Mirosław Kraszewski Mirosław Kraszewski
209
BLOG

Czy "Nasz Dziennik" kłamie?

Mirosław Kraszewski Mirosław Kraszewski Polityka Obserwuj notkę 0

 

Jaka jest różnica miedzy etnicznym Niemcem a etnicznym Polakiem? Czy to ma znaczenie i jeżeli tak, to jakie? Dla kogo to nie ma znaczenia i dlaczego? Te pytania nasuwają sie w związku z publikacjami na temat "uprowadzenia dzieci i procesu" Grychtol.

 

1. W publikacji Naszego Dziennika zdumiała mnie marginalizacja, lekceważenie jednego z głównych problemów, które w treści artykułu zakłamuje się czytelnikom Naszego Dziennika, pomimo znajomości ich kluczowego znaczenia dla zrozumienia treści, przebiegu i wagi opisywanej sprawy. Szczególnie dla etnicznych Polaków.


Etnicznych Niemców, reżyserów i aktorów inscenizacji "uprowadzenia i procesu" opisanego w artykule "Jugendamt nie dostanie dzieci", pana Wojciecha Pomorskiego, państwa Grychtol i ich dzieci, ich adwokata oraz psychologa, Nasz Dziennik nie przedstawia umyślnie jako etnicznych Niemców - zamiast tego sugeruje, że dzieci są Polakami pisząc "mówią wyłącznie po polsku i nie znają niemieckiego". Co jest mało wiarygodne, ponieważ dzieci przebywające w niemieckich rodzinach zastępczych, tam gdzie przebywały, koło Hannoweru, mówią tam po niemiecku.


Etniczna przynależność państwa Grychtol i ich dzieci została mi potwierdzona pisemnie przez, rowniez etnicznego Niemca, pana Marcina Galla, który też zajmował się tymi rodzicami i reprezentuje Międzynarodowe Stowarzyszenie Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech t.z.

Czy dla redakcji Naszego Dziennika nie mialo jednak żadnego znaczenia to, czy etniczni Niemcy, to znaczy tacy, którzy na skutek deklaracji i przedstawienia dowodów o niemieckiej przynależności narodowej, uzyskali niemiecki paszport przysługujacy etnicznym Niemcom, to to samo co etniczni Polacy z Niemiec, którym ten sam paszport z tego samego powodu nie pszysługuje ?

Czy taka niemiecka etniczna nobilitacja polskojęzycznych osób z polskim paszportem, jest to takie samo doznanie, jakiego doświadczyli etniczni Polacy, którzy dopiero po wielu latach starań uzyskali niemiecki paszport na podstawie pobytu w Niemczech jako małżonek Niemca, lub etniczny Polak - wieloletni rezydent z prawem pobytu?

Dla Polaków i Niemców, w przeciwienstwie do redakcji naszego Dziennika  jest to jednak sprawa kluczowa, co ma miedzy innymi odzwierciedlenie w działalności etnicznych Niemców i ich Mniejszości Niemieckiej w Polsce.

Warto jest wiec umieć rozróżniać etnicznego Niemca od etnicznego Polaka. Skoro Niemcy to rozróżniają.

Zatajajanie obywatelstwa uczestników niemieckiej inscenizacji "szczęśliwie zakończonego porwania dzieci z Niemiec do Polski", zatajanie roli interwencji przedstawiciela Mniejszości Niemieckiej w tej sprawie, tego, że o pobycie tych i innych niemieckich dzieci w Polsce zdecydował de facto Jugendamt, który wydaje pozwolenie i umieszcza również inne niemieckie dzieci w Polsce na wychowanie w zamieszkałych w Polsce etnicznych niemieckich rodzinach zastępczych, co zmienia zupełnie istotę rzeczy, w porównaniu z dziećmi Polskimi, nie ma ani słowa.

W tym artykule również nie ma ani słowa w różnicy traktowania przed sądem rodzinnym etnicznych Niemców w porównaniu z etnicznymi Polakami, których traktuje się inaczej - deportuje ich dzieci do Niemiec, natomiast rodziców surowo karze jako kidnaperów.

Nie jest też przypadkiem to, że działacze wymienionych w artykule stowarzyszeń, Pan Wojciech Pomorski oraz pan Marcin Gall są etnicznymi Niemcami, co zostało również umyślnie pominięte, choć jest to ważne w Niemczech w procesie marginalizacji interesów Polaków i stowarzyszeń polonijnych.

Ja jako Polak mieszkający od 1981 roku w Niemczech, nie miałem potrzeby duchowej przyjęcia obywatelstwa niemieckiego ani deklarowania etnicznej przynależności do narodu niemieckiego - w odróżnieniu od wyżej wymienionych osób, które są zadeklarowanymi etnicznymi Niemcami.

