Marek Migalski Marek Migalski
72
BLOG

Czy PO skończy jak SLD?

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 89

 

Dzisiejszy fatalny stan SLD, który zresztą wielce mnie raduje, jest między innymi wynikiem wojny rozpoczętej po 2001 roku między Leszkiem Millerem, a Aleksandrem Kwaśniewskim. Ówczesny premier i ówczesny prezydent zdecydowali się na podjęcie owej bratobójczej walki, będącej nota bene wyrazem głębszej rywalizacji wewnątrz Sojuszu, ze względu na fakt całkowitej, jak się wydawało, przewagi nad innymi partiami. Postkomuniści mieli wówczas obsadzony urząd prezydenta, podporządkowany sobie rząd i Sejm, opanowaną telewizję publiczną i przychylność mediów prywatnych, byli poukładani także z biznesem. Poczuli się tak mocni, tak potężni, tak bezkarni, że oddali się wewnętrznej wojnie, sądząc, że dusze Polaków są w ich posiadaniu na długie lata. W pięć lat po spektakularnym zwycięstwie Kwaśniewskiego w wyborach prezydenckich, w cztery lata po miażdżącym zwycięstwie SLD w elekcji parlamentarnej, w dwa lata po wybuchu afery Rywina z potężnej formacji postkomunistycznej nie zostało prawie nic. Postkomunizm w Polsce zawalił się pod własnym ciężarem, pod ciężarem swojej potęgi, w wyniku implozji.
 
Być może jest to wynik wishful thinking, ale mam wrażenie, że obecnie podobny proces zaczyna przebiegać w Platformie. Ostry konflikt między Tuskiem i Schetyną, jeszcze ostrzejszy między tym drugim a Palikotem, wojny w regionach - to tylko najbardziej widoczne przejawy wojny wewnątrzplatformianej. Bo też dzisiaj PO jest mniej więcej tak samo potężna, jak postkomuniści dekadę wcześniej - mają zdecydowaną przewagę w mediach, w środowiskach opiniotwórczych, mają stabilną większość w Sejmie i Senacie, ich kandydat jest podobno "skazany na sukces" w wyborach prezydenckich, biznes - zwłaszcza wielki - kocha ich z wzajemnością. Dlatego liderzy Platformy zaczęli prowadzić ze sobą coraz bardziej bezwzględną i, co ważniejsze, publiczną wojenkę o panowanie w partii. Sądzą, że mogą już absolutnie wszystko, bo już nie takie rzeczy uszły im na sucho - i afery, i wulgarne słowa, i nijakość rządów. To rozzuchwala i czyni skorym do pójścia na całość i to bez zażenowania oraz skrupułów.
 
Czy Platforma skończy tak, jak skończyli postkomuniści? Życzyłbym sobie tego, ale wiem, że nie musi się tak stać. Jednak każdy kolejny konflikt wewnątrz PO, każda kolejna wojenka, każde wewnątrzpartyjne zawirowania zmniejszają szanse Platformy na długoletnie rządzenie. Chłopcy poczuli się zupełnie bezkarni. To najlepszy moment, by się potknęli. Bo - nie porównując działaczy PO do kryminalistów - skądinąd wiemy, że złodzieje najczęściej wpadają właśnie wówczas, gdy stają się coraz bardziej bezczelni i czują się coraz bardziej bezkarni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka