Weronika poszła za Kubą na balkon i usiadła bez słowa na krześle, które jej wskazał.
Siedzieli naprzeciw siebie w milczeniu. Dziewczyna nie zamierzała tego przerywać pierwsza. W końcu to on chciał ją o coś pytać, ale na razie siedział bez słowa i tylko przyglądał się jej, tak uważnie, jakby ją po raz pierwszy zobaczył. Ona miała szczery zamiar w rewanżu przyjrzeć się jemu, ale okazało się to zbyt trudne. W świetle księżyca ten przystojny chłopak wyglądał… zbyt fascynująco. Weronika zarumieniła się i wbiła oczy w podłogę.
Po chwili Kuba odezwał się.
- Powiedz mi prawdę. Skąd się wzięłaś w moim pokoju tak niespodziewanie o tak dziwnej porze? – Spojrzał na zegarek i odczytał godzinę: - 22.15 – Weronika się wzdrygnęła. – Nie mam do ciebie żadnych pretensji – dodał chłopak - tylko… Ciekawią mnie okoliczności…
Weronika nie bardzo wiedziała, co mu odpowiedzieć: chciałam obejrzeć łazienkę? Z ciekawości? Czy od razu: szukałam cię i wpadłam pogadać?
- Wiesz – odezwał się Kuba, widząc jej wahanie – to raczej niecodzienna sytuacja. Powinnaś chyba mi to jakoś wyjaśnić?
- Mówiłam ci już, że to niechcący. Tylko przechodziłam i chciałam obejrzeć… Ale ja w ogóle nie zamierzam ci się tłumaczyć. – Zdenerwowała się dziewczyna. Stwierdziła w duchu, że to obojętne, co on o niej pomyśli. Swoją postawą wcale nie zachęcał do zwierzeń. – Może zachowałam się dziwnie, ale chyba nikogo nie uraziłam… A ty tu jakieś przesłuchanie zaczynasz, a nie wiesz pewnie nawet, jak mam na imię! – powiedziała z wyrzutem, po czym zamilkła, przestraszona własnym wybuchem.
Kuba siedział nadal niewzruszony, jakby w ogóle nie zauważył zdenerwowania Weroniki. Obrzucił ją kolejnym badawczym spojrzeniem, po czym powiedział spokojnie:
- Nie wiem nawet, jak masz na imię? Weronika. Weronika Muszyńska, nieiwle młodsza ode mnie. Przez rodzinę jesteś nazywana Wercią. Najstarsza z trzech sióstr… Masz jeszcze starszego brata. Robiłaś wszystko, by zostać w domu, choć namawiano cię na przyjazd tu długo i usilnie. Dopiero obietnica, że będziesz mogła prowadzić samochód cię przekonała. Niedawno zrobiłaś prawo jazdy i marzyłaś o ruszeniu w trasę… Nie dziwię się. Oprócz tego masz dużo oryginalnych pomysłów i żyłkę odkrywcy. Ładnie śpiewasz… Aha, robisz znakomite babeczki.
Weronika uświadomiła sobie, że nawet w świetle księżyca można wyglądać głupio z otwartymi ustami, więc je zamknęła.
Chłopak był bystry. Aż za bardzo.
Teraz zamilkł i tylko siedział nieruchomo, wciąż na nią patrząc.
- Skąd to wszystko wiesz? Przecież nie zwracałeś na mnie najmniejszej uwagi!
- Wydawało ci się.
- Przecież zauważyłabym… Cały czas na ciebie… - Weronika przerwała w pół zdania. Przecież nie mogła mu powiedzieć otwarcie, że przez cały ten dzień myślała o nim. – Więc skąd to wiesz? O babeczkach… O tym, że chciałam zostać w domu… O prawie jazdy…
- Wielu rzeczy można się domyślić. A co do pozostałych… Nie uwierzysz, co można usłyszeć, będą mimowolnym świadkiem kobiecego plotkowania w kuchni. Te babeczki twoja mama poleciła mojej, mówiąc że to ty robiłaś. Muszę przyznać, że są przepyszne.
- No dobrze, ale mama nie powiedziała ci chyba, ze przyjechałam tu tylko dlatego, że mogę robić za szofera? Miałam nadzieję, że ona o tym nie wie. I myśli, że namówiła mnie na udział w imprezie, na której będę się bardzo dobrze bawić…
- Nie zauważyłaś Weroniko, że słuchałem nie tylko rozmów naszych mam - ale też tego co mówiłaś ty. I domyśliłem się paru rzeczy, których nie powiedziałaś.
W tym momencie Weronika pomyślała: „Czemu gdy domyśliłeś się tego wszystkiego zostawiłeś mnie w tym bałaganie samą? Nie poświęciłeś mi nawet grama uwagi? Gdzie ta twoja wychwalana empatia i wspieranie innych?…” – Ale tego nie mogła powiedzieć na głos. Uświadomiła sobie jednak, że on odparł jej zarzuty. Wypadałoby więc odpowiedzieć na pytanie, które jej zadał na początku.
- To teraz ja muszę się wytłumaczyć – zaczęła niepewnie. – Więc, jak zauważyłeś, w ogóle nie wiem, co ja tu robię. Siedziałam na dole od kiedy zaczęła się zabawa i zeszli goście. Wszyscy zaczęli gadać naraz ze wszystkimi, a ja nie miałam do kogo gęby otworzyć. Zaczęłam dostawać świra i wtedy wpadłam na pomysł, że przejdę się po domu, zwiedzę go, żeby zająć się czymkolwiek – była to prawda. Niecała, ale Weronika nie była w stanie temu wciąż obcemu chłopakowi wyjaśniać zawiłości dziewczęcych emocji. Przemilczała inne kierujące nią względy i przeszła do opisu wydarzeń. – Może mi nie uwierzysz… Ale nie chciałam włazić tu, gdzie są wasze prywatne pokoje. Ale coś mnie tu pociągnęło… Odstraszała mnie nuda, którą chciałam zostawić za sobą… I poszłam tym korytarzem z rozpędu, ale nigdy w życiu nie weszłabym ci tak bezczelnie do pokoju… Myślałam, że to łazienka. – Powiedziała szczerze i pomyślała, że jej tłumaczenia są raczej mętne. No, bo kto by kupił taką historyjkę…
- Łazienka jest obok. Zobaczyłaś smugę światła nad podłogą i pomyślałaś, że to w moim pokoju się świeci… - Kuba wszystko zrozumiał. - A to pułapka, bo jak pracuję przy komputerze, to gaszę górne światło i używam tylko lampki. To dopiero numer! Nie myśl sobie – dodał – że ja się gniewam, czy co. Dobrze się stało.
Po tym oświadczeniu Weronika przestała rozumieć cokolwiek. Oderwała wzrok od podłogi i spojrzała na niego ze zdziwieniem. A on mówił dalej:
- Cały dzień byłem zajęty, wciąż coś załatwiałem. Przy obiedzie nie było możliwości pogadać, sama widziałaś… Potem ta zabawa się zaczęła, a ja się zająłem moją robotą… W ogóle to cały czas miałem nią myśli zajęte i trudno było mi się skupić na czymkolwiek innym. I w końcu nie udałoby nam się zamienić ani słowa.
- Ale jak ty masz coś do zrobienia, to ja nie chcę ci przeszkadzać…
- Czasem trzeba zrobić sobie przerwę. I tak mi jakoś to nie idzie… Może jak pogadamy na jakiś swobodny temat, to coś wymyślę, żeby to dalej ruszyć… Może ty mnie o coś spytasz? O co chcesz… - Uśmiechnął się do niej.
Ośmielił ją tym uśmiechem.
- A powiesz mi, co to za praca, którą ci przerwałam? Widziałam cię przy komputerze, ale jestem pewna, że nie grałeś w żadną głupią grę ze strzelaniem i mnóstwem krwi, tylko robiłeś coś konkretnego…
- Wiesz, ja w ogóle nie lubię gier ze strzelaniem i mnóstwem gier, nawet tych mądrych. A co do tej roboty, to nie ważne…
- Ale ja chciałabym wiedzieć – powiedziała Weronika, odwołując się do całej swojej odwagi. – Zauważyłam na twoim monitorze otwarty program do filmów i muzyki… Mój brat go często używa. – Brnęła dalej. – Jestem ciekawa, do czego go używałeś.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Naprawdę.
- To dłuższa historia. Więc moje koleżanki z klasy wymyśliły, żeby nasza klasa zrobiła swój własny film na pamiątkę. Koniec liceum, takie tam… Mamy mieć film ze studniówki i ogólne pozdrowienia kręcone przez jakiś speców, ale one chciały, żebyśmy zrobili sami coś więcej. I nakręciły kamerą z ręki jakieś wspomnienia z wycieczek i pozdrowienia dla cioci z Ameryki, każdy coś tam mówi o sobie, dały mi jeszcze całe archiwum zdjęć naszej klasy z różnych wyjść. I poprosiły mnie, żebym to zmontował. A to wcale niełatwa sprawa. Mam zrobić jakąś wstępną wersję, ale w ogóle nie mam pomysłu, jak to ruszyć. Oczyściłem na razie ten materiał filmowy, który one przygotowały i dalej nie bardzo wiem co robić.
- Ale fajny pomysł… - Westchnęła Weronika. – Szkoda, że u nas nikt nic takiego nie robi. Będziemy mieli tylko to, co zorganizowali odgórnie dla wszystkich, czyli same nudy.
- Niby masz rację, ale te nasze ręczne nagrania nie są specjalne. A zrobienie czegoś porządnego bez odpowiedniego materiału to niełatwe zadanie.
- Pewnie masz rację, nigdy dotąd nie montowałam żadnego filmu. U nas w domu takie rzeczy robi mój brat. Ale wiesz, co on często prosi mnie o pomoc. Chyba sobie ceni moją pomysłowość… Twierdzi, że jestem spostrzegawcza i mam ciekawe wyczucie kompozycji. To jego słowa. Więc… Może mogłabym ci jakoś pomóc?
Chłopak znów spojrzał na nią uważnie. Weronika poczuła się onieśmielona. Ten jego wzrok zbijał ją z pantałyku. Po jakiś dziesięciu sekundach, które Weronice wydały się wiecznością, Kuba powiedział:
- Chcesz zrezygnować z imprezy, żeby składać ze mną nudny i irytujący film o mojej klasie? Dlaczego?
Dziewczyna poczuła, że nie wymiga się od odpowiedzi na to pytanie. I że, co gorsze, każdy blef zostanie odkryty i prześwietlony przez jego rentgenowskie spojrzenie. Postanowiła powiedzieć prawdę…
- Ta impreza jest nie na moje nerwy. Nie lubię disco. I to strasznie nudne, cały czas stać i podpierać ścianę. Poza tym naprawdę pomagam bratu w tych jego superprodukcjach. A do tego… Chciałabym z tobą posiedzieć, pogadać, coś robić – ciągnęła mężnie. – Sama już nie mogę. Z desperacji mogłabym pójść do ogrodu… Albo zostać i ci pomóc. Przynajmniej byłabym pożyteczna.
Weronika zobaczyła w oczach Kuby śmiech.
- Co ty masz do tego ogrodu? – Spytał.
Postanowiła przemilczeć to pytanie.
Niespodziewanie Kuba wstał i podał jej rękę.
- Chodź – powiedział. – Jeśli pomożesz mi ruszyć ten film choć o krok do przodu – to na pewno będziesz bardzo pożyteczna.
30-latka z rodziny wielodzietnej, z otwartym umysłem i sercem, magister Nauk o rodzinie z licencjatem z jęz. niemieckiego. Żona, matka córeczki.
Mam stały światopogląd i konserwatywne zasady. Interesuję się pisaniem różnych dziwnych rzeczy, w tym pamiętnika, wierszy, piosenek i opowiadań; uwielbiam rysować i śpiewać. Od nostalgii ratuje mnie wrodzony rozsądek i poczucie humoru.
Kontakt: na FB do wyszukania też pod nickiem
by Katrine
***
My jesteśmy prawdziwe damy, bo przy jedzeniu nie mlaskamy, grzecznie dygamy i się słuchamy mamy
Nic nie wiemy, nic nie znamy
za to ładnie wyglądamy
Kiedy trzeba zrobić dyg
My zrobimy go jak nikt
Na sukienkach żadnej plamy
Przy jedzeniu nie mlaskamy
Dama z damą, ty i ja
Mama z nas pociechę ma
Dama mamie nie nakłamie
Wierszyk powie, zna na pamięć
Dama grzeczna jest jak nikt
No i pięknie robi dyg
***
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(Kazimierz Wierzyński)
***
Każdy twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą twoją się ukorzę
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże
Wszak tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj
Co postanowisz niech się ziści
Niechaj się wola twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie
(N. Tenenbaum, J. Kaczmarski "Modlitwa o wschodzie słońca")
***
Śnić sen, najpiękniejszy ze snów,
Iść w bój, w imię cierpień i krzywd
I nieść ciężar swój ponad siły,
Iść tam, gdzie nie dotarłby nikt.
To nic, że mocniejszy jest wróg,
Że twierdz obległ setki i miast,
Lecz bić, bić się aż do mogiły.
Iść wciąż, aby sięgnąć do gwiazd
To jest mój cel - dosięgnąć chcę gwiazd,
Choć tak beznadziejnie daleki ich blask.
By zdobyć swój cel i do piekła bym mógł
Pod sztandarem swym iść,
Gdyby chciał w tym dopomóc mi Bóg!
Właśnie to posłannictwa jest sens,
Więc ślubuję tu dziś
Mężnym być i nie skalać się łzą,
Gdy na śmierć przyjdzie iść.
I nasz świat lepszy stanie się, niż
Dawniej był, nim rycerski swój kask
Wdział i ten, co ślubował niezłomnie
Wciąż iść, aby sięgnąć do gwiazd!
The Impossible Dream, Joe Darion
THE VERY BEST OF
Bajka. Co się wydarzyło pod sklepem z lampami - bajka dziewczynce Kasi i dżinie Flinie
Coś głupiego (o studiach) - o wierze w siebie
O III urodzinach Salonu24
Sierotka Mida na wakacjach - o wakacyjnych wojażach
Bajka wakacyjna - o elfach
Walcząc w słusznej sprawie - o moich poglądach
Przypomina Ciebie mi... Część 5. Pola, las i droga
Niejasne bajdurzenie o dorosłości
Matura. Krótkie studium poznawcze
Pasja odkrywania - wspomnienia z dzieciństwa
Wierszyk. Dla odmiany - o królewnie
Przypomina Ciebie mi... Część 4. Wiatr
O moim pisaniu - właśnie
Naiwna. Głupia - o zaufaniu
Przypomina Ciebie mi... Część 2. Osiemnastka
Przypomina Ciebie mi... Część 1. Dom. Rodzina
Urok staroci - tylko koni żal... - o domu na wsi. Wspomnienia
Dni Powstania - Warszawa 1944 - o wystawie
Kraków inaczej - o wyprawie do Krakowa
"Tam skarb Twój..." - o domu na wsi. Przyjazd
Oto właśnie ta Noc - o Passze
Historia pewnego cudu - o moich narodzinach
Okruchy życia - o mnie
Starsza Siostra - o siostrze :)
Uwielbiam wiatr w każdej postaci - o wietrze. Wiersz
Pamiętnik - po co to właściwie? - o pamiętniku
Zagiąć psora - o nauczycielach
Zwykła ludzka życzliwość - o ludziach
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości