milva milva
169
BLOG

Mit znajomosci jezykow obcych

milva milva Polityka Obserwuj notkę 8

Fascynujace jest to jak dalej funkcjonuje mit znajomosci jezykow obcych jako elementu niezbedengo dla polityka. Jest to jeden z efektow  polskiego kompleksu nizszosci tak pieczolowicze chodowanego przez srodowiska "GW" i im podobne. Jak idiotyczny jest to mit mozna pokazac na nastepujacych przykladach:

- Polska jest chyba jedynym krajem w ktorym znajomosc lub nieznajomosc jezyka angielskiego (ew. innych) jest elementem oceny kandydata. Na prozno szukac w kampanii Nicolas'a Sarkozy czy tez Angeli Merkel, ze argumentow,ze sa lepszymi kandydatami, bo znaja angielski, rosyjski czy tez suahili

- Wiekszosc negocjacji jest tak czy inaczej prowadzona z pomoca wzspecjalizowanych tlumaczy gdyz tematy negocjacji sa tak techniczne ze znajomosc jakiegokolwiek jezyka na "3+" nie jest wystarczajaca. Kazdy kto mieszkal dosc dlugo za granica wie jak czesto sie okazuje, ze szkolna znajomosc jezyka jest nie wystarczajaca aby zrozumiec uwarunkowania kulturowe, subtelnosci jezykowe itp. Szkolna znajomosc jezykow nadaje sie byc moze na pogaduszki przy herbacie, a nie przy powaznych negocjacjach. Jedynym wyjatkiem jest R. Sikorski - ale on moze sobie pogadac z Brytyjczykami czy tez Amerykanami. Z reszta UE bedzie sie musial dogadywac przez tlumaczy :)

- Znajomosc jezykow obcych nie zastepuje wiedzy czy tez oleju w glowie, po prostu umie sie powiedziec glupoty nie tylko w swoim jezyku. Watpliwy powod do chwaly.

Sokrates czy Napolen nie mowili zadnym innym jezykiem oprocz swojego wlasnego - czy to ich dyskwalifkuje ?

milva
O mnie milva

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka