Komiks jest często uznawany za niższą formę przekazu, bajki dla nastolatków ograniczający ich pogląd na świat jedynie do walki, agresji i nienawiści. A może to błąd?
„Zostawiając powidok wibrującej czerni” to opowieść w odcinkach. Pierwsza część , pozornie nieuporządkowana, druga, wiążąca niemalże wszystkie jednoplanszówki z poprzedniej - za pomocą bohaterów, Anny i jej anioła stróża – Cynika (na pierwszy rzut oka demonicznego, ale również szarmanckiego stwora-kelnera).
Autor w zabawny, odrobinę absurdalny i bezpretensjonalny sposób obnaża ludzkie rozterki, niezrozumienie i obojętność. Wyraziście przedstawia ludzką obłudę, kalectwo relacji międzyludzkich. Przypomina czytelnikowi, że jest pudełkiem zapełnianym przez życie za pomocą wspomnień i doświadczeń. Dodaje, iż nie należy pozbywać się ich kiedy nasz karton okazuje się zbyt mały. Gdy tak się dzieje należy zmienić go na większy. Potrafi wybić się ponad swoje człowieczeństwo i spojrzeć na świat z perspektywy muszli klozetowej oraz jej skłonności do uzasadniania kształtu świata poprzez swe istnienie. Egoizm czy szufladkowanie? Nie, realne usedesownienie ludzkości. Parafrazując słowa Terencjusza - „Sedesem jestem ; nic co ludzkie nie jest mi obce”.
Jest cynicznie, refleksyjnie, czasem poetycko i filozoficznie. Bywa brutalnie i diabolicznie. Cała gama uczuć - od wrogości przez rozczulenie do poczucia niezrozumienia. Warto to przeżyć nie będąc jednocześnie bohaterem tych wydarzeń, lecz tylko ich obserwatorem.
Możliwe, że ten komiks nie pozwala się oderwać od swojego życia codziennego (ponieważ chyba każdy znajdzie tam coś o sobie) ale umożliwia, choćby chwilową, zmianę perspektywę na szerszą lub zupełnie inną, alternatywną.
Grafika jest czarno-biała, a więc utrzymana w zinowym charakterze. Sam autor uzasadnił taką formę chęcią skupienia uwagi czytelnika na treści komiksu.
Twórca „Powidoku…” przeprowadza nas ulicami Warszawy. Spacerujemy przez jak zwykle zadeptany Ogród Saski, mijamy ulicę Tadeusza Czackiego, przechodzimy Nowym Światem, gdzie napotykamy Pub pod Picadorem, nowe miejsce pracy Cynika. Może warto wstąpić na kawę i…?
Autorowi życzę wytrwałości w kończeniu już rozpoczętych projektów i czekam na kontynuację.
Daniel Chmielewski urodził się w Berlinie w 1983 roku. Istotny wpływ na jego życie miała lektura „Lalki” Bolesława Prusa oraz filmowy „Fight Club” .Obecnie studiuje na warszawskiej ASP.
Paula Porowska
Naszymi celami są m.in. wspieranie przedsiębiorczości, dialogu oraz aktywności młodych ludzi. Więcej na naszej stronie - www.MlodaRP.org
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura