modus in actu modus in actu
928
BLOG

Prawnie zalegalizowany Disneyland

modus in actu modus in actu Polityka Obserwuj notkę 5

Lew Tołstoj w swoich powieściach nieustannie ukazuje rażący kontrast pomiędzy pozbawioną formy dobrocią niższych klas a pozbawioną dobra formą "klasy wyższej".

Jednym z głównych motywów argumentacji oraz działań strony mainstreamowo - rządowej jest nielegalność nagrań. O ile władza może wedle własnego interesu podsłuchiwać obywatela, to obywatel nawet działając w zgodzie z interesem społecznym, interesem dobra wspólnego, czy też nawet interesem państwa, władzy podsłuchiwać nie może - tego typu czynność jest zakazana i nielegalna, co więcej tego typu działalność wedle dzisiejszej narracji stanowi przesłankę "zorganizowanej przestępczości" - wedle modelu: „Ręka podniesiona na władzę ludową zostaje odrąbana“.

Prawo albo też system prawny z góry więc określa granicę formy na którą zwracał uwagę wymieniony Tołstoj. Ukazywanie braku dobra a więc pewnej rzeczywistości i prawdy o klasie wyższej jest nielegalne.

Były prezes Trybunału konstytucyjnego B.Stępień a więc osoba, która powinna operować kategoriami ogólnymi, wartościami, czy też ideami w tym ideą dobra,   do których z zasady odnosi się konstytucja, swoją wypowiedź o bieżących wydarzeniach sprowadza do legalizmu, broniąc przy tym formy - "uwodzicielskiej sukni, która skrywa bezwstyd prawdziwych interesów".

 Wydarzenia ostatnich dni ukazują kontrast pomiędzy tym, co jawne, czyli tym co stanowi treść wspomnianej formy a tym, co niejawne a więc tym, co przy pomocy prawnego zakazu jest skrywane.

Prawo oraz formalne zakazy a z drugiej strony wypracowany nawyk posłuszeństwa mas, określają granice rzeczywistości politycznej, która sprowadza się do czystej gry w ramach pewnego rodzaju przedstawienia. Jednakże będąc w teatrze, oglądając film, czytając powieść, uczestnicząc w jakimkolwiek przejawie sztuki poetyckiej samodzielnie zakładamy i akceptujemy w tym przedstawieniu towarzystwo pewnego minimum kłamstwa konwencjonalnego. Polityka oraz prawny zakaz z założenia eliminują samodzielność dla wspomnianej akceptacji. Teatr polityczny staje się jednocześnie prawnym przymusem aby patrzeć na niego oczami artysty i reżysera - tak jak wskazuje Dilthey pisząc, że sztuka artystyczna musi sprowadzać ją do czystej "kwestii władzy".

Praktyka życia politycznego pokazuje, że jawne a zarazem legalne jest to, co jest motywowane przez reguły komercji i widowiska. Dynamika widowiska uzależniona jest od umiejętności planowania i tworzenia różnego typu kontekstów, które starają się wypełnić przestrzeń możliwych perspektyw spostrzegania a następnie tematów gadania. Odbiorca nie może ujrzeć siebie w zaplanowanym i zmienionym kontekście, odbiorca musi być utwierdzany w przekonaniu, że wszystko dzieje się z pod jego kontrolą - to co widzi jest rzeczywistością samą za którą nie skrywa się nic więcej - co więcej, to co się skrywa jest prawnie zakazane - a każdy zakaz, tak jak już było powiedziane, niesie z sobą z zasady wypracowany nawyk posłuszeństwa.

  J. Baudrillard - francuski socjolog i filozof kultury,  zwraca uwagę na rolę mediów w życiu dzisiejszych społeczeństw i przedstawia myśl o hiperrzeczywistości w projekcie symulakrów, gdzie znaki nie mają już odniesienia, mapy nie wymagają terytorium a kopie są bez oryginału. Symulakry to znaki bądź ich zbiory, "które nie odsyłają już do żadnej zewnętrznej rzeczywistości, lecz co najwyżej do innych znaków". Uniwersum znaków z kolei określa uniwersum wartości wyznaczając im formę, smak, styl, skłonności i preferencje, które konstruują tożsamość współczesnej jednostki.  W tym świecie chodzi już tylko o wytwarzanie prawnie kontrolowanego widzenia i tym samym wpajania pewnego sposobu tego widzenia. Należy więc przedstawić świat w taki sposób aby odbiorca nie był skłonny do samodzielnego ujrzenia go zmienionej perspektywie.

W tak skonstruowanym przedstawieniu - abstrakcyjnym obrazie następuje produkcja takiego rodzaju znaków, które niczego nie odznaczają, które nie odnoszą się do niczego poza obrazem a wręcz przeciwnie, wprowadzają w ten obraz stan bycia tylko możliwym znakiem bez realizacji tejże możliwości. Zaznaczam, że znak rozumiany klasycznie uobecnia coś pod tego nieobecność. Znak możliwy o którym mowa wyżej wyraża dokładnie to, co w nim uobecnione - to co nieuobecnione jest prawnie zakazane. Znak możliwy jest potencjalnością dla aktualizacji znaku w klasycznym rozumieniu. Podobnie obraz może ukazywać przedmioty, które są w rzeczywistym świecie np. jakiś krajobraz ale też może ukazywać przedmioty, które w świecie rzeczywistym nie istnieją - natomiast istnieją w samym obrazie w ramach jego kompozycji, wewnętrznej logiki, sensu i zróżnicowania - "Obraz nigdy nie jest tym, co skrywa prawdę - to prawda skrywa to, że jej nie ma. Obraz jest prawdziwy".  Obraz abstrakcyjny nie może mieć rozpoznawalnego podobieństwa z jakimkolwiek przedmiotem aby nie było wątpliwości, że nie należy go odczytać jako znak tego przedmiotu. Abstrakcja i towarzysząca jej maskarada musi być rzeczywistością samą, musi być wszystkim, co widzi i myśli odbiorca. Obraz abstrakcyjny musi uchronić się przed zinterpretowaniem go jako znaku nieobecnego w nim przedmiotu. W tak ukształtowanym obrazie uwidocznia się całkowita bezprzedmiotowość i towarzysząca jej samodzielność czystej widzialności, ponieważ nie sposób w niej oraz w tym obrazie zinterpretować jakichkolwiek znaków nieobecnych przedmiotów - wszystko jest widoczne i nie potrzebuje myślenia i interpretacji - wystarczy wywołanie bodźca na który odpowiednio przygotowana i uwarunkowana inteligentna jednostka musi zareagować.

Oczywiście przedmiot uwidoczniony w obrazie abstrakcyjnym, którego jedną z realizacji może być obraz telewizyjny, można interpretować jako znak, po to aby próbować odnaleźć dla niego rzeczywisty sens ale to wymaga namysłu, myślenia i refleksji a na to nie ma czasu, gdyż sposób dania medialnych obrazów cechuje się szybkością i fragmentarycznością poszczególnych krótkich wypowiedzi, ujęć, momentów i sekwencji, które odsyłają nawzajem do siebie w ramach multiplikacji znaczących, znaczeń, tekstów i sygnałów wywołujących bodźce. W tak ukształtowanym dyskursie rozpoznać można jedynie rodzaj przedmiotu zamiast jego konkretu, typ tematu i sposób prezentacji zamiast jego istoty i substancji, styl obrazów zamiast jakości, czyli samą formę zamiast tego, co ona skrywa. Redukcja obrazów do formuł następuje nie tyle przez styl, co przez dyskurs w obrębie którego one funkcjonują - następuje "procesja symulakrów", rozbłysk znaczących, gdzie  szybkość sprzyja transformacji pierwotnej rzeczy w czyste znaczenia, w nieokreśloność, w abstrakcyjność a to z kolei prowadzi to komercjalizacji gry czystą widzialnością.

Problematyka obrazów abstrakcyjnych koreluje z problematyką obrazów fikcjonalnych. W sytuacji w której dyskurs intencjonalnie odnosi się do fikcyjnego przedmiotu, można mówić o dyskursie nieprawdziwym. Mowa o dyskursie, który z jednej strony odnosi się do nieprawdziwych przedmiotów, czyli ma na celu wprowadzenie w błąd a z drugiej strony jego przebieg ma charakter pozorny.

 Zupełnie innego rodzaju status ma dyskurs, który już w swojej intencji jest bezprzedmiotowy tj. już w swoim założeniu nie planuje odniesienia do jakiegokolwiek przedmiotu konkretnego. Pomimo tego, że w jego intencji nie jest ukazywanie nieprawdy, czy też przedmiotów fikcyjnych, to jednak jego przebieg ma charakter pozorny. Tego typu dyskursem są przedstawienia przestrzeni wirtualnej w której "umarli mogą żyć, nie żyjąc rzeczywiście, a żywi tu umierają nie ponosząc rzeczywistej śmierci". W świecie przestrzeni wirtualnej traci sens mówienie o przedmiocie a tym samym o znaku. Z semiotycznego punktu widzenia świat przestrzeni wirtualnej programowo zorientowany jest na nie-symboliczną komunikację, na komunikację w rzeczywistości improwizowanej, w której nie trzeba już niczego opisywać, w której nie trzeba już do niczego się odnosić, bo można z niej wyprowadzić każde zdarzenie lub wytworzyć dowolny skutek.

Telewizor stanowi medium, gdzie sztuka tworzenia symulakrów, świata obłędu, widma i cienia rzeczywistości, czy też dynamicznie samookreślających się widzialności, opanowana została do perfekcji. Ekscytacja widowni jest tak duża, że wywołuje to jej implozję w masę, przez co traci ona jakiekolwiek zainteresowanie treścią, czy też znaczeniami wybiegającym poza samo przedstawienie, poza ten pochód obrazów i znaczących form komunikatów - okazuje się, że polskie prawo sprzyja temu procesowi a wręcz go determinuje.

Wraz z uzależnieniem wartości od znaczących i ich różnic umiera rzeczywistość, umiera człowiek - indywiduum, umierają idee ale również "ideologie które dotąd ratowały ją tj. rzeczywistość przed zgubą". Nowa klasa, nieświadomych, nowoczesnych, encyklopedycznych, egzemplarycznie wielorakich a typologicznie tożsamych replik i zombi staje się ustrukturalizowaną i zinstytucjonalizowaną różnicą w systemie, języku, czy też w dyskursie.

J. Baudrillard pisze, że "masa pochłania cała energię społeczną, lecz jej nie odbija. Pochłania wszelkie znaki i wszelki sens, lecz ich nie odsyła. Pochłania wszelki przekaz i go trawi. Na wszystkie stawiane sobie pytania daje tautologiczną i uwikłaną w błędne koło odpowiedź".

"W takiej sytuacji władza się zatraca - istnieją jedynie manekiny władzy. Pomimo to ta mimowolna iluzja dalej rządzi społecznym porządkiem a za nią rośnie nieprzytomny terror kontroli, terror ostatecznego kodu, którego wszyscy jesteśmy nic nie znaczącymi terminalami" w trupiej spirali.  

 

Skoro dzisiejsza rzeczywistość polityczna nie potrafi ostatecznie przezwyciężyć swojego modelu jakim jest "Disneyland" - notabene model ten jest zdeterminowany prawnymi zakazami wraz z poglądami konstytucjonalistów, to w takiej sytuacji  sama staje się alibi dla rzeczywistego Disneylandu, bo przecież "gdzie nic nie stoi na swoim miejscu, tam rządzi chaos, a gdzie na koniecznym miejscu niczego nie ma, tam rządzi porządek".

 

 

 

To co jest, jest in actu, natomiast to, co jest inaczej niż w akcie - naprawdę nie jest.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka