Marek Migalski Marek Migalski
737
BLOG

Mamy 2 miesiące na koordynację prac dla Polski!

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 13

Szczyt unijny zakończył się fiaskiem. Czy stało się coś bardzo złego dla Polski? To zależy – jeśli na następnym szczycie poprawimy swoją pozycję negocjacyjną i uzyskamy więcej, niż nam dzisiaj oferowano, to nie. Jeśli jednak okaże się, że w czasie tych dwóch miesięcy zyskają tylko ci, którzy się ostro stawiali, to – niestety – możemy wyjść z tego starcia mocno ubożsi. Dotychczasowe zachowania polskich polityków nie napawają optymizmem.

Mamy premiera, którego trudno sobie wyobrazić, jako tego, który wetuje unijny szczyt. To bardzo źle, bo wiemy to nie tylko my, Polacy, ale także jego partnerzy w Unii Europejskiej. Mają jego rys psychologiczno – polityczny i wiedzą, ze weźmie tyle, ile mu się da. Z różnych powodów Donald Tusk niezdolny jest do zachowań takich, jak dzisiaj prezentuje David Cameron. I nie tylko jest to wynik słabszej pozycji naszego kraju wobec potęgi Wielkiej Brytanii, ale nade wszystko jakaś ułomność naszego premiera. Oznacza to, że nasi partnerzy w UE wiedzą, że Tusk łyknie wszystko, byle tylko pisano o nim dobrze na Zachodzie i by nie narazić się na falę krytyki ze strony kanclerz Niemiec, czy prezydenta Francji. Taki to już jest nasz premier.

Ale to nie jedyny nasz polski problem – bo liderem opozycji jest facet, który nawet jakby Tusk przywiózł obietnicę oddania nam Madagaskaru oraz finansowania budowy naszych autostrad za pomocą złota i marmurów, to i tak oskarży szefa PO o zdradę polskich interesów i zaprzedanie się Niemcom czy Rosjanom. Jarosław Kaczyński nie jest zdolny do jakiejkolwiek współpracy z obecnym rządem i cokolwiek by Tusk przywiózł z Brukseli i tak będzie grzmiał, że to ciamciaramcia i sprzedawczyk.

Mamy więc do czynienia z jednej strony z Tuskiem, który siedzi pod unijnym stołem i zgadza się na zbieranie spadających z niego okruszków (w przerwie zabiegając o to, by kiedyś przy nim kelnerować w roli szefa Komisji Europejskiej), oraz z Kaczyńskim, który najbardziej lubi po owym unijnym stole sobie poskakać – w przerwie oskarżając obecnego premiera o zdradę polskich interesów.

Czy tak musi być? Nie, nie musi. Dzięki fiasku dzisiejszego szczytu mamy dwa miesiące na to, by przygotować się na tę dodatkową rozgrywkę. I warto byłoby, że w tych przygotowaniach wzięli udział wszyscy rozumiejący o co chodzi w polityce unijnej i mający na nią jakikolwiek wpływ. Niech dobrym przykładem będzie inicjatywa PJN, która zaowocowała spotkaniem przedwczoraj w Parlamencie Europejskim liderów polskich partii tam reprezentowanych. Byli przedstawiciele PO, SLD, PSL, SP oraz PJN. Zaproszenia nie przyjął lider delegacji PiS w PE, ale uznajmy to za wyraz pewnej nieporadności politycznej Ryszarda Legutko, a nie za świadomą odmowę współpracy ze strony tej formacji w dziele zapewnienia Polsce jak najlepszego udziału w unijnym budżecie. Dlatego warto zaapelować do liderów wszystkich partii politycznych o ty, by przestali się oskarżać i zrzucać na siebie winę za to, że pozycja Polski jest słaba, ale żeby zaczęli ze sobą współpracować i przygotowywać się na prawdziwą rozgrywkę o unijną kasę na następne siedem lat. Czy stać nas na to? Na pewno stać na to PJN. Liczę także, że nasza inicjatywa nie spotka się odmową. Warto przestać skakać po unijnym stole, warto przestać siedzieć pod nim – warto zacząć twardo przy tym unijnym stole bronić polskich interesów. I to bronić razem, a nie przeciwko sobie – bo w naszym państwie polityka zagraniczna jest, niestety, tylko funkcją polityki wewnętrznej i jest używana do walki partyjnej. Czas zacząć zmieniać tę przykrą sytuację. Walka o unijny budżet jest do tego świetną okazją. To jak? Pracujemy razem dla polskiego sukcesu, czy kontynuujemy wojenkę o to, kto będzie winny ogrania Polski przez Niemcy i Wielką Brytanię?

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka