"dostarczanie broniącym się Ukraińcom broni sprawi, że "za dwa lata będziemy w tym samym punkcie, tylko zginie więcej osób po każdej stronie" " miał powiedzieć na spotkaniu V4 premier Słowacji. Czytając dosłownie, powiedział prawdę, bowiem jego wypowiedź nie obejmuje Ukrainy która w tym samum miejscu może już nie być, a w perspektywie dwóch lat Rosja raczej nie planuje kolejnych podbojów. I na tym można by na dwa lata poprzestać, gdyby nie to, że perspektywa dwuletnia to dzisiaj obejmuje zakupy ubrań i smartfonów a nie losy narodów.
Z Ukrainą są takie problemy że :
- widać, iż ona sama ma problemy wewnętrzne uwidaczniające się zmianą dowództwa armii,
- Zachód nie potrafi określić, a tym bardziej przekonać walczących stron do zakończenia czy zamrożenia konfliktu. Na dodatek wobec zbliżających się wyborów w USA, temat jest rozgrywany na zasadzie - kto zręczniej opowie o Ukrainie i Rosji i z realiami ma coraz mniej wspólnego.
Tak więc to, co mogłoby i powinno być omawiane w zaciszu gabinetów, staje się tematem publicznego przemawiania do własnych elektoratów. Rezultat jest taki że to, co mówi Putin porusza całym światem a to, co mówi Fico tylko dostarcza Putinowi paliwa medialnego, więc nawet jeżeli za słowami Fico stoi jego dobra wola i moralne racje to skutek będzie przeciwny. Poza tym za Casementem i Petainem też racje moralne stały (ułaskawiono tylko tego drugiego)
A naszych rolników ktoś podpuścił i radośnie podcinają gałąź, na której siedzą, ponieważ nasz eksport rolny do Ukrainy wielokrotnie przewyższa import. Skutkiem swoich protestów rolnicy nic nie zyskają - no chyba, że kolejne dopłaty z UE i naszych podatków, za to Polska zyska wroga w Ukrainie.
