Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński
205
BLOG

Esemesy p. Izabeli z Pszczyny podobne do notatek naszych Oficerów wiezionych do Katynia

Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński Społeczeństwo Obserwuj notkę 16
Miliony Polaków wstrząśniętych losem Polki

Od kilku tygodni Polska jest wstrząśnięta zgonem młodej Polki, która zawieziona do szpitala w Pszczynie przestała być godna opieki lekarskiej na miarę XXI wieku. Eksterminacja to pewnie przesadzone określenie, jednak przypomina postępowanie medyków, którzy ongiś stosowali pavulon w łódzkich karetkach (Wikipedia wymienia w swym artykule o łowcach skór pełne dane 4 skazanych osób). Ufną obywatelkę Polski wiezie się do obiektu dumnie nazywanego szpitalem i pozostawia się ją na niemal pewną śmierć. Co do porównania z pavulonem, to należy poczekać na zakończenie procesu i na ujawnienie wszystkich ustaleń. Zapewne wyjdą na jaw podobne przypadki z ostatnich lat z całej Polski.

Sprawa była ukrywana i mataczona przez dyrekcję szpitala do czasu ujawnienia jej przez media. Jednak najbardziej wstrząsająca jest esemesowa korespondencja pani Izy niejako godzina po godzinie.

Technikę komunikacyjną mamy już na takim poziomie, że to, co jeszcze niedawno było nieujawnialne z oczywistych powodów i nie przekraczało murów, w tym milczenia, szpitali, teraz jest transmitowane bezpośrednio z łóżka pacjenta do rodziny, a w przyszłości może być od razu do mediów. Sądzę, że gdyby na bieżąco owe esemesy były przesyłane do dziennikarza lub do prokuratora, to szybka akcja ludzi dobrej woli by uratowała tę kobietę.

Można jedynie domyślać się, w jaki sposób ongiś ludzie cierpieli w szpitalach i nikt o tym nie wiedział, bo nie było jeszcze opisanych tu możliwości technicznych.

„Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć”;

„Hej, dali mi kroplówkę, bo z gorączki się trzęsłam. (…) W sumie może być tak, że w każdej chwili sepsy dostanę”;

„Idę spać. Buźki mamuś” - w tak skandaliczny sposób potrafią ginąć nasi obywatele.

Niektórzy oddają swe zwierzęta do weterynaryjnych klinik, w których opieka i przejmowanie się podopiecznymi są na wyższym i przyjaźniejszym poziomie.

Sowieci po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow byli tak pewni, że przyjacielska tysiącletnia Rzesza nie zajmie im nawet piędzi ziemi, że nie połaszczyli się na korespondencję i pamiętniki, w których nasi bohaterowie opisywali swe jenieckie losy i to do samego dojazdu i wyładunku w Katyniu. Ograbieni z wartościowych przedmiotów, ale nie z tych dla siepaczy najmniej cennych, a dla prawdy historycznej najcenniejszych - pamiętniki.

Na podstawie ciekawostkihistoryczne.pl można zapoznać się ze wstrząsającymi ostatnimi zapiskami.

Podporucznik Wacław Kruk 9 kwietnia 1940:

„(…) Jest godz. 14.30. Zajeżdżamy do Smoleńska. Na razie stoimy na dworcu towarowym. (…) Jest to wieczór, minęliśmy Smoleńsk, dojechaliśmy do stacji Gniezdowo. Wygląda tak jakbyśmy mieli tu wysiadać bo kręci się wielu wojskowych. W każdym razie dotychczas nie dali nam nic dosłownie do jedzenia. Od wczorajszego śniadania żyjemy porcją chleba i skromną dawką wody”.

Podpułkownik Adam Solski także 9 kwietnia: „Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką-więzienną w celkach (straszne!). Przywieziono [nas] gdzieś do lasu; coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano [mi] zegarek, na którym była godzina 6.30 (8.30). Pytano mnie o obrączkę, którą (…). Zabrano ruble, pas główny, scyzoryk (…)”.

Podporucznik Dobiesław Jakubowicz 21 kwietnia: „Dziś po południu mnie zabrano – po rewizji – w samochodzie do bocznicy kolejowej – do więziennych wagonów – przedział 15 ludzi za kratami […] O 1.30 godz. pociąg ruszył, 12 godz. Smoleńsk”.

Szacuje się, że mord katyński przeżyło ok. 400 oficerów i to wskutek szeregu sprzyjających okoliczności, godnych omówienia w innych miejscach. Dlaczego więc pani Iza zmarła w Pszczynie? Również wskutek szeregu przypadków, ale niesprzyjających, przy czym najważniejsze to całkowite zlekceważenie pacjentki i jej prawa do życia. Po prostu zaniechano ratowania życia!

Gdyby pani Iza była polityczką, celebrytką, biznensmenką, to przede wszystkim leczona byłaby przez pierwszoligową klinikę i to nawet za darmo, czyli za środki podatników, w ramach NFZ. Miała pecha być może do wyposażenia szpitalnego, ale przede wszystkim do ludzi nią się opiekującymi, którzy mieli w tyle głowy wyrok pseudotrybunału konstytucyjnego, a do tego zapomnieli o swym najważniejszym posłannictwie.

Esemesy p. Izabeli z Pszczyny jakże podobne są do notatek naszych Oficerów wiezionych do Katynia - godzina po godzinie przed śmiercią. Pierwsze ujawniono w kilkanaście dni, drugie po trzech latach.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jeden z troli, niejaki Labans, zamarzył sobie hejtować każdy mój tekst. Specjalnie się zarejestrował na tę okoliczność i komentuje w sposób obszerny i jakże nieprzyjemny, korzystając z dobrodziejstwa wolności słowa. To już chyba fobia...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo