patrząc na otoczoną wianuszkiem adoratorów piękną i bogatą koleżankę myśli: " a cóż ona takiego w sobie ma, czego ja bym nie miała?" - tak można jednym zdaniem skwitować rozterki Quasiego w jego odpowiedzi dla mnie pod jednym z wpisów Chevaliera.
Welfare state to rozwiązanie, które możliwe jest w bardzo bogatym społeczeństwie, które jako ogół godzi się na niemal zerowy wzrost kosztem wypłacanych z opieki społecznej świadczeń dla nierobów. Słowem - najpierw należy się dorobić, potem sobie można pozwolić na litość.
Daleko nam do poziomu rozwoju Niemiec, Beneluxu, czy Skandynawii. A i tam wcale nie jest słodko - Niemcy do dziś nie mogą się otrząsnąć po anschlussie DDR-ów, nie jest za fajnie i w Szwecji.
Przez naszą salonową lewicę zostałem sklasyfikowany jako prawak, niemal zastępca czy następca Nicponia ;)
Biorąc pod uwagę powszechną wśród prawactwa opinię, żem lewak do szpiku kości, okazuje się, że naprawdę jestem pośrodku - co nie oznacza jednak neutralności.
Quasi mi pisze, że jeżeli nie walczę z nierównościami, to znaczy, że jestem ich zwolennikiem, czy wręcz wyznawcą. Słowem, jak nie z nami, to jesteś wróg. Coś w tym jest, bo nie uważam nierówności za przyczynę wszelkiego zła, choć nadmierne i mnie drażnią. Ale głównie drażni mnie zamykanie drogi społecznego awansu dla jednostek przedsiębiorczych, bo jeżeli komuś na własnym dobrobycie nie zależy i się nie stara, to chcącemu się krzywda nie dzieje.
Quasi zapytuje, czemu w społeczeństwach zachodu nie następuje wykluczenie niepełnowartościowego pracownika z rynku pracy. Już w tym zapytaniu zawiera się fałsz - takowe wykluczenie następuje, jednak wysoki poziom wydatków na opiekę społeczną automatycznie takiego kwalifikuje do otrzymania takowej. Niemiecki bezrobotny dostaje niemal tyle, co zarobiłby pracując, dodatkowo socjal opłaca mu mieszkanie, gaz, światło etc.
Nas na to po prostu nie stać, nawet, gdyby nielicznym ciut bogatszym od reszty Polakom zabrać więcej niż 50 % dochodu. Właśnie ze względu na nieliczność oraz jedynie względne bogactwo - uchodzący u nas za bogaczy na zachodzie byliby co najwyżej zamożną klasą średnią.
Quasiego przekonanie o wiarygodności "naukowych" raportów, które z lubością obficie cytuje jest przezabawna. Naukowiec dzisiejszy to taki twór, który udowadnia dokładnie to, czego oczekuje jego sponsor. I jak dziś udowadnia szkodliwość masła, tak jutro będzie dowodził szkodliwości margaryny, bo kolejny grant na badania ufunduje producent masła.
Quasi nosa za próg mieszkania nie wystawi, żyjąc tym, co w necie przeczyta, a poddaje w wątpliwość to, co ja na własne oczy i uszy w wielu miejscach widziałem i słyszałem. To nie są anegdotki, drogi quasi. To są wieloletnie obserwacje dorosłego bacznego obserwatora rzeczywistości.
W młodości lubiłem czytywać SF. Dlatego Quasiego konfabulacje na temat eugeniki, planowania rodziny etc zaliczam do tej właśnie kategorii. Snucie ich w Polsce, która na dziś najchętniej demokratycznie wprowadziła by katolicki szariat, dowodzi całkowitego oderwania od otaczającej rzeczywistości.
I to właśnie oderwanie jest przyczyną snucia utopijnych planów cudownego świata przyszłości.
A prawda jest zdecydowanie prostsza - przyszłość trzeba sobie w pocie czoła wypracować. Bez pracy nie ma kołaczy, nie ma co liczyć, że zawsze znajdzie się jakiś burżuj do rozkułaczenia.
Barany należy strzyc, a nie zabijać, drogi quasi. Należy to robić we właściwym czasie, nie za często, nie przed mrozami, bo wyginą. Jak pozwolisz bogaczom nadal się bogacić, oni pozwolą się nadal skubać na drobne, żebyś i ty przeżył, nawet nie pracując. Jak ich wytępisz, to kto będzie na ciebie pracował?
Zauważ, że praca sama w sobie nie jest nic warta. Musi być konkretna i celowa, wtedy przynosi efekty. Dlatego państwo, jako organizator pracy jest wyjątkowo kiepskie. A prywaciarz skuteczny.
nie lubię pisać o sobie, poczytaj moje teksty.
Wiara jest jak kutas. Masz to sobie noś ale nie obnoś się z tym, nikogo nie zmuszaj do kontaktu a już na pewno nie wciskaj w usta dzieciom
Napisz do mnie: miki(maupa)wiarus.org
"Raz pewien Władek zadał bzdurom kłam, gdy kaczor bajki rozsiewał jak spam. Wtórując Henryce, zakrzyknął w rocznicę: Jarek, nie pierdol, nie było Cię tam"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka