Kilka dni temu, wpadłszy w złe towarzystwo usłyszałem następująca anegdotę:
Ulicą idzie min. Macierewicz. Nagle zza winkla wypada red. Michnik dzierżący w dłoni długaśny, pojedynkowy rapier. Podbiega do min. Macierewicza i zaczyna okładać go ostrzem po plecach. Nagle gubi klapek, co zmusza go do przerwania czynności. Min. Macierewicz unosi prawą brew, otrzepuje marynarkę i oddala się wydać oświadczenie. Zza drugiego winkla wychodzi red. (?) Piątek.
- Szefie, co szef próbował zrobić?
- Chciałem zadać mu śmierć polityczną.
- Szefie, tak się nie da! Trzeba go było czubkiem!
I tak się to wszystko zaczęło.
Artykuł nie jest chroniony prawem autorskim, bo właściciel bloga autora dowcipu nie zna i nigdy go nie widział, a treść witza podsłuchał przebrany za choinkę.
Są jeszcze sądy w Warszawie, a w ogóle za publikację fake news i mowy nienawiści odpowiada redaktor, który udziela łamów. Tak samo, jak odpowiada za treść tytułu i tagów, które samowolnie i wbrew intencjom blogera nadaje.