Recenzent JM Recenzent JM
1229
BLOG

Najwyższy czas, by zacząć karać medialnych oszustów.

Recenzent JM Recenzent JM Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 94

W listopadzie 2015 r. opublikowałem notkę pt. „Czy karać media za publiczne kłamstwa?” i przedstawiłem w niej swój pogląd, że dla uzdrowienia mediów w Polsce jest to konieczne.

Od tego czasu wiele się zmieniło. Tzw. zegar Balcerowicza zdążył się zatrzymać, Platformie spadło poparcie do 14%, a Ryszardowi Petru z zakładanej niegdyś przez siebie partii niedługo nie pozostanie nawet sławetna kropka.

Jednak media, szczególnie te nie nasze lecz tylko polskojęzyczne, nadal łżą jak „bure suki”... z tym, że teraz nie nazywa się już tego łgarstwa kłamstwem, czy blagą – ale z angielska „fake newsem”. Podobno tak lepiej brzmi i jednocześnie nobilituje ludzi pióra klepanego.

Jak by tego nie nazwać, myślę, że dla ludzi uczciwych działania polegające na cynicznym okłamywaniu społeczeństwa, czy wymyślaniu nie zaistniałych faktów i tak pozostaną zwyczajnym, chamskim oszustwem.... i do dzisiaj byłem przekonany, że każdy uczciwy człowiek przyklaśnie pomysłowi karania mediów, które w przestrzeni publicznej posługują się kłamliwym przekazem.

No cóż... moja naiwność doznała kolejnego zawodu, a to za sprawą publicysty Łukasza Adamskiego.

Na portalu wPolityce.pl trafiłem na jego artykuł zatytułowany -

„Karanie za „fake newsy” to fatalny pomysł, z którego skorzysta każda władza. Również antyprawicowa”

Przyznacie, że tytuł brzmi dość dziwnie, bo chyba o to właśnie chodzi, by każda władza właśnie skorzystała z tej możliwości i karała medialne kłamstwa z całą stanowczością, skoro widać, że bez tego media same nie wyrzekną się manipulacji i oszustw wobec swoich czytelników, słuchaczy, czy widzów.

Łukasz Adamski pisze m. in. tak:

- „Rozumiem oburzenie. Rozumiem głęboki sprzeciw wobec kłamstwa. W końcu jestem katolem. Mój dekalog zakazuje mi mówić fałszywego świadectwa przeciwko bliźniemu. Dobry Bóg mnie osądzi za to, ile razy je złamałem. Dostanę kopniaka w zad za to, ile razy sprzeniewierzyłem się zasadom, które Bóg dał Mojżeszowi na górze Synaj. Za kłamstwo niech to on mnie ukarze. Nie władza ludzka. Ułomna, skorumpowana, pełna wad.”

Jak na „katola”, to dość ciekawa postawa społeczna. W takim razie po co ten cały kodeks karny, przewidujący kary np. za zabójstwa, czy kradzieże, skoro, jak pisze pan Adamski – Dobry Bóg... osądzi i da „kopniaka w zad”?

Publicysta portalu pisze też tak:

- „Jednak teraz pojawia się pomysł systemowego karania za „fake newsy”. Brzmi interesująco dla kogoś, kto powierzchownie patrzy na świat. Pojawia się w przestrzeni publicznej kłamliwy tekst? No to niech prokurator się nim zajmie. Więcej gagatek nie będzie kłamał. Proste? Proste dla gniewnego obywatela. Oczywiście dopóki represja nie dotknie jego ideologicznego brata z gazety, którą chętnie czyta.”

No nie wiem... to tak trudno zrozumieć, że normalnego, uczciwego człowieka, a szczególnie prawdziwego „katola” wkurza kłamstwo, bez względu na to, czy posługuje się nim przeciwnik, czy swój... a jeśli jest to jego „ideologiczny brat z gazety, którą chętnie czyta” – to wkurza go to jeszcze bardziej?

Dla mnie oszust, to oszust, bez względu na to, skąd przyszedł i w jakie się ubrał barwy. Widać dla niektórych publicystów, coś tak zwykłego stanowi problem.

Postanowiłem tę dziwną obronę medialnych kanciarzy jakoś skomentować pod opublikowanym artykułem, ale nieskutecznie, choć zapraszano mnie do skomentowania, a komunikat brzmiał: - „Nie dodano jeszcze żadnego komentarza. Może rozpoczniesz dyskusję o tym artykule?”

Dałem sobie spokój, a potem, kiedy po południu zerknąłem na artykuł pana Adamskiego, znalazłem pod nim mnóstwo komentarzy ludzi myślących inaczej niż autor i pomyślałem sobie – Dzięki ci Boże, że aż tylu nas jest... ludzi „patrzących powierzchownie na świat”, czyli inaczej niż pan Adamski (przynajmniej w tej sprawie).

Nieco później znalazłem na tym samym portalu tekst innego znanego publicysty, Piotra Skwiecińskiego, który odniósł się do tekstu swojego kolegi Adamskiego. Swój „polemiczny” artykuł zatytułował:

- „Karanie za fakenewsy? Pomysł niebezpieczny w samej swej istocie”

Pan Skwieciński pisze m. in tak:

- „Zgadzam się z Łukaszem, uzasadniając sprzeciw poszedłbym jednak również w inną niż on stronę... Otóż krytykowane przez Łukasza regulacje byłyby jeszcze groźniejsze w hipotetycznym przypadku, w którym zmiana władzy by nie groziła. W którym formacja rządząca miałaby pewność rządów wiecznych.”

I bądź tu mądry – „katol”, który de facto broni medialnych blagierów i publicysta piszący o „rządach wiecznych”.

Tak się zastanawiam, czy wczoraj nie było przypadkiem jakiegoś suto zakrapianego święta?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura