Miki Miki
103
BLOG

Polityka historyczna odeszła do historii

Miki Miki Polityka Obserwuj notkę 58

Polityka historyczna odeszła do historii z wielkim hukiem. Byłem przeciwnikiem Kaczyńskiego, nigdy nie akceptowałem jego sposobu myślenia i podejścia do większości kwestii. Ale zadziwiający jest chichot historii, gdy apologeta sprawców hekatomby powstania warszawskiego swe pierwsze i ostatnie wielkie zwycięstwo odnosi w dokładnie takim samym stylu - ginąc niepotrzebnie wraz z większością swoich najlepszych ludzi.

Bo Kaczyński niewątpliwie wygrał swą ostatnią bitwę. Osiągnął cel, jakim było zwrócenie uwagi świata na zbrodnię sprzed siedemdziesięciu lat, wymusił na rosyjskich władzach przyznanie, że to była zbrodnia, i że w ogóle do niej doszło.

Nie mam nic przeciwko stawianiu Kaczyńskiemu pomników, czy pochówkowi z wielką pompą na Wawelu.

W przeciwieństwie do wielu jego "zwolenników" potrafię uznać, że działania osoby zupełnie mi obcej politycznie, oceniane przez mnie jako szkodzące interesowi mojego kraju - były wynikiem szczerego patriotyzmu.

Z natury jestem dość porywczy, mimo to nałożyłem sobie kaganiec na pierwszych kilka dni od katastrofy. Mimo, że żałoba jeszcze trwa, że jeszcze nie było pogrzebów ofiar, na salonie już gorzeje stara wojna, a pisowscy zagończycy wypisując co im tylko żółc i ślina na języki przyniesie jadą sobie równo po wszystkich przeciwnikach, posuwajać się do insynuacji i obelg pod adresem konkretnych osób. I to zarówno pełniących najwyższe funkcje w państwie, jak i po prostu tutaj pisujących.

Moje drogie pisiaczki - nikt wam nie zamordował prezydenta. Nie było żadnego spisku, nikt nie podkładał bomb, nie rozsiewał mgły. Nikt nie dobijał rannych, którzy rzekomo przeżyli katastrofę. Nie będę tutaj omawiał wszystkich teorii i teoryjek spiskowych, jakie się na salonie urodziły.

Brutalna prawda jest taka: Kaczyński miał się za niezniszczalnego, i lubił targać śmierć za wąsy. Do tego otaczał się ludźmi, którzy, choć wobec niego bezgranicznie lojalni i posłuszni, nie grzeszyli nadmiarem intelektu ani własnej inicjatywy.

Chęć postawienia na swoim, zagrania na nosie Putinowi, efektownego rozpoczęcia kampanii wyborczej same w sobie nie stanowiły zagrożenia. Ale w Polsce nie ma służb, które robiły by swoje, niezależnie od tego, czy pan prezydent się na nie pogniewa, czy nie. I nie chodzi mi tutaj o służby tajne, gry szpiegowskie etc.

Chodzi mi o służby, na codzień zajmujące się obsługą VIP-ów. Służby, dla których bezpieczeństwo VIP-a jest dobrem najwyższym, i będą go bronić do końca - nawet przed nim samym.

Wizyta w Katyniu była wizytą prywatną - Kaczyński leciał tam bez oficjalnego zaproszenia rosyjskich władz. Na własną odpowiedzialność.

Mógł to zrobić - i miał wszelkie możliwości, by zrobić to profesjonalnie. Kilkuset urzędników kancelarii prezydenta zajmowało się jednak wszystkim, ale nie bezpieczeństwem swego pryncypała.

Nikt nie zwrócił uwagi, że założony scenariusz nie zostawia żadnego marginesu na nieprzewidziane wypadki.

Kaczyński chciał wyspać się w swoim łóżku, i po śniadaniu wsiąść w samolot, z którego wyjdzie wprost na uroczystości. Miał prawo tego chcieć - jego otoczenie nie powinno do takiego ustawienia planu dopuścić.

Plan miał jedną wadę - zakładał idealne warunki. Nie zawierał za to absolutnie żadnej alternatywy. Coś jak dowódca żaglowca, idącego na abordaż wyrąbywał dziurę w dnie swego okrętu, żeby załoga wiedziała, że nie ma odwrotu - albo zwycięstwo, albo śmierć.

Nikt mi nie wmówi, że to Tusk, czy Klich odmówili podstawienia samolotu wieczorem, czy wręcz dzień wcześniej. Również nie w ich gestii było planowanie wersji alternatywnych - gdyby nie dało się w Smoleńsku wylądować. To było zadanie kancelarii prezydenta, która je zupełnie zlekceważyła.

Młoda załoga prezydenckiego Tupolewa musiała być świadoma, że oczekuje się od niej wykonania zadania. Lot do Moskwy, Mińska, czy powrót do Warszawy oznaczał fiasko uroczystości w Katyniu. Gdyby nie nagłe, i jak się później okazało - krótkotrwałe załamanie pogody, wszystko poszłoby zgodnie z planem.

Lotnisko Siewierna w Smoleńsku jest podrzędnym nie do końca przez cywilów przejętym lotniskiem wojskowym. Nie wyposażonym w żadne nowoczesne urządzenia, kontrolerzy lotów porozumiewają się wyłącznie po rosyjsku, i nie są obeznani z procedurami, obowiązującymi na świecie.

Jest to lotnisko, zdolne przyjmować samoloty klasy rządowej "Tutki" w warunkach dobrej widoczności.

Takich warunków w momencie przylotu po prostu nie było. Pilot, świadom wagi lotu i pokładanych w nim oczekiwań, zaryzykował, szukając luki w chmurach. Zrobił dokładnie to samo, co kilka lat wcześniej pilot wojskowej Casy w Mirosławcu. Szukał ziemi tak długo, aż go przywitała. Niestety, nie był to matczyny uścisk.

Od uderzenia w grube drzewo dalej nie leciał już samolot, tylko bezwładna masa metalu. Po stracie skrzydła samolot zaczął się obracać - i to zarówno w osi wzdłużnej, jak i poprzecznej. Uderzając w kolejne drzewa rozlatywał się w locie, w ziemię uderzył prawdopodobnie ogonem, lecąc do góry nogami. Skrzydła (zbiorniki paliwa) stracił tuż wcześniej.

Jeżeli samolot się rozlatywał w powietrzu, to siły, działające w środku nie były mniejsze - oderwane elementy wyposażenia, fotele z wciąż przypiętymi pasażerami etc latały w środku pracując jak gigantyczna maszynka do mięsa. Mimo utraty większości paliwa doszło do pożaru na pokładzie - w obecności tlenu z rozbitych butli wystarczyła byle iskra, a potem paliło się wszystko, co palne.

Straszna śmierć - pasażerowie wiedzieli, że giną.

Ci, co przeżyli, zamiast szukać sabotażystów, i szpiegów, powinni się zająć dopracowaniem procedur, zarówno bezpieczeństwa, jak i szkolenia - kadr, pilotów. Żeby nie było więcej takich bezsensownych śmierci.

 

Miki
O mnie Miki

nie lubię pisać o sobie, poczytaj moje teksty. Wiara jest jak kutas. Masz to sobie noś ale nie obnoś się z tym, nikogo nie zmuszaj do kontaktu a już na pewno nie wciskaj w usta dzieciom Napisz do mnie: miki(maupa)wiarus.org "Raz pewien Władek zadał bzdurom kłam, gdy kaczor bajki rozsiewał jak spam. Wtórując Henryce, zakrzyknął w rocznicę: Jarek, nie pierdol, nie było Cię tam"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (58)

Inne tematy w dziale Polityka