2. Do tej pory publikacja nieprawdy Naszego Dziennika, który przedstawiał mnie, nie nazywając mnie jednak z nazwiska, umyślnie fałszywie jako Niemca (Pan redaktor Waldemar Maszewski wiedział doskonale, ze jestem tylko etnicznym Polakiem), została wówczas zbagatelizowana. Poniżej fragment publikacji nieprawdy, jakoby obywatel niemiecki skierował sprawę kłamstwa profesorskiego, dotyczący Władysława Bartoszewskiego, do prokuratora - a nie ja, obywatel polski, znany panu Waldemarowi Maszewskiemu osobiście, od którego pan Maszewski otrzymał informację o sprawie, które to kłamstwo zostało rozpowszechnione w całej Polsce - bez sprostowania.

"Pewien obywatel niemiecki postanowił zaskarżyć do prokuratury uporczywe i niezgodne z niemieckim prawem tytułowanie Władysława Bartoszewskiego w Niemczech mianem profesora. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", chcący zachować anonimowość obywatel niemiecki, lekarz radiolog, nie uzyskawszy ani od władz miasta Weimar, ani od Komitetu Trójkąta Weimarskiego wyczerpującego wyjaśnienia faktu niezgodnego z prawem umieszczania tytułu profesora i doktora habilitowanego przed nazwiskiem Władysława Bartoszewskiego, skierował sprawę do prokuratora."
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził Waldemar Maszewski, Hamburg.

Reasumując, widzę konieczność sprostowania prasowych niescislosci prowadzących do faworyzowania etnicznych Niemców w porównaniu z etnicznymi Polakami w publikacjach Naszego Dziennika, przy użyciu metody publikacji półprawd o aktorach omawianych publikacji oraz zaniechania przedstawiania mnie jako Niemca.

PS. Jeżeli któraś z omawianych osób inscenizujących i biorących udział w "uprowadzeniu dzieci i procesie sadowym", zrzekła się w międzyczasie niemieckiego obywatelstwa i paszportu  z powodu zaniku niemieckiej przynależności etnicznej i narośnięcia w wystarczającej ilości poczucia przynależności do narodu Polskiego, chętnie skoryguję moją publikację.

Dotyczy publikacji „Jugendamt nie dostanie dzieci” (autor Zenon Baranowski) Czwartek, 19 lipca 2012.

Mirosław Kraszewski

Stowarzyszenie Polskie Rodzice przeciw Dyskryminacji Dzieci T.Z. w Niemczech
w skrócie RPDD http://www.youtube.com/user/RPDDPL
istnieje i dziala pod tą nazwą od października 2005r. Rejestr Stowarzyszeń nr 3999 od 20.05.2008 Sąd Grodzki (AG) Bielefeld

zarejestrowane jako
Polnischer Verein Eltern gegen die Diskriminierung der Kinder e.V.
Vereinsregister 3999 Amtsgericht Bielefeld

 

Przenikliwy.Pisze o mało znanej patologii. Od stanu wojennego jestem głownie w Niemczech gdzie reaktywuje się od roku 2000 politycznie sterowana kulturę i Eksport NEOkultury Wiodącej Kultury Niemiec -"DEUTSCHE LEITKULTUR"- Zakazy języka polskiego polskim dzieciom i rodzicom w Niemczech są jednymi z objawów realizacji tej Niemieckiej Polityki NEOkultury polecam dokumentalny film polski pod tytułem POLNISCH VERBOTEN oraz reportaże Uwaga i Interwencja które są przelinkowane poniżej Inne dokumenty o działalności organizacji JUGENDAMT są dostępne w Google video oraz Youtube pod hasłem JUGENDAMT. Moj syn Filip oduczany jest języka polskiego w Gütersloh, siedzibie koncernu Bertelsmann i to za wiedza fundacji Bertelsmanna,krzewiącej niemiecka kulturę na całym świecie. Zakazy języka Polskiego są wydane przez dwa niemieckie sady i Jugendamt oraz Kinderschutzbund. Bartoszewski:"Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i - jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków - "przestać uważać bydło za niebydło"." Kopiowanie i redystrybucja tekstów bez zgody autora są dozwolone wyłącznie do celów niekomercyjnych i za podaniem pierwotnego źródła. Lista zablokowanych komentatorow roszpunka, Oda, Cichutki, Voit, borisx, Amstern, Moomintroll, Zachcio, Enrico Palazzo, Franz Maurer

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka