Miki Miki
1044
BLOG

Prawactwo na prochach

Miki Miki Polityka Obserwuj notkę 60

Coraz bardziej nabieram przekonania, że narkotykowy dealer w kancelarii zmarłego prezydenta nie wziął się tam przypadkiem, ani bez wiedzy pisowskiego naczalstwa.

Świadczą o tym kolejne wpisy co "światlejszych" prawaków pokroju osobnika uwolnionego od umysłu, czy redakcji GaPola.

Rzekomo Rosjanie stoczyli zaciętą bitwę z ocalałymi z katastrofy pasażerami Tutki. Następnie karetkami na sygnale wywieźli swoich rannych.

W katastrofie samolot rozleciał się jak domek z kart - jak szkło pękało wytrzymałe, lotnicze duraluminium. Pasażerowie i załoga zostali sprasowani i faktycznie przemieleni pomiędzy resztkami sufitu kokpitu i przedziału pasażerskiego a naciskającą z góry podłogą tych przedziałów, stanowiącą najmasywniejszy fragment konstrukcji samolotu.

Zdarzyło mi się uderzyć maluchem w sześćdziesięciocentymetrową akację przy szybkości ok 90 km/h. Momentu uderzenia nie pamiętam, wyszedłem z samochodu o własnych siłach dopiero po kilku minutach, w godzinę potem w szpitalu miałem ciśnienie 90 na 40 i do walki w tym czasie nadawałem się raczej kiepsko.

Widziałem dziesiątki wypadków komunikacyjnych. W tych przy prędkościach powyżej setki jeżeli ktoś przeżywa, to jest to stan między życiem a śmiercią, a nie pełnia sił witalnych.

Tutka runęła na ziemię przy szybkości ok 300 km/h. Dodatkowo zsumowały się szybkości w pionie i w poziomie - bo to był upadek, a nie uderzenie w przeszkodę poziomo.

Przy szybkości 200 km/h powierzchnia wody staje się twarda jak beton, można to zaobserwować w trakcie relacji z katastrof w sporcie motorowodnym.

Jednym słowem - jeżeli ktoś hipotetycznie przeżył tę katastrofę, to był w stanie co najwyżej harczeć, lub jęczeć. Do walki się nie nadawał na pewno. Tym bardziej, że ofiara wypadku komunikacyjnego z reguły nie przygotowuje się do oblężenia, a czeka na służby ratunkowe.

Wykluczyliśmy obronę - rozważmy dobijanie rannych. Wyliczenie, gdzie spadnie samolot jest równie łatwe, jak trafienie szóstki w totka. Rosjanie musieliby w okolicy lotniska rozstawić batalon wojska, żeby zdążyć to zrobić w czasie realnym. A to jest teren na obrzeżu miasta, przechodnów i gapiów tam mnóstwo. Zresztą zaraz po katastrofie się od nich na miejscu zdarzenia zaroiło.

Nikt normalny by takiej operacji w ten sposób nie zaplanował, ani przeprowadził.

Wysnuwanie wniosków z przejazdu trzech karetek na sygnale z lotniska do miasta dowodzi własnie nadużywania środków psychotropowych przez wnioskujących.

Miki
O mnie Miki

nie lubię pisać o sobie, poczytaj moje teksty. Wiara jest jak kutas. Masz to sobie noś ale nie obnoś się z tym, nikogo nie zmuszaj do kontaktu a już na pewno nie wciskaj w usta dzieciom Napisz do mnie: miki(maupa)wiarus.org "Raz pewien Władek zadał bzdurom kłam, gdy kaczor bajki rozsiewał jak spam. Wtórując Henryce, zakrzyknął w rocznicę: Jarek, nie pierdol, nie było Cię tam"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka