SNAFU SNAFU
239
BLOG

"Lusitania" a Sprawa Polska

SNAFU SNAFU Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Dziś mija 100 lat od dnia storpedowania "Lusitanii" przez niemiecką łódź podwodną -- wraz z tym przepięknym statkiem pasażerskim, prawdziwa "Królową Atlantyku", zginęło ponad tysiąc osób, w tym około 120 Amerykanów.

Oburzernie w Stanach było ogromne, Ameryka mogła to wykorzystać i przystąpić do wojny po stronie Ententy -- ale pacyfiści, z prezydentem Woodrow Wilsonem na czele, jeszcze przeważyli. Przeważali przez prawie dwa lata jeszcze. Dopiero ogłoszenie przez Niemcy o rozpoczęciu "nieograniczonej wojny podwodnej", które zbiegło się na dodatek z nieco groteskową, acz brzemienną w skutki aferą związaną z tzw. "telegramem Zimmermanna" -- ostatecznie przeważyło.

Niedługo przed Demokratą Wilsonem, prezydentem był Republikanin Teodor Roosevelt (nota bene, tubylcy wymiawiają RusEwelt, a nie Ruswelt, jak nad Wisłą)  i ten nie pominął  żadnej szansy wdania się USA w jakąś wojenkę. Wilson, akurat na  odwrót, bronił się rękami i nogami przed udziałem w wojnie. Roił sobie, że swoimi manifestami skłoni Ententę i Oś do zaprzestania waśni i grzecznego rozejścia się.

Gdyby Wilson wykazał więcej cojones, to historia I WŚ mogła by się potoczyć może trochę inaczej -- mogłoby nie dojść do straszlwych rzeźni pod Verun, nad Sommą, i jeszcze paru innych równie krwawych i może o kilka milionów mniej żołnierzy by zostało przedwcześnie posłanych na Łono Abrahama. Niekoniecznie z tego powodu, że państwa Osi by zostały wcześniej pobite -- ale może wcześniej by były skłonne zacząć myśleć o zawarciu pokoju.

Przy tym, można się zacząć zastanawiać -- czy ewentualne wcześniejsze wejście Ameryki do wojny i ewentualne wcześniejsze spotulnienie Niemiec byłoby dobre z uwagi na "Sprawę Polski", czy nie?

Diabli wiedzą -- gdyby wojna się "zaczęła kończyć" jeszcze zanim Rosja doznała zapaści -- i gdyby ona brała udział w rokowaniach pokojowych jako "pełnoprawny partner" -- to niekoniecznie by to musiało być dobre dla Polski, bo przecież Rosja by dobrowolnie w życiu nie oddała tego, co od przeszło 100 lat uważała za swoją "nienaruszalną własność".

Ot, taki temacik do spekulacji....

P.S. W odniesieniu do Wilsona, błagam, by nie używac nigdy przenigdy określenia "Jankes" -- on był z Południa i ciałem i duszą, jego tatuś jeszcze miał niewolników i uważał, że niewolnictwo Czarnych jest cacy i wręcz wskazane. A jeszcze dziś na Południu USA można dostac w mordę za niepopatrzne nazwanie kogoś "Yankee". A o ile sie trafi na krewkiego rednecka nawet w pólnocnych stanach, to też można podobnie oberwać. Duch Konfederacji właśnie wśród rednecków pozostaje najbardziej żywy.

Nazywanie wszystkich Amerykanów "Jankesami" to trochę tak, jakby na ogół Polaków mówić albo "PO-wcy" albo "PiSowcy" -- wszystko jedno jak, ale z pominęciem faktu, że są DWIE strony.

 

SNAFU
O mnie SNAFU

Fizyk-dośwadczalnik weteran, taki, co to "z niejednego reaktora neutrony wykorzystywał". Od pewnego czasu już tylko działający na niwie dydaktycznej w amerykańskiej uczelni. Własnie amerykańskośc tej uczelni skłania mnie ku S24, bo strasznie mi brakuje kontaktu z polską mową. Pisywałem przez wiele lat w "Dziale Nauka", ale ostatecznie zadecydowałem, że jako szanujący się fizyk, już tam nie moge się wiecej pojawiać. Dział ów został bowiem straszliwie zapaskudzony przez liczne pseudonaukowe indywidua (podobnie, człowiek ucieka z pokoju, w którym ktos narzygał lub zrobił kupę na środku). A ponieważ interesuję się historią (głownie wielkich konfliktów w okresie ostatnich 200 lat), to próbuję swych sił w Dziale "Historia" -- czasem też w Dziale "Enegetyka", bo akurat kazą mi wykładać m. in. o OZE.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura