Od kilku dni toczy się dyskusja wokół postanowienia TSUE w sprawie zaprzestania wydobycia w Turowie. Tyle, że pomijana jest dość istotna kwestia, kwestia polskich przepisów.
Cała sprawa opiera się na fakcie, że polskie przepisy pozwalają na wydanie koncesji bez odpowiedniej oceny skutków środowiskowych. Jest to niezgodne z prawem unijnym, które wymaga takiej oceny w procedurze wydawania koncesji. Nieistotne, że Turów dołączył taką ocenę do wniosku. Jego koncesja nie ma prawa bytu, bo została wydana na podstawie sprzecznych z prawem Unii przepisów.
To jest rozpatrywana kwestia. Dlatego nie ma znaczenia czy inne kopalnie w okolicy mają większy wpływ na niski poziom wód w Czechach. Nie ma powodu, by kwestionować ich prawa do wydobycia. W przypadku Turowa najwyraźniej jest. Dlatego rządzący próbują znaleźć jakieś polityczne rozwiązanie problemu wspólnie z Czechami zamiast dążyć do konfrontacji w Trybunale.
Jeżeli, jak twierdzą przedstawiciele rządu RP, wydobycie nie wpływa negatywnie na poziom wody w Czechach, a co za tym idzie, nie ma negatywnych skutków dla życia i zdrowia tamtejszej ludności, to powinien być w stanie to udowodnić. Tyle, że nie zmieni to faktu, że koncesja była wydana na podstawie przepisów niezgodnych z prawem UE. Dlatego jest to jakiś argument, ale podczas negocjacji politycznych z Czechami, nie w Trybunale.
Trybunał ocenia przede wszystkim czy odpowiednie procedury zostały zachowane. Takie wręcz matematyczne podejście ma ograniczyć wpływ subiektywnej oceny i sprawić, by to prawo panowało. Na tym polega praworządność, że wszystko musi być zgodne z prawem. Każde działanie musi być zgodne z przepisami, które to są zgodne z innymi przepisami. Przestrzeganie prawa jest kluczowe, ocena sensowności tego prawa i jego skutków to sprawa drugorzędna.
Państwa walczą o swoje interesy jak mogą i nie ma co się dziwić, że Czesi wykorzystują błędy popełniane przez Polskę. A błędem było wystawienie koncesji na podstawie przepisów niezgodnych z dyrektywą unijną. Rząd najwyraźniej wie, że w sądzie nie ma szans i dlatego negocjuje na gwałt porozumienie z Czechami. Dlatego też jest gotowy na daleko idące ustępstwa. W sądzie sprawa jest przegrana, ale politycznie można walczyć. Tylko nie z sądem, a z politykami.
Inne tematy w dziale Gospodarka