i czym ryzykował. Wiedział, że polski rząd mu tam nie pomoże. Liczyć na akcję polskich służb tajnych też nie mógł, bo to rejon toczącej się wojny, a nasze służby obie strony traktują jak wroga. Tym bardziej nie ma żadnej szansy na oficjalną akcję zbrojną - nie zaryzykowały by jej w tamtym rejonie Stany Zjednoczone, a nam kudy do nich.
Oczekiwanie, że zaczniemy grac na nosie terrorystom jest piłowaniem gałęzi, na której się siedzi. Tak bardzo chcecie terroru u nas? Mnie się nie uśmiecha zastanawiać się, czy autobus, albo wagon metra, do którego wsiądę do celu dojedzie w jednym kawałku.
Wysłanie kolejnych wojsk do Afganistanu - kolejna bzdura. Chcecie zamienić jednego trupa na wiele innych? Też naszych, też posiadających rodziny i dzieci? Ucieszy was wieść, że kolejne wioski afgańskie zostały zrównane z ziemią w odwecie za czyny ludzi, których mieszkańcy nie znali? Chcecie sprowadzać do naszego kraju uwięzionych talibów, tu ich torturować i przesłuchiwać? Wiecie co to oznacza? Ich koledzy przyjadą za nimi, a mają paskudny zwyczaj wjeżdżać do takiego więzienia ciężarówką załadowaną toną trotylu. Oni wierzą, że po takiej przejażdżce idą prosto do raju, a na każdego z nich czeka tam 77 najpiękniejszych hurys.
Jedynym, co możemy robić, jest powtarzać to, co powiedział Tusk - nie negocjujemy z trrorystami, nie płacimy im haraczu. Nawet jak zginie jeszcze kilku zakładników, to terroryści nie nastawią się na łatwy zarobek z porywania Polaków. Tam, gdzie się da, można przeprowadzić po takiej śmierci akcję oddziału specjalnego, eliminującego odpowiedzialnych za śmierć Polaka, ale to nie zawsze jest możliwe i realne. W Pakistanie taka akcja jest nierealna.
W polityce obowiązuje pragmatyzm. Czasy, kiedy za śmierć jednego Anglika królowa Wiktoria wysyłała kanonierki minęły dość dawno.
Codziennie na polskich drogach ginie kilka osób, zabitych przez pijanych kierowców. Nikt ich w odwecie nie zabija, nie pali się ich domów etc. Śmierć jest pisana każdemu z nas, niektórzy spotykają ją wcześniej.
Trzeba robić, co tylko możliwe, dopóki ofira porwania żyje. Ale takiego Olewnika nie można było znaleźć w Polsce, na swoim terytorium, i nikt go nie odbił. Znalezienie porwanego na terytorium liczącym tysiące kilometrów kwadratowych, we wrogim cywilizacyjnie, kulturowo i militarnie terenie jest fizyczną niemożliwością. Operacja Samum na terenie Iraku prowadzona była przez ludzi, którzy tam od lat tkwili, mieli lokalne kontakty. W Pakistanie takich nie mamy. Chyba, że firma Geotechnika to przykrywka dla harcerzy Macierewicza - a wtedy to normalna strata bojowa, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.
Ten tekst był odpowiedzią u FyM-a, ale uznałem, że i tutaj go umieszczę.
nie lubię pisać o sobie, poczytaj moje teksty.
Wiara jest jak kutas. Masz to sobie noś ale nie obnoś się z tym, nikogo nie zmuszaj do kontaktu a już na pewno nie wciskaj w usta dzieciom
Napisz do mnie: miki(maupa)wiarus.org
"Raz pewien Władek zadał bzdurom kłam, gdy kaczor bajki rozsiewał jak spam. Wtórując Henryce, zakrzyknął w rocznicę: Jarek, nie pierdol, nie było Cię tam"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka