Miki Miki
162
BLOG

Nadchodzi Ku-Klux-Klan, czyli przyczynek do charakteru polskiego

Miki Miki Polityka Obserwuj notkę 21

W jednej z poprzednich dyskusji Quasi podrzucił skojarzenie, które i mnie po głowie chodziło, od czasu, jak niejaki Nicpoń Artur zaczął zwoływać zlot organizacyjny polskiego ultraprawactwa w swoim majątku pod Oleśnicą. Tam ma ujawnić swoje credo - jego treści można się bez pudła domyślić z tego, co dotychczas tu w salonie wypisywał. Wśród swoich przestanie mrugać oczkiem i udawać, że żartuje. 

Skojarzenie jest o tyle nośne i racjonalne, że nasz Arturek ludzi dzieli ze względu na kolor duszy - za nadludzi uważa tych z czarną, za podludzi tych z czerwoną.

Nie ma szansy, by  tę ideologię w naszym kraju zaimplantować masowo. Po prostu tych z czarnymi duszami jest mało i nie mają do zaoferowania nic, prócz nienawiści, więc siłą rzeczy w swe szeregi zgarną jedyni sobie podobnych i wszystkie męty społeczne, którym ideologia jest obca, a istotne jest tylko przyzwolenie na mord i rabunek.

 Starczy tego akurat na jedną lub kilka bojówek, skrytobójczo likwidujących "lewaków", czyli tych, których wskaże Wielki Czarownik, chyba, że wcześniej wyląduje tam, gdzie jeden z jego poprzedników, uważający się za nowe wcielenie Juliusza Cezara i Dalajlamy jednocześnie.

Ciekaw jestem, czy instytucje państwowe, powołane do pilnowania prawa i porządku monitorują tę grupę terrorystyczną, i czy są gotowe do zdecydowanego przeciwdziałania, gdy aniołki Arturka od słów przejdą do czynów.  

Bo Arturek bynajmniej nie żartuje, gdy mówi o strzelaniu do lewaków, o tym, że nie ma miejsca na ziemi dla niego i dla nich jednocześnie.

On naprawdę jest gotów doprowadzić do wyjęcia spod prawa wszystkich myślących, czujących, czy kochających inaczej niż on uważa za stosowne, i jak mu się uda to prawo zmienić, to z uśmiechem na ustach będzie zabijał  w imię swojego boga, którego ma wciąż na ustach.

Niemal siedemdziesiąt lat temu zakończyła się największa z dotychczasowych rzezi. Ludzie zmądrzeli na tyle, by tego błędu nie powtarzać, i lokalne wojenki udaje się utrzymać w ryzach, albo pacyfikować.

Ale tamtą wojnę i poprzednie też sprowokowali ludzie, myślący dokładnie tak samo, jak nasz Arturek -że są nadludźmi, przestrzeń do życia im się należy bardziej niż wszystkim innym - domyślnie podludziom.

Mało ważne, jaką ideologię czy wiarę ci ludzie reprezentowali - łączyło ich właśnie przekonanie o własnej wyższości i związanych z nią szczególnych uprawnieniach.

Cieszyłem się, gdy stan wojenny w Polsce zamknął się praktycznie bez ofiar - dziś więcej ich przynosi każdy weekend na drogach. Cieszyłem się, gdy bezkrwawo upadał mur berliński, i gdy komuna w Polsce przekazywała władzę w sposób cywilizowany i pokojowy.

Zachowywała dzięki temu sporo przywilejów, ale to wtedy była jedna piąta dorosłej populacji Polaków - i tylko tak można to było przeprowadzić bez przelewu krwi. Byliśmy forpocztą przemian, to my wypracowywaliśmy wzorce. Nie trzeba było się ich wstydzić.

W dwadzieścia lat później do władzy dorwała się grupka nieudaczników i frustratów, którzy w tamtych czasach na samą myśl o możliwej reakcji  Jaruzelskiego czy Kiszczaka sikali ze strachu w mamusine łóżeczka i naciągali na główki pierzyny.

I nagle okazało się, że wszyscy walczący ongiś z komuną, przypłacający to latami więzienia, ścieżkami zdrowia, śmiercią bliskich - byli zdrajcami i sprzedawczykami, knuli ze swymi oprawcami, jak by tu ich po swoim ewentualnym zwycięstwie zachować w zdrowiu i bogactwie. A prawdziwymi bohaterami byli ci, co podpisywali lojalki hurtowo, byle do internatu nie trafić. Bo wierzę, że aktualnie w teczce Jarunia jest fałszywka, albo i obie -  miał dość czasu i przyjaciół na odpowiednich stanowiskach, by takiej podmiany dokonać. Całkiem usunąć nie mógł, bo niestety dostęp do archiwów mieli wcześniej inni, między innymi Michnik - i mogły się zachować fotokopie.

Ale nie sposób udowodnić, że fotokopia była zrobiona z prawdziwej lojalki, nie z podrzuconego zamiast niej świstka.

W każdym razie nie to jest ważne. Istotne jest to, iż ci mali ludzie wyciągnęli z szafy, odkurzyli i  przywrócili do życia dawno zapomnianego upiora.

Tym upiorem jest bratobójcza wojna pomiędzy Polakami. Zaczyna się od wskazywania wroga w sąsiedzie, szczucia, odmawiania mu godności, ludzkości, człowieczeństwa. A kończy Oświęcimiem, czy Gułagiem.

I nie zawsze Norymbergą... 

 

 

 

 

Miki
O mnie Miki

nie lubię pisać o sobie, poczytaj moje teksty. Wiara jest jak kutas. Masz to sobie noś ale nie obnoś się z tym, nikogo nie zmuszaj do kontaktu a już na pewno nie wciskaj w usta dzieciom Napisz do mnie: miki(maupa)wiarus.org "Raz pewien Władek zadał bzdurom kłam, gdy kaczor bajki rozsiewał jak spam. Wtórując Henryce, zakrzyknął w rocznicę: Jarek, nie pierdol, nie było Cię tam"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka