Nihil novi sub sole. Prasa epatuje nas newsami, które w zasadzie są oldsami. Dowiadujemy się zatem, że x. Jankowski był "Delegatem", co wiadomo już od dość dawna, a także o wpłacie, jakiej Aleksander Gudzowaty dokonał na konto wyborcze SLD - choć o związkach tego biznesmana, czy jak kto woli oligarchy z postkomunistami wiadomo w zasadzie od dawna.
Ciekawą informację przynosi siódma (tak, przysłowiowa siódma, na której zamieszcza się informacje nie mające jakoby przykuć uwagi czytelników) strona wczorajszego "Faktu". Otóż minister Czuma o ataki na swą osobę obwinia działaczy polonijnych, opłacanych przez byłych członków PO. Ciekawa sprawa, ciekawe, czy coś o tym jeszcze usłyszymy, czy też potwierdzi się teoria siódmej strony.
A propos ataków na ministra sprawiedliwości. Warto zauważyć, że to nie "Gazeta Wyborcza", na patetyczne teksty której zwracają uwagę już chyba tylko ich autorzy, nie "Dziennik", który wbrew twierdzeniom niektórych PiSiaków wcale nie jest organem PO, ale właśnie "Polityka", która te ataki rozpoczęła, wydaje się być najlepszym barometrem nastrojów "Salonu". Najpierw hasło Tusku, musisz, potem nagonka na ministra Czumę...
Przejdźmy do absurdów dnia codziennego. Zwracał już na to uwagę na Salonie24 redaktor Warzecha, ale przy takich sprawach nie dość ich nagłaśniania. Warszawski Zarząd Transportu kieruje do prokuratury doniesienia na osoby, które na kartach miejskich (biletach miesięcznych) poprawią swój własny podpis, bo stary się dajmy na to rozmazał. ZTM traktuje to jako fałszerstwo. Czytelnikom mojego bloga oznajmiam: Jestem fałszerzem! Jestem przestępcą!.
