuruje z polskim biznesem. Stąd też konflikt interesów staje się nieunikniony. Banki francuskie raczej niechętnie sfinansują budowę elektrowni atomowej kupioną poza Francją. A banki niemieckie nie będą zachwycone wydobyciem gazu łupkowego, ponieważ wolą kredytować zakup niemieckich technologii sektora energii odnawialnej.

Nikt nie sfinansuje inwestycji, które mogłyby stanowić zagrożenie ekonomiczne dla dużych klientów z kraju ich pochodzenia. A czy nie znajduje się to w interesie właścicieli owych aktywów, czyli polskich obywateli? Oczywiście, tego typu inwestycje energetyczne może sfinansować chiński sektor finansowy, posiadający ogromne zasoby finansowe. Tyle że zrobi to drogo albo w zamian za odpowiednie koncesje, np. w polskim sektorze energetycznym. Również żadne banki zagraniczne nie sfinansują rozsądnych linii kredytowych dla perspektywicznych polskich MŚP lub badań i innowacji. Bo po co miałyby ryzykować i tworzyć konkurencję dla swych największych ojczystych klientów? O tym problemie wspominał jakiś czas temu prezes PKO BP na łamach Rzeczypospolitej. Podobnie zwiększenie udziału w akcjach polonizowanych banków polskich grup kapitałowych zwiększy nacisk na tworzenie instrumentów finansujących ważnych dla polskiej ekonomii. Niewidzialna ręka rynku raczej nie przejmuje się strategicznymi celami polskiej gospodarki. Natomiast skutecznie służy pomnażaniu zysków transferowanych do central.

 
Mówiąc krótko, albo niektóre strategiczne inwestycje będą finansowane przez oszczędności Polaków, albo tych inwestycji będzie mniej lub wcale. A to wywrze negatywny wpływ na międzynarodową pozycję ekonomiczną Polski.

Warto też bacznie analizować uboczne skutki europeizacji nadzorów bankowych. Istnieje bowiem ryzyko, że przy obecnej niekorzystnej strukturze własności banków,  zniknie jedyny obecnie hamulec zapobiegający drenażowi oszczędności z Polski. Zapewne w takim przypadku nasze oszczędności z 2008 roku poprawiłyby bilanse central banków posiadających polskie banki, a Polska zostałaby odcięta od pieniędzy. Niejedno polskie przedsiębiorstwo upadłoby wraz z miejscami pracy.

Jaki więc powinien być stopień repolonizacji sektora bankowego? Szczegółową odpowiedź na to pytanie zostawmy polskim specjalistom z zakresu bankowości. Wydaje się jednak, że na pewno przynajmniej 50%. A może i ponad 70%, jak w przypadku Holandii.

Dopóki Polska nie osiągnie bezpiecznego poziomu, powinna wykazywać wstrzemięźliwość wobec europeizacji nadzorów bankowych oraz uwolnienia wypływów kapitałowych z Polski. A w każdym razie należy dopilnować uwzględnienia specyfiki sytuacji Polski.

Jak zrepolonizować banki? Przede wszystkim trzeba zacząć od ustanowienia powszechnego konsensusu, że stanowi ona strategiczną konieczność. Następnie, na bazie tego konsensusu, rząd powinien opracować długoterminową strategię. Nie da się zrobić tego szybko i pod dyktando kalendarza wyborczego. Natomiast sama diagnoza wydaje się dość oczywista. Tutaj zachowuję sceptycyzm względem akcjonariatu rozproszonego, ponieważ często większy, choć niewiększościowy akcjonariusz może faktycznie kontrolować bank.

Rzecz jasna, na to wszystko muszą znaleźć się pieniądze. Źródła finansowania wystarczają za  osobny temat. Jednak mówimy o procesie zakrojonym na 10-20 lat, więc inżynieria finansowa zapewne zna metody kumulacji kapitału służące takim przedsięwzięciom. Choć oczywiście należy brać pod uwagę ograniczenia wynikające z członkowstwa w UE, zwłaszcza w zakresie subwencji.

Warto podkreślić, że nie piszę o renacjonalizacji. Tym samym byłoby zapewne korzystnie, gdyby polski biznes w sposób skoordynowany pomyślał o udziałach. Rząd ma sporo instrumentów perswazji, aby im to ułatwić. Wystarczą chęci. Jako ciekawostkę podam fakt, że niektórym bankom w Niemczech nie wolno inwestować poza regionem bądź krajem. Niemcy wychodzą bowiem z założenia, że lokalne oszczędności najlepiej zwracają się przez finansowanie lokalnych inwestycji. I nie sposób nie przyznać im racji.

Podsumowanie:

1.      obecna struktura własności banków (60%-70% kapitału zagranicznego, bez wchodzenia w niuanse związane z wpływem pakietów mniejszościowych) jest ze strategicznego punktu widzenia niekorzystna dla Polski i niesie ryzyko dla jej rozwoju gospodarczego (w tym dla inwestycji w sektor energetyczny oraz rozwoju przemysłu i technologii)

2.      obecna świadomość problemu w Polsce jest znikoma, punkt wyjścia stanowi więc wypracowanie szerokiego politycznego konsensusu w kwestii repolonizacji banków

3.      należy zdefiniować długoterminowy cel optymalnej struktury własności polskich banków (np. 70% w rękach polskiego kapitału), następnie wdrożyć strategię służącą jego osiągnięciu

 

4.      strategia działania powinna mieć charakter całościowy i uwzględniać wyzwania związane z europeizacją nadzoru bankowego oraz tworzeniem wspólnego rynku kapitałowego

 

Chcę się dzielić wnioskami i wiedzą wyniesioną z ciekawego i specyficznego środowiska zawodowego. Przedstawiam swoje prywatne opinie. Nie boję się ani merytorycznej, ani niemerytorycznej krytyki:) Komentarze nie na temat bede wycinal.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka