Początki epidemii chińskiego wirusa i uwzględnianie wynikających z tego doświadczeń. To przemknęło przez media jakimiś lapidarnymi notatkami gdzieś na marginesie wiadomości, że część śmiertelnych ofiar w sławnym Bergamo wynikła z...
podłączania do respiratorów. We Włoszech dziwne zapalenia płuc miały miejsce w październiku-listopadzie 2019 i były leczone jak zapalenia płuc właśnie. Tymczasem w lutym po prześwietleniu "pacjenta zero" postawiono mu błędną diagnozę i podłączono do respiratora. Ponieważ zabroniono (od WHO) robienia sekcji, dopiero po miesiącu stwierdzono, że respiratory zamiast pomagać uśmiercały pacjentów chorych na chiński wirus, u których powstała zakrzepica. Dzisiaj epatuje się nas udostępnianiem i stosowaniem respiratorów...
W każdym razie historia zakażania chińskim wirusem jawi się zupełnie inaczej niż nam przedstawiały media:
Trudno się opierać wnioskom, że cała historia "pandemii" wygląda na wielką manipulację, podczas gdy mamy do czynienia z wirusem-koronawirusem wpisującym się w sezonowe wzmożenia grypy, które jak to zwykle bywa mają różny przebieg w lokalnych społecznościach i miejscach geograficznych.
Natomiast zupełnie niewykluczone jest, że obok wzmożenia grypowego, znaczenie dla postępowania władz państwowych różnych krajów ma powierzchowna lub głębsza wiedza o istocie tego wyprodukowanego przez komunistów chińskich wirusa jako broni biologicznej. Niewiadoma pozostaje sprawa celowości uwolnienia wirusa z laboratorium, bo to, że został przez Chiny wyprodukowany w ten sposób, że zmutowany z dostępnych paskudnych wirusów zwierzęcych, to nie pozostawia u badających temat najmniejszych wątpliwości.
Komentarze