Po ostatniej aferze związanej z pisowskimi łobuzami kradnącymi w Sejmie pieniądze podatnika w sposób ciągły i dobrze zorganizowany, pojawiły się tu i tam głosy, że to jednak jest wina platfusiarni, która źle pilnowała, a nie pisowskich łobuzów. Łobuz jest od tego łobuzem, żeby kraść. A taki Tusk, Kopacz, Halicki czy inny Sikorski od tego żeby pilnować. To jest absolutnie logiczne.
Chwilowo jest więc 1:0 dla Pisu, bo ma świetnych i sprawnych łobuzów, a PO beznadziejnych pilnujących. Jak zwykle, PO czego się nie dotknie, to zchrzani! Co za bałwany!
No, jak można było nie zauważyć zorganizowanej grupy przestępczej działającej u konkurencji? Jak - ja się pytam?!?!
Co innego złotouste zwierzchnictwo łobuzerii. O, tu nie ma miejsca na żadne podejrzenia czy choćby śladowe dowody, że mogli coś zauważyć. Nie ma takiej opcji. Skąd przełożony ma wiedzieć co robi jemu podległy łobuz? I - w ogóle - skąd taki absurdalny pomysł, żeby nie mieć zaufania do własnego rzecznika? To by było nie po chrześcijańsku. A niektórych obowiązują wyjątkowo wyśrubowane standardy moralne i - nie da się ukryć - nie jest to PO, które w zakresie standardów jest trzy piętra niżej.
Platformo, jak ci nie wstyd!?
