MłodaRP MłodaRP
178
BLOG

Warto działać - Maciej Geller dla MłodejRP

MłodaRP MłodaRP Kultura Obserwuj notkę 0
Dr. hab. Maciej Geller, dyrektor Festiwalu Nauki, fizyk z Uniwersytetu Warszawskiego odpowiadał na pytania MłodejRP dotyczące Festiwalu i tego do czego w życiu mogą nam się przydać nauki ścisłe. Rozmawiał Marcin Żukowski.- Jest Pan świeżo po zakończonym Festiwalu Nauki. Była to już jego dwunasta edycja. Jak się udała?- Mieliśmy setki spotkań i wydarzeń. Główne debaty przyciągnęły wielu słuchaczy. Zainteresowanie wzbudziły zarówno spotkania dotyczące nauk ścisłych, jak i socjologii i psychologii. Udało się nam zrobić debatę o Radiu Maryja i na szczęście przebiegła ona w spokojnej atmosferze. Mieliśmy debatę na temat Polski i świata w kontekście zaufania społecznego i stosunku do obcych. Wykład o Wielkim Wybuchu, mimo swojego skomplikowania, również cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Brakowało miejsc w Sali. Jestem tylko niezadowolony z jednej dyskusji, która odbyła się na SGH – było tam fatalne nagłośnienie i to zepsuło spotkanie. Jednak jestem zadowolony z całego Festiwalu. Myślę, że nie mnie oceniać poszczególne spotkania czy cały Festiwal – każdy z naszych Gości sam mógł sobie wypracować ocenę. To jest ważne.- Skąd pomysł na motyw przewodni tegorocznego Festiwalu – „Ziemia – planeta ludzi”?- To akurat było proste. Rok 2007/2008 został ogłoszony przez ONZ Rokiem Ziemi. My tą Ziemię traktujemy nie tylko przyrodniczo, ale także humanistycznie. Interesuje nas więc przede wszystkim to, co dzieje się między ludźmi.- Czyli Festiwal Nauki nie ogranicza się jedynie do nauk ścisłych?- W języku angielskim „science” oznacza nauki przyrodnicze. Natomiast my uważamy, że nauka, chociaż ma różne metodologie, nie ogranicza się tylko do nauk przyrodniczych. To jest głównie kwestia językowa, bo co innego pod pojęciem „nauki” można rozumieć w Polsce, a co innego w Wielkiej Brytanii czy w Stanach Zjednoczonych.- W jednym z wywiadów mówił Pan, że zadaniem Festiwalu jest między innymi walka z obecną wokół nas agresją. Jednak nie jest to chyba jego główny cel. Jaką misję ma więc Festiwal Nauki?- Jest co najmniej kilka podstawowych misji przez nas realizowanych. Naszym naczelnym zadaniem jest pokazywanie społeczeństwu, ludziom którzy nauką się nie zajmują – zarówno młodym, którzy może kiedyś tą nauką będą się zajmować, jak i starszym, czyli podatnikom, których pieniądze idą między innymi na naukę. Uświadamiamy, że nauka Polsce jest potrzebna. Minęły czasy, w których o pozycji gospodarczej decydowała waga poszczególnych metali bądź siła mięśni. W tej chwili najlepiej zarabia się na nauce zawartej w sprzedawanych produktach. To jest najlepszy biznes na świecie. Te kraje, które to zrozumiały, na przykład Finlandia. Tam w pewnym momencie postanowiono inwestować w naukę i mają Nokię. Polska nie ma swojej Nokii. Finowie zanim zaczęli ostro inwestować w naukę w ogóle się w niej nie liczyli. Jak Nokia zaczęła odnosić sukcesy to Finowie zaczęli inwestować w technikę światłowodową i znowu wywindowali się bardzo wysoko. Rząd dawał środki na naukę nawet mimo pewnych załamań gospodarczych. W latach 80. Pojawiła się w Finlandii dziura budżetowa. Postanowiono więc ciąć wydatki, ale na naukę zwiększono je dwukrotnie. Coś więc w tym musi być. Wracając jednak do głównej myśli – to czy Polska będzie robotnikiem, hydraulikiem czy technikiem Europy, przy szacunku dla tych zawodów, czy będzie brała udział w rozdawaniu kart od strony gospodarczej. Niestety jednak w naszej nauce jest bardzo niedobrze. Głównie przez to, że nauka jest niedoinwestowana – udział środków na badania naukowe w rządzie Tadeusza Mazowieckiego był na poziomie 0,5 % PKB. Wtedy pierwszy gabinet po zmianie ustrojowej twierdził, że chce dojść do poziomu wydatków na naukę w granicy 2-3% PKB. Taki bowiem jest poziom tych wydatków w najbardziej rozwiniętych krajach. W Polsce było o tyle gorzej, że mieliśmy słaby przemysł, który nie mógł – tak jak na Zachodzie – finansować badań. Niestety po okresie rządów Mazowieckiego poziom wydatków na naukę zaczął się liniowo obniżać – ostatnio wyniósł chyba 0,28 % PKB. Oczywiście samo PKB rośnie, nie znaczy to więc że wydajemy mniej, ale procentowy udział wydatków na badania naukowe jest żenująco mały. Pierwszą myślą Festiwalu jest więc pokazanie, że nauka jest ważna dla przyszłości Polski. Jak nauka będzie na wyższym poziomie, to gospodarka również wzrośnie, a to pozwoli na zwiększenie wydatków na zdrowie, emerytury czy płace. Druga z naszych idei to zaprezentowanie ludziom, że nauka przydaje się w życiu codziennym. Jeśli człowiek lepiej rozumie mechanizmy otaczającego go świata to trafniej może podejmować decyzje. Nauka nie odpowiada na wszystkie pytania i nigdy na nie nie odpowie. Udziela nam jednak rad w wielu kwestiach i to nie tylko fizyczno-biologiczno-chemicznych, ale np. w sprawach wychowania dzieci, rodziny i problemów społecznych.- Upowszechnianie nauk ścisłych to jest, jak Pan powiedział, podstawowe zadanie Festiwalu. Po co być bliżej z fizyką, biologią i innymi tego typu naukami?- To ma dwojaki cel. Jak spojrzymy na to, w jakich kierunkach chcą się kształcić młodzi ludzie to zobaczymy, że kierunki przyrodnicze od paru ładnych lat spadają w takich rankingach. To niedobrze. Potrzebni nam są bowiem zarówno inżynierowie, a tutaj bez fizyki i matematyki może być trudno. Z nauką jest jeszcze takie „nieszczęście”, że nie można w niej niczego zaplanować. Nie można powiedzieć, że za pięć lat wynajdziemy lekarstwo na raka, bo to może okazać się niemożliwe. Jednak badania, które na pierwszy rzut oka nie wiadomo czemu służą potem mogą zyskiwać niesamowite zastosowania. Na przykład, gdy zgłaszano laser do urzędu patentowego to jako jego zastosowanie podano ułatwienie w korzystaniu z maszyny do pisania. Zupełnie nie zdawano sobie sprawy z tego, do czego można będzie laser wykorzystywać. Takich przypadków możnaby wyliczyć więcej. Myślę, że młodych Polaków do nauk ścisłych np. do fizyki zniechęca też szkoła. Niestety szkoła często zabija zainteresowanie naukami przyrodniczymi, a może w ogóle nauka. Fizyka jest nauką eksperymentalną, a w szkole przedstawia się ją tylko na papierze. Na Uniwersytecie mamy pracownie, mamy kadry, a we wrześniu nie ma jeszcze studentów, więc możemy tutaj wpuścić ludzi i coś pokazać. Chcemy zachęcić tych, których szkoła nie potrafiła zainteresować, a są zdolni i mogą wybrać fizykę jako swoją drogę życia.- A jak mógłby Pan zachęcić młodego ucznia, który odinteresował się np. fizyką, do tego, aby jednak po tą fizykę sięgnął? Dlaczego warto? Co nauka może mu dać?- Musi się zacząć rozglądać. Na przykład w Warszawie Wydział Fizyki UW robi różnorodne imprezy dla uczniów. Po drugie Internet dostarcza wielu pomysłów na eksperymenty. Są też ciekawe książki popularnonaukowe. Trzeba być po prostu aktywnym w pozytywnym znaczeniu. A do czego może się przydać fizyka? Operował Pan kiedyś GPSem?- Tak.- Uznajemy, że to fajna rzecz. Nie wiem czy wie Pan, że dokładność GPSu musi wynikać z ogólnej teorii względności.- Nie wiem.- Więc właśnie się Pan dowiedział i to jest przykład po co fizyka w życiu codziennym. Oczywiście nie zmuszamy każdego by rozumiał wszystko, ale do czegoś może się ona nam przydać. Myślę, że problem dzisiaj wynika też z małego zainteresowania naukami ścisłymi i niedoinwestowania w edukację. Gdy ja studiowałem na pierwszym roku fizyki było nas 180 osób. Dziś na fizykę jest mniej chętnych niż miejsc. Kiedyś jednak szkoła była inna. Ja miałem pracowanie fizyczną, a moi nauczyciele byli inni. Nauka jest następnikiem edukacji, trzeba o tym pamiętać. Natomiast jeżeli zawód nauczyciela jest bardzo źle traktowany, a płace są bardzo niskie to poza garstką (strzelam, że będzie to około 20%) ludzi, którzy chcieli być nauczycielami z powołania znaczna część nauczycieli ma podejście – jak już nic innego nie potrafię robić to zostanę nauczycielem. To zdanie może oczywiście wywołać znaczny sprzeciw środowiska nauczycielskiego, ale ja uzasadnię je w ten sposób – mam czwórkę dzieci i kiedyś przechodziły one przez polski system oświatowy. Miałem więc możliwości przyglądania się. Zdarzali się bardzo fajni nauczyciele, ale byli też tacy, którym powinno się chyba zakazać uprawiania zawodu, bo nie lubili młodzieży i zupełnie nie potrafili uczyć. To o kwestii nauczycieli, a niedoinwestowanie edukacji odbija się na tym, że brak jest pracowni czy kółek zainteresowań. Nasza młodzież jest też uczona zbyt dużej ilości wiedzy encyklopedycznej. A taki tryb nauki, szczególnie w stosunku do nauk przyrodniczych, odstrasza. Dobrze, że chociaż matematyka wraca na maturę. Matematyka uczy logicznego i abstrakcyjnego myślenia i dużym błędem było wycofanie jej z matury. Dobrze, że wraca.- Wspominał Pan o niedoinwestowaniu w oświatę czy naukę. Czy ma Pan jakiś scenariusz dotyczący reform nauki albo oświaty?- Temat reformy nauki przebija się do polityków. Najczęściej jednak pojawia się w okresie kampanii wyborczej. Wtedy kandydacie mówią, że warto inwestować w naukę, a potem – po objęciu urzędów – szybko o tym zapominali. Polska nauka ma jednak swoje jasne strony. Ma też ciemne, jak wszystko, ale są w niej też ludzie z pasją. Podobnie jak w edukacji. Niestety jednak trzeba wyciągnąć z tego wszystkiego jakąś średnią. Wygląda ona nieciekawie, co wynika właśnie z niedoinwestowania.- Zmieńmy temat na bardziej pozytywny – jakie są plany na kolejną edycję Festiwalu Nauki, za rok?- Tegoroczny Festiwal zakończył się w głównej odsłonie. Teraz będziemy kontynuować pewne jego etapy przez cały rok. W listopadzie będziemy mieć spotkanie z cyklu „jak to działa”. Od pięciu lat na Festiwalu mieliśmy takie wydarzenia, podczas których omawialiśmy różne urządzenia i pokazywaliśmy jak one działają. W tym roku zaś zrobimy taką imprezę w listopadzie. Pokażemy jak działa Wielki Zderzacz Hadronów. Jest to największe urządzenie naukowe na świecie i to zrobione wspólnie – od Japonii, przez Chiny i Rosję, Europę aż po Stany Zjednoczone. Niezależnie od „jak to działa” ruszamy z Kawiarnią Naukową. Od października będziemy w Trafficu przy Brackiej rozmawiać o bieżących tematach naukowych. W przyszłym roku chcemy zwiększyć ilość warsztatów na Festiwalu, czyli zajęć podczas których nasi Goście sami coś robią, a nie tylko słuchają.- Tak właściwie to skąd w ogóle wziął się pomysł na Festiwal Nauki?- Zaczęło się w 1996 roku, jesienią. W tamtym okresie współpracowałem z wybitnym fizykiem – profesorem Davidem Shugarem. Któregoś dnia przyszedł do mnie i opowiedział, że był w Edynburgu na takim festiwalu nauki, pierwszym na świecie. Zaproponował by coś podobnego zrobić w Warszawie. Pomysł mi się od razu spodobał. Wtedy powstał manifest, który jest na naszej stronie internetowej. Na pierwszym Festiwalu (w 1997 roku) były 72 spotkania, które odbyły się w sobotę i niedzielę. Później rozszerzaliśmy Festiwal o kolejne ciekawe punkty programu.- Z każdą edycją jest łatwiej czy trudniej? Nie ma Pan uczucia wypalenia?- Nie, nie. Jak zaczynaliśmy to wszyscy nas zniechęcali. Mówiono nam, że to się musi nie udać. Pamiętam jedną rozmowę z pewnym rektorem UW, który powiedział mi, że jak przyszedłem do niego z Festiwalem pierwszy raz to pomyślał sobie, że znowu ten Maciek-idealista coś wymyślił, ale nic nie mówił bo nie chciał mnie zniechęcać. Jednak jakoś się udało. Na początku namówiłem swoich znajomych z dawnej „Solidarności” i od tego się zaczęło. Potem, gdy zaczęli przychodzić ludzie na Festiwal, zaczęło się robić łatwiej, bo coraz więcej naukowców było zainteresowanych współpraca. Jak człowiek sądzi, że robi coś sensownego to nie powinien się przerażać, że coś jest niewykonalne tylko spróbować robić, a nuż się uda.Rozmawiał: Marcin Żukowski
MłodaRP
O mnie MłodaRP

Naszymi celami są m.in. wspieranie przedsiębiorczości, dialogu oraz aktywności młodych ludzi. Więcej na naszej stronie - www.MlodaRP.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura