Przyznam, że z ulgą odetchnąłem, kiedy dowiedziałem się, iż decyzją sądu nie trzeba będzie odbrązawiać spiżowej postaci Ryszarda „Richarda” Czarneckiego. Pan Lech nie musi przepraszać pana Ryszarda, a pan Ryszard z kolei może się dalej delektować swoją bohaterską przeszłością. Stwierdzenie Wałęsy, że Czarnecki „nie walczył o wolną Polskę, przyjechał, kiedy Polska była już gotowa” za sprawa sądu zostało uznane za publicystyczny passus bez skutków ubocznych. W sumie więc wychodzi na to, że Wałęsa wie swoje a Czarnecki swoje. Taki sobie polityczny remis. Dla nas maluczkich jednak wielka to radość, bo czarnym flamastrem nie trzeba skreślać z listy kolejnego bohatera. Jakaż to ulga i nieopisana radość.
Inne tematy w dziale Kultura