Marek Migalski Marek Migalski
1160
BLOG

40% kobiet. 100% głupoty.

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 25

W ostatnią środę KE przyjęła propozycje legislacyjną, która zakłada, że do 2020 roku kobiety powinny stanowić co najmniej 40% członków rad nadzorczych spółek notowanych na giełdzie. Wydaje się, że taka decyzja jest wynikiem ideologicznego zaślepienia i wprowadzania w życie rozwiązań, które są determinowane nie rachunkiem ekonomicznym i zdrowym rozsądkiem, ale lewicowym prymitywizmem i postmodernistyczną wiarą w konieczność kształtowania na nowo człowieka . Dlatego zwracam się z następującym pytaniem:

 

Czy KE nie uważa, że taka regulacja jest sprzeczna z zasadą wolnego rynku i prawa właściciela przedsiębiorstwa do zatrudniania osób ze względu na kompetencje, a nie na posiadanie takich czy innych narządów płciowych? Czy kryterium kompetencji i motywacji do pracy nie powinny być decydującymi w procesie zatrudniania? Czy - w ogóle - jest sprawą ciał politycznych i urzędniczych decydować o tym, czym kieruje się właściciel w procesie rekrutacji?

 

Czy KE przewiduje także wprowadzenie podobnych kwot w innych grupach zawodowych, niż członkowie rad nadzorczych? Czy więc planuje doprowadzenie do stanu, że kobiety będą stanowić 40% personelu śmieciarek, zakładów hydraulicznych czy pucybutów? Dlaczego bowiem kobiety miałby być reprezentowane tylko w tych ciałach, które zapewniają wysokie uposażenie, a być niedoreprezentowane w tak ważnych dla dobrego funkcjonowania społeczeństwa obszarach, jak utrzymywanie czystości czy drożności rur?

 

Czy KE przewiduje także wprowadzenie podobnych kwot w odniesieniu do mężczyzn - na przykład wśród pielęgniarek, modelek czy sprzątaczek? Dlaczego mężczyźni mieliby być dyskryminowani w tych grupach zawodowych i nie mogliby stanowić w nich co najmniej 40% personelu?

 

Czy KE rozważa także wprowadzenie innych, niż płciowe kwot w radach nadzorczych? Czy uważa, że nie byłoby słuszne i sprawiedliwe zapewnienie godnej reprezentacji osób młodych i starych, niskich i wysokich, smutnych i radosnych? Co z osobami transseksualnymi - czy i one nie powinny mieć swojej, chociażby 1-procentowej reprezentacji w radach nadzorczych? A homoseksualiści? A biseksualiści? Co z onanistami?

 

Czy KE ma badania, że spółki nadzorowane przez większą ilość kobiet są lepiej zarządzane i przynoszą wyższe zyski? Jeśli tak, to czy nie uważa, że kwoty dla kobiet nie powinny być ograniczone tylko do 40%, ale rozszerzone do 80%, a nawet - nie bójmy się tej naturalnej i oczywistej konsekwencji - że powinno się przyjąć regulacje legislacyjne, które całkowicie wyeliminowałyby mężczyzn z udziału w radach nadzorczych? Jeśli bowiem praca kobiet w tych radach przynosi wymierne zyski, to powinniśmy sprzyjać procesowi jak największego zintensyfikowania tego pożytecznego procesu. Zwolnieni ze spółek mężczyźni mogliby znaleźć pracę w krawiectwie i pielęgniarstwie. Czy ten pomysł jest przez KE rozważany?

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka