Amerykański Internet wrze, ale niestety nie są to wyssane z palca informacje rozpowszechniane przez spiskowców. Nawet renomowane gazety takie jak Washington Post biją na alarm pytając "Po co to komu potrzebne?", a oficjalne komunikaty Białego Domu potwierdzają najgorsze przypuszczenia. To co przewidywało wielu z nas dziś realizuje się na naszych oczach. Żarty się skończyły. Rząd przejmuje środki masowego przekazu i to całkiem jawnie.
Barak Hussein Obama urchuchamia rządowe szczekaczki. Biały Dom będzie w stanie przerwać nadawanie każdego sygnału telewizyjnego oraz radiowego i przekazywać "prezydenckie komunikaty" (tak się to fachowo nazywa) , rząd będzie także wysyłać wiadomości tekstowe na komórki. W galeriach handlowych, sklepach i na ulicach ekrany już przekazują rządowe komunikaty przestrzegając obywateli przed "niebezpieczeństwem". Nieciekawie zapowiada się rownież darmowy szerokopasmowy dostęp do Internetu który będzie oczywiście pozbawiony dostępu do podejrzanych treści (czytaj: cenzurowany) i to także w Polsce. Teraz już wiemy dlaczego także w Polsce tak bardzo lobbuje się za "darmowym dostępem do sieci" od rządu oczywiście sponsorowanym przez podatników.
1. Rządowe szczekaczki
Od 1996 roku rząd USA instalował u nadawców radiowych i telewizyjnych specjalne skrzynki umożliwiające przerwanie każdego sygnału radiowo-telewizyjnego i nadanie "komunikatu rządowego". Skrzynki wyglądają następująco:

Najpierw system był wprowadzany jako nieobowiązkowy. Z czasem stał się obowiązkowy. Komunikaty na temat "nadzwyczajnego niebezpieczeństwa" były wysyłane w razie lokalnych klęsk żywiołowych np. ostrzeżenia przed zbliżającymi się huraganami. Nie byłoby w tym nic złego bo dotychczas odbywało się to na poziomie lokalnym jednak w lutym 2011 roku Biały Dom oficjalnie poinformował o pierwszym w historii teście na ogólnokrajową skalę. Nazwano to "prezydenckim komunikatem". Obama chce mieć możliwość bezpośredniego przekazania komunikatu w tym samym czasie za pomocą wszystkich telewizji. Dzięki systemowi który budowano od 1996 roku teraz jest to technicznie wykonalne.
Oficjalne rządowe pismo potwierdzające po raz pierwszy w historii test na ogólnokrajową skalę" komunikatu rządowego":
http://www.fcc.gov/Daily_Releases/Daily_Business/2011/db0203/DOC-304451A1.pdf
Artykuł Washington Post informujący o komunikacie prezydenckim "Co to jest prezydencki Alert?"
http://voices.washingtonpost.com/federal-eye/2011/02/what_is_a_presidential_alert_1.html
Jak wygląda to w praktyce? EBS (Emergency Broadcasting System) dotychczas używano tylko na poziomie lokalnym przerywając sygnał radiowy i telewizyjny nadając informacje o "nadzwyczajnym niebezpieczeństwie". Nadawcy są zmuszeni współpracować. Właściwie nie mają wyjścia. Rząd dzięki zainstalowanym skrzynkom w każdej chwili może przerwać nadawanie programu. W telewizjach odbywają się cotygodniowe testy systemu EBS podczas których na kilkanaście sekund przerwany zostaje regularny program i włącza się rządowa szczekaczka ogłaszająca "To tylko test. To tylko test". Wygląda to mniej więcej tak:
Inny przykład. Program telewizji FOX NEWS przerwany przez rządową szczekaczkę "To tylko test":
Ktoś może stwierdzić, że to nic złego być poinformowanym o zbliżającym się zagrożeniu. Ale nie bądźmy naiwni. Czy naprawdę rząd potrzebuje aż takich drastycznych środków? Podczas zimnej wojny istniało zagrożenie nuklearną apokalipsą, ale nie robiono takich cyrków jak obecnie. Nawet komuniści w Polsce nie mieli takich możliwości, aby bezpośrednio pierwszy sekretarz PZPR nadał ze swojego gabinetu komunikat rządowy. Co prawda istniała bezpośrednia linia telefoniczna z Komutetu Centralnego PZPR do Telewizji Polskiej, ale to nie to samo! Nawet sowietom nie przyszło do głowy aby instalować skrzynki przy nadajnikach aby bezpośrednio przerywać program przyciskiem z gabinetu rządowego nadając komunikaty! Czy to nie jest przesada? Zaczyna się od komunikatów o huraganie, zagrożeniu terrorystycznym, zaginionych dzieciach, a kończy na godzinnych programach rządowych transmitowanych bezpośrednio z gabinetów biurokratów!
2. Rządowe wiadomości na twoją komórkę
Obama chce do 2012 roku mieć możliwość przekazywania wiadomości tekstowych na wszystkie komórki bezpośrednio od rządowych przedstawicieli w razie "sytuacji nadzwyczajnej". Aby umożliwić techniczną realizację tego przedsięwzięcia powołano "Broadcast Message Center"
Link: http://urgentcomm.com/networks_and_systems/news/alcatel-broadcast-message-center-20101116/
3. Ekrany w sklepach i na ulicach z rządowymi komunikatami
Kilka tygodni temu rząd USA nagrał specjalny komunikat pod tytułem "Jeśli zauważysz coś podejrzanego... poinformuj władze". Komunikat był transmitowanych w sieci sklepów Wall-Mart. Chodziło o wzmożenie czujności obywateli na podejrzane osoby i podejrzanie wyglądające sytuacje w sklepie oraz na parkingach.
Komunikaty rządowe w sklepach i galeriach handlowych:

"Jeśli zauważysz coś podejrzanego... poinformuj władze" Komunikat wygląda następująco:
Te komunikaty były również krytykowane w mediach głównego nurtu jako "niepotrzebne, budujące niczym nieuzasadniony strach, sztucznie wzmacniające poczucie zagrożenia i podejrzliwości w stosunku do innych obywateli" reportaż telewizji RT na ten temat znajduje się tutaj (po angielsku):
http://www.youtube.com/watch?v=hF3mmVn6mok

Ekrany które zwykle wykorzystywane są do informowania kierowców o zbliżających się korkach, wypadkach i sytuacji na drodze mogą być również wykorzystane przez władze jako przestroga pouczająca o informowaniu o podejrzanych sytuacjach (jak powyżej). Takie komunikaty poza wzbudzaniem poczucia lęku i osaczenia nie mają praktycznie żadnego innego celu.
4. Darmowy Internet od rządu
Od zawsze sceptycznie podchodziłem do tzw. darmowego internetu lobbowanego przez rząd. Okazuje się, że zamiast bawić się w cenzurę internetu oraz zmuszać dostawców do odcinania dostępu do zakazanych treści. Rządy decydują się wprowadzać swoją wersję internetu już z góry wprowadzoną cenzurą.
"Niepokój PTI wzbudził jednak inny zapis, mówiący, że zablokowany będzie dostęp do stron internetowych z treściami erotycznymi i nielegalnymi oraz "w miarę możliwości" uniemożliwione będą połączenia p2p (to głównie popularne wśród internautów serwisy wymiany plików z filmami czy muzyką, ale na tej technologii opiera się też Skype czy Gadu-Gadu).
- Nie jestem zwolennikiem popularyzacji stron erotycznych w sieciach, budowanych za publiczne pieniądze - zastrzega Paluszyński. - Ale takie postawienie sprawy pachnie cenzurą - dodaje. Jego zdaniem UKE nie powinno odgórnie decydować, jakie strony maja być zablokowane. Dlaczego? - Bo może to stworzyć niebezpieczny proceder, w którym każda gmina zatrudni cenzora, który określać będzie, co wolno, a czego nie wolno w internecie oglądać - dodaje Paluszyński. Zdaniem PTI Polska powinna postępować tak, jak chce tego Unia Europejska - zamiast blokować konkretne strony, określać tematykę, która będzie dostępna w ramach darmowej usługi dostępu do sieci: np. strony administracji, strony o tematyce kulturalnej.
Z tą krytyką nie zgadza się Anna Streżyńska, prezes UKE. - Pomysł, aby w darmowym internecie wyłączyć niektóre strony wyszedł od gminy. UKE zgodziło się z takim wnioskiem, ponieważ nie ogranicza on dostępu mieszkańców do żadnych treści zawartych w internecie poza kilkoma stronami o treściach niedozwolonych lub erotycznych. Określanie, co wolno oglądać, byłoby większym ograniczeniem - przekonuje."
Więcej w artykule: "Darmowy Internet? Tak, ale z cenzurą"
http://wyborcza.biz/biznes/1,101558,8939925,Darmowy_internet_w_Przasnyszu__Tak__ale_z_cenzura.html
Oczywiście zawsze mowa jest o treściach pedofilskich oraz dodaje się "inne niedozwolone treści". A które toinne treści to zależy już tylko od cenzora. Oczywiście wszystko dla bezpieczeństwa naszego i naszych dzieci. W Egipcie wojsko zostało wysłane do telewizji oraz dostawców internetowych aby odciąć obywateli od informacji. To przestarzała metoda. Bo trzeba wysyłać ludzi i fizycznie odcinać sygnał tracąc czas podczas którego nadawcy mogą przekazać niechciane i szkodliwe treści. Nasze demokratyczne rządy od USA po Polskę nie mają zamiaru tracić tych cennych minut wolą przyciskiem w rządowym gabinecie zabezpieczyć nas przed "dezinformacją".
5. Rządy przegrywają wojnę informacyjną
Nawet przyjazne rządowi media nie do końca poważnie traktują rządowe komunikaty. Przerywają wystąpienia polityków, informują tylko cząstkowo o przekazywanych treściach. Widocznie rządy powoli tracą cierpliwość i decydują się na przeprowadzenie kroków nie znanych dotychczas, a przekraczających nawet orwellowskie przestrogi. Chcą bezpośrednio dotrzeć do naszych umysłów bez potrzeby pytania nadawców o zgodę. To się dzieje na naszych oczach. Nie mówcie później, że nie ostrzegaliśmy.
Inne tematy w dziale Polityka