zapytali wolnościowcy. Odpowiedź jest prosta - w Kenii nie powstały, bo tam wystarczyło leżeć pod palmą i czekać aż kokos spadnie. Słowem w ustroju libertariańskim.
Życie w Egicie uzależnione było od Nilu, jego wylewów, i od systemu irygacyjnego, do zbudowania którego potrzebna była organizacja typu państwo. Ale Nil od czasu do czasu wylewał, i trwało to miesiącami. W tym czasie rzesze budowniczych i konserwatorów kanałów, oraz chłopi z zalanych pól nie mieli co robić, i co żryć przy okazji. Państwo organizowało więc prace interwencyjne, i karmiło zatrudnionych przy nich pracowników. Dzięki temu do dziś widać pamiątki po państwie, które istniało tysiące lat temu.
Kraj z ustrojem libertariańskim ostoi się jedynie w przyjaznym sąsiedztwie i we w miarę przyjaznych okolicznościach przyrody. Czyli realnie nigdzie.
Wolnościowcy pytają, czemu ludzie wolą żyć w zależności od państwa, gdy mogli by być "wolni". Wolność kosztuje. Ludzie wolą być bezpieczni, niż wolni. Nie wszyscy, ale zdecydowana większość. Ta większość zorganizowała się w państwa, i nie pozwala indywidualistom żyć po swojemu. Dlaczego? Proste - państwo zapewnia rzeczy niedostrzegalne na co dzień, z których korzystamy wszyscy. Te rzeczy kosztują. Składamy się na nie wszyscy, i korzystamy wszyscy. Niekoniecznie proporcjonalnie do wkładu, ale generalnie wszyscy. Włącznie z kontestującymi system wolnościowcami.
System obejmuje określone terytorium, i jak chcesz mieszkać z nami pod jednym niebem, to stosujesz się do naszych reguł, albo wypad.
Oczywiście - żyjemy w demokracji, możesz więc gardłować, jaki to obecny system niedobry, niesprawiedliwy, czy nieetyczny.
Możesz tworzyć bzdurne "prawa naturalne" i wyprowadzać z nich etykę, w której umowa społeczna jest zła, jeżeli nie akceptuje jej choć jeden członek społeczności. To, że według tej etyki nie można zawrzeć żadnej umowy społecznej, bo zawsze znajdzie się jakiś kutas, co powie "nie" tylko dlatego, bo nie, ci wisi?
Propagowanie takiej ideologii podważa istniejący system społeczny, prowadzi do jego ruiny. Czy proponuje coś lepszego? Zamiast ujednoliconego i kontrolowanego opinią publiczną państwowego prawa pięści, wprowadza ogólne i niczym nie ograniczone prawo pięści. Życie w świecie libertariańskim będzie wyglądało jak Nowy Jork w filmie "Ucieczka z Nowego Jorku", albo jak w filmach o Mad Maxie.
Osobnikom z przerostem poziomu testosteronu taki świat wyda się rajem, normalny człowiek budzi się zlany potem, gdy mu się taka przyszłość wyśni.
Dawniej takich wysyłało się na krucjatę, czy konkwistę, albo zsyłało do kolonii karnej na drugą półkulę, i w metropolii było względnie spokojnie. Dziś nie ma już miejsc z białymi plamami na mapie, które można zawłaszczyć i eksploatować, kosmosu jeszcze nie podbiliśmy. Musimy się więc dusić we własnym sosie.
Osobnicy charakteryzujący się podwyższonym poziomem testosteronu wpadają również na pomysł, by sobie porządzić, podporządkowując sobie innych, a opornych pacyfikując, lub wycinając w pień. I ci są groźniejsi, bo każdy z takich władców dążąc do rozszerzenia strefy swoich wpływów, bezsensownie traci zasoby ludzkie i materialne swojego państwa, i zawsze wcześniej czy później trafia na mocniejszego od siebie, albo na mocniejszą od niego koalicję słabszych. W efekcie państwo więcej traci, niż zyskuje na podbojach.
Dlatego dzisiejszy świat trwa we wzglednej równowadze, i nie zanosi się na większą ruchawkę wewnątrz cywilizowanego świata.
Zagrożenie prędzej przyjdzie z zewnątrz, z Azji.
Mając na względzie to zagrożenie musimy się bronić zarówno przed pomysłami likwidującymi naszą siłę, jak i przed ludźmi, którym marzy się powrót do ery konkwisty. Dziś najważniejsze wojny odbywają się na polu ekonomicznym, atak na walutę kraju jest bardziej niszczycielski, niż naloty dywanowe. Nie grozi nam wojna pozycyjna, jak I światowa, ani totalna, jak II. Dziś wojnę prowadzi się bez frontów, na terytorium wroga, używając np jego samolotów pasażerskich jako branderów.
Do odpierania takich ataków armia tradycyjna jest nieprzydatna. Najistotniejszy jest sprawny wywiad, i świetnie wyszkolone elitarne oddziały, potrafiące punktowo uderzyć w określony cel.
Wbrew narzekaniom wolnościowców, nasze państwo jest zbyt słabe. Powstało w wyniku umowy socjalistów ze związkowcami, w społeczeństwie, któremu wpojono, że państwo ma dawać. W efekcie największy nacisk kładzie się na zaspokojenie roszczeń rozmaitych nierobów, a zlewa się i tłamsi ludzką przedsiębiorczość. Jakakolwiek inicjatywa musi się przebić przez tyle bzdurnych procedur, konsultacji społecznych, barier antykorupcyjnych, że trwa to latami.
nie lubię pisać o sobie, poczytaj moje teksty.
Wiara jest jak kutas. Masz to sobie noś ale nie obnoś się z tym, nikogo nie zmuszaj do kontaktu a już na pewno nie wciskaj w usta dzieciom
Napisz do mnie: miki(maupa)wiarus.org
"Raz pewien Władek zadał bzdurom kłam, gdy kaczor bajki rozsiewał jak spam. Wtórując Henryce, zakrzyknął w rocznicę: Jarek, nie pierdol, nie było Cię tam"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka