L.Enin L.Enin
98
BLOG

Zapowiada się wspaniała walka

L.Enin L.Enin Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Wygląda na to, że wśród członków Episkopatu trwają nieformalne zawody pod hasłem kto więcej przyjmie i utrzyma się na nogach. Plotki mówią, że do tej pory zawodnikiem nie do pokonanie była jego wielebność Leszek, acz ostatnio ponoć znacząco zaniemógł, zaniedbał się i mało trenuje, w sensie przyjmuje dużo mniej niż w normalnych warunkach mógłby przyjąć.

Konkurenci zwietrzyli więc szansę i postanowili zepchnąć Leszka z podium.

Długi czas trwały poszukiwania zawodnika, który by tego dokonał i powiem wam, że wcale nie było to łatwe, bo wszyscy ewentualni kandydaci co teoretycznie mogliby się z Leszkiem zmierzyć, jednak próbowali się z tego challengu wymiksować. A to niby kłopoty z wątrobą, a to prostata dokucza, biskupowi M. nawala błędnik, a uznany kiedyś zawodnik, choć szczerze mówiąc nie tej klasy jednak co Leszek, czyli biskup J. oświadczył, że po pierwsze to on złożył przed matką bożą zawsze dziewicą śluby trzeźwości, a po drugie po tej pokucie co odczyniał ją w browarze, to on teraz tylko piwo może przyjmować, bo po wódce go wzdryga i telepie, a jak wiadomo Leszek w kwestii piwa ma zdanie takie, że to żaden alkohol tylko zwykła popitka i równie dobrze mogliby się mierzyć w konkurencji kto wypije więcej oranżady i po ilu butelkach się pójdzie odlać.

Czyli mówiąc wprost nie było kogo wystawić przeciwko Leszkowi. Ale życie lubi płatać figle.

Oto bowiem zupełnie niespodziewanie pojawił się zawodnik, do tej pory raczej lekceważony, bo wydawało się, że klasy raczej średniej, ale ostatnimi czasy intensywnie ponoć trenujący a to za sprawą filmu Sekielskich, który go mocno zdopingował do wytężonej pracy nad sobą. W każdym razie szedł chłop na wynik od kilkunastu już dni. Za namową kolegów, podjął się tak zwanej próby generalnej, która miała pokazać w jakiej jest aktualnie formie i co jeszcze ewentualnie trzeba zrobić, by formę tę poprawić.

Próba wypadła nieźle, ale osobiście w euforię bym nie wpadał. Bo Edward co prawda przekroczył barierę dźwięku, uzyskując godny uznania wynik 3,44 promila we krwi, ale niestety padł na twarz z objawami udaru, co może świadczyć o tym, że jego wyporność została niebezpiecznie przekroczona.

Nie wróży to najlepiej, bo konkurent, czyli szanowny pan Leszek, te 3,44 w swoich najlepszych czasach osiągał bez większego problemu, a nawet wysyłał wikarego po kolejne butelki, recytując w przerwie biblię z pamięci i na wyrywki.

Więc mimo, że wynik kolegi Edwarda u zwykłego śmiertelnika budzi szacunek, to jestem pełen obaw czy to wystarczy by zdetronizować konkurenta. Ten co prawda jest starszy i jak mówię, mocno już wypalony i przepalony, ale z drugiej strony przecież ostatnio nie ćwiczył, nie forsował się, tym samym nieco się zregenerował i jak się zaweźmie, spręży i napnie, to 3,50 zrobi z palcem w dupie. Edward więc mu nie podskoczy.

No, ale jest to konkurencja w której nigdy nic nie wiadomo. Tym bardziej, że Edwardem zajął się troskliwie zespół odnowy biologicznej z miejscowego szpitala, więc za jakieś dwa, może trzy dni powinien powrócić do pełnej dyspozycji i dalej szlifować formę.

Zapowiada się interesujące starcie. My trzymamy za Edwarda kciuku, bo ten Leszek szczerze mówiąc też nam się już znudził i dobrze by było wreszcie kimś go zastąpić. Edward ma spore szanse, ale musi jeszcze nad sobą jeszcze popracować.

A wy tak osobiście to na którego stawiacie? (TOL)


L.Enin
O mnie L.Enin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo