"My Naród" "My Naród"
397
BLOG

6 Sierpnia-wtedy wszystko się zaczęło

"My Naród" "My Naród" Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

 
Manewry strzeleckie
 
Za dużo już upadku i nazbyt z nim swojsko
i zbyt nikczemna losu pogania nas kolej;
Duszno mi w tym nieszczęściu i dość mam niewoli:
Róbcie, co chcecie – ja zaś będę robił wojsko.
 
Niech mi w oczy Europą już więcej nie świecą,
Jej duchem i wolnością. Ja cały ten system
Podpalę, jak arsenał, aż niebem ojczystym
Ognie łun, stada ptaków czerwonych polecą.
 
Nie sposób tu inaczej, jak tylko po nocy
Kontrabandę wolności przemycać podziemną,
Przeciw swoim i obcym iść lochem, choć ciemno,
Choć pusto i choć nie ma na szczęście pomocy.
 
Sam sobie niech żelaznym postawi się murem
Polak, który w miłości odważył się młodej
Jedyny raz odetchnąć szaleństwem swobody –
A cały kraj strzeleckim zarzucę mundurem.
 
I pójdę na manewry, i staną kompanie,
I wyprężą się w szyku, posłuszne komendzie,
I zaśpiewamy sobie – wesoło nam będzie
Polską wojnę otrąbić i polskie powstanie.
 
I tak się ta zabawa rozpocznie dziecinna,
I tak się to ułoży, że z tego mi wojska
Wymaszeruje nowa, bijąca się Polska,
Bo kolej losu taka, a nie żadna inna.
 
Kazimierz Wierzyński
 
 
 
Oleandry, mglista sierpniowa noc, kiedy mrok zmaga się ze światłem poranka, jeszcze zwycięża ale już widać, że zaraz nadejdzie moment kiedy ciemność wycofa się przed różowym światłem jutrzenki. Na Oleandrach cisza, śpią strzelcy, gdzieniegdzie tylko słychać miarowy odgłos kroków warty. Tylko jedno światło widać jak ogień latarni morskiej. To budynek sztabu. 
 
Drżący blask lampy naftowej tworzy rozrzucone na ścianach fantastyczne cienie. Tańczą one w rytm kroków przechodzącej postaci. Człowiek ten spaceruje z pochyloną głową i założonymi w tył rękoma. W pewnym momencie przystaje i patrzy w milczeniu przez okno opierając ręce na parapecie. Drugi, siedzący przy zarzuconym mapami biurku wstrzymuje oddech. Wie, że za chwilę podjęta zostanie decyzja. Wie nawet jaka ona będzie. Wie, że od tej chwili nie ma już odwrotu."Alea iacta est !" przebiega mu przez myśl wyuczona w gimnazjum łacińska sentencja.
 
Teraz rozumie, czuje nastrój wydarzeń, które miały miejsce ponad dziewiętnaście wieków temu w odległej Galii. Przez chwilę widzi falujące ściany namiotu, Cezara patrzącego w ciemność i widzi siebie siedzącego przy zarzuconym mapami polowym składanym stole. Przygląda się sobie ubranemu w rzymską loricę. Skrzypienie butów, jakie czyni odwracający się człowiek przywraca go do rzeczywistości. Znów jest na krakowskich Oleandrach w mglistą sierpniową noc 1914 roku.
 
Powolnym, jak mu się wydaje trwającym wieczność ruchem unosi się z krzesła. Skinienie głowy wyjaśnia wszystko. Tłumiąc podnoszącą się gdzieś w okolicach serca radość i ulgę wypada na korytarz nie bacząc na swoją wysoką rangę Szefa Sztabu. Drzemiący, z głową ukrytą w dłoniach dyżurny strzelec podrywa się na baczność. Za chwilę trzyma już w dłoni rozkaz i nie oglądając się za siebie wybiega w mrok. W budynku sztabu dwie pary oczu odprowadzają go wzrokiem w milczeniu.
 
Wszystko już wcześniej zostało powiedziane, wielokrotnie przeanalizowane, przeliczone i przemyślane. Podkute buty dyżurnego dudnią przez uśpione Oleandry. Spacerujący wartownicy zatrzymują się w pół