Marek Migalski Marek Migalski
4016
BLOG

Wujek dobra rada - inauguracja

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 76

 

Wciąż emocjonalnie i politycznie związany jestem z PiS i dlatego nie mogę spokojnie patrzeć, jak ta partia strzela sobie samobóje. Dlatego postanowiłem od czasu do czasu zabawić się w rolę „wujka dobra rada” i albo bezinteresownie doradzać, co należałoby zrobić, albo skrytykować i skorygować to, co zostało źle zrobione. A Państwo niech oceniają, czy mam rację.

Wczoraj odbyła się inauguracja kampanii samorządowej mojej ulubionej partii. Czy ktoś o tym wie? W jakiej formie dotarła do Państwa ta informacja? Jaki był jej główny przekaz? Doznaliście Państwo miłego podekscytowania na myśl o tym, co stało się w Rzeszowie? A jednak właśnie wczoraj marszałek Kuchciński zapowiedział, że celem PiS jest zwycięstwo w 8 lub w 9 sejmikach. Powodzenia, ale jak to będzie tak dalej wyglądać, jak w Rzeszowie, to czarno to widzę.

Zacznijmy od daty. Tomasz Poremba, eurodeputowany z tamtego regionu i osoba, która czuje się co najmniej wicekaczyńskim na Podkarpaciu a może i w całym kraju, rozpoczął swoje przemówienie od tego, że to nieprzypadkowa koincydencja i warto wspominać właśnie wczoraj to, co stało się 71 lat temu. No fajnie,  ale co dalej? Jutro pójdziemy bić bolszewika? To ma być program poważnej partii na wybory do gmin i powiatów? Szykuje się jakieś pospolite ruszenie, powszechna mobilizacja, branka? Jeśli tak, to chcę być o tym poinformowany, bo bym się zabrał, bo nie zwykłem się dekować, ale jeśli to tylko wybory samorządowe, to może jednak ostrożniej z tymi asocjacjami!

Potem było jeszcze lepiej – na sali zgromadzono podobno około 2 tysięcy działaczy samorządowych. Tylko, ze w TV widać było jedynie puste trybuny! Wywiady z politykami PiS  były właśnie na tle tych pustych trybun – trzeba nic nie wiedzieć o mediach i współczesnym marketingu, żeby dać się tak sfilmować. Każdy, kto ma choć odrobinę oleju w głowie, wie, że jeśli brakuje nam ludzi, to zapełniamy właśnie trybuny, a nie sadzamy 2 tysiące ludzi na płaskiej powierzchni sali sportowej!  Cyniczne, prawda? Ale prawdziwe i jak ktoś tego nie wie, albo się tym brzydzi, to niech się dalej zajmuje pisaniem donosów na kolegów, a nie organizowaniem tego typu imprez.  

Ogłoszono też, że na inaugurację tej kampanii PiS nie przyjedzie prezes. To chyba znowu, ale tego nie jestem pewien, charyzmatyczny Poremba ogłosił, że przyczyną tego jest  fakt, że Jarosław Kaczyński musiał zostać w Warszawie na konsultacjach z … Mariuszem Błaszczakiem! Można bardziej zlekceważyć delegatów i przesłać wyborcom jaśniejszy komunikat, że się ich ma gdzieś, niż właśnie konieczność rozmowy w kolegą Błaszczakiem? Każdy inny powód byłby lepszy – od powodów rodzinnych (absolutnie zrozumiałych), po wyjazd na ryby. Ale rozmowa z Błaszczakiem?! Czy ta perspektywa kogokolwiek by gdzieś zatrzymała choć na minutę? Dajcie żyć!

No i wreszcie zakończenie tej elektryzującej imprezy – przemarsz z  pochodniami. Nie mam nic przeciwko pochodniom i szlachetnym pobudkom, które zapewne kierowały pomysłodawcami, ale jakim ignorantem trzeba być, by nie wiedzieć, że właśnie to będzie główny przekaz w mediach (zwłaszcza tych niechętnych PiS-owi, a jest ich przecież mnogość)? Jaki to geniusz wymyślił? Co na spec i macher od PR?

Słowem – KATASTROFA! Jeśli tak ma wyglądać ta kampania, to może od razu warto wywiesić na Nowogrodzkiej białą flagę. Ale jeśli PiS poważnie myśli o powalczeniu z PO, to w siedzibie partii powinny zawisnąć skalpy tych, którzy byli odpowiedzialni za ten falstart. Nie można tak zupełnie, ale to naprawdę zupełnie, nie kontrolować własnego obrazu i przekazu. Dbałość o wizerunek partii jest jednak czymś bardziej skomplikowanym, niż pisanie raportów do prezesa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka