L.Enin L.Enin
114
BLOG

Nie próżnować, beatyfikować!

L.Enin L.Enin Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

Będą chcieli kanonizować… rodziców papieża Wojtyły. Emilię i Karola. Tak zwanym pierwszym sędzią w tym widowisku będzie Jędraszewski, więc całe te jasełka nabierają jeszcze bardziej absurdalnego charakteru. Ale jeśli sprawia im to radość, jeśli tego typu zabawy to ich jedyna w życiu rozrywka, to niech się bawią, niech kanonizują, beatyfikują kogo chcą, byleby cicho nad tymi trumnami się zachowywali i nas do tej zabawy nie wciągali, nie mówiąc o obciążaniu kosztami.

Co prawda kompletnie nie pojmuję na czym ta świętość Wojtyłów ma polegać i w czym zasadza się ich wielkość, bo urodzić trójkę dzieci to zdaje się nie jest jakiś szczególny wyczyn, takich świętych mamy po kokardę. A że syn został papieżem? No dobrze, a syn sąsiadów moich dziadków sprzed wojny, został wybitnym astronomem, otarł się o Nobla a jego starzy jakoś nie zostali świętymi. W ogóle mam takie wrażenie, że mimo wszystko to nie do końca z nich doskonały jest materiał na świętych. Nieco wybrakowany powiedziałbym nawet.

Bo cień na „świętość” rzuca taki choćby drobny fakt. Ślub biorą 10 lutego 1906 r, a już 27 sierpnia rodzi się ich pierwszy syn Edmund. Czyli wychodzi na to, że albo u tych wszystkich kandydatów na świętych ciąże są zdecydowanie krótsze, w każdym razie nie dłuższe niż 6 miesięcy, albo coś tam bardzo „niesakramentalnie” się między nimi działo, to znaczy „konsumowali” związek długo, długo przed ślubem. Po bożemu to, po katolicku? Oj coś nie bardzo chyba. Nie znam się więc pytam, ale sądzę, że mimo wszystko nie jest to najlepsza rekomendacja na świętych. Hej ortodoksi co wy na to?

No i z tym tatą Karola Karolem, też może być zagwozdka, bo plotki takie różne przez zawistnych rozpowiadane głoszą, że słabość jakąś taką miał do kobiet. Mówiąc prosto z mostu i nie owijając w bawełnę, lubił sobie po prostu na boku poszaleć, co było zresztą powodem nieustannej zgryzoty żony Emilii i być może jednym z powodów przedwczesnej nieco jej śmierci. Nie przesądza to rzecz jasna o niczym, bo to tylko plotki, ale wskazuje choćby na to, że gość miał jednak jaja i umiał z nich korzystać. Respect! Jego przeszłość nie wzbudza już raczej respektu, ale to historia na zupełnie inną opowieść.  

Zresztą jedyny w sumie ocalały syn też zbyt daleko nie padł od jabłoni, bo jego też ciągnęło do bab, ale to wynika już nie z plotek, ale rozlicznych relacji. Potem nieco zmienił mu się gust, zapewne ciągnęło go do zupełnie czego innego, ale zostawmy teraz ten wątek, bo nie ma on już żadnego znaczenia. Było minęło. W każdym razie podsumowując, znam bardziej świętych kandydatów na świętych. Ale jak widać, słychać i czuć, głupota kościoła osiągnęła już apogeum, nie ma dla niej żadnych granic. 

**

UPDATE (by_woland):

"Czyż to nie świetna okazja, by zrobić sobie mały research z wesołych przygód Wojtyłów i Kaczorowskich? Emilia z zajebistej rodzinki na parkę i 13 dzieci, po ośmioletniej szkole siostrzyczek „Miłości Bożej” ewidentnie chciała wyrwać się z tej słodyczy, nadstawiając przedślubnie bobra najlepszej partii, na jaką było ją, biedną krawcową wówczas stać, z zawodu również krawca, jednak od roku 1900 siepacza armii austrowęgierskiej, co dawało jakąś kasę. Choć być może dokładne i rzetelne badania Jędraszewskiego bezsprzecznie dowiodą, że to było niepokalane poczęcie – tego jeszcze nie wiemy. Z zasług Emilii wymieniane powszechnie są: urodzenie rachitycznego, lecz bardzo łebskiego Edka, który w przeciwieństwie do młodszego brata Karola, co został papieżem, ratował ludzkie życie jako lekarz i zmarł w czasie epidemii szkarlatyny, urodzenie córki Olgi Marii, która chwilę po rozeznaniu się w sytuacji u Wojtyłów zmarła, oraz oczywiście Karola, który został papieżem, nie ratował ludzi, za to stworzył nowoczesny system ochrony pedofilów i mimo powodzenia u płci pięknej wolał się zabawiać w sobie znany sposób, którego jednak próżno szukać we wspomnieniach autobiograficznych. Tatuś, jak już wspomniałem, od roku 1900 był trepem, walczył w jednej z największych rzeźni na ziemiach Polski (w bitwie pod Gorlicami). Nie, nie w barwach Polski. W barwach Austro-Węgier pod dowództwem niemieckim. Jego zwycięstwa bitwa przyczyniła się do osłabienia carskiego wojska, dzięki czemu mógł urosnąć w siłę bolszewizm. Jak to nigdy nie wiadomo, czy będąc siepaczem, służymy dobru, czy złu! W wolnej Polsce też był siepaczem, łowcą świeżego mięsa armatniego – pracował w Powiatowej Komendzie Uzupełnień w Wadowicach, dzięki niemu młodzi Polacy mogli bohatersko ginąć na polach bitew i gnić w łagrach i stalagach. Nie sądzę, by wielkim kłopotem było dla Jędraszewskiego z takiej biografii zrobić wzór cnót i świętości. Wystarczy małe fiku-miku z kolejnym rządem iż przygłupim suwerenem oczywiście".

L.Enin
O mnie L.Enin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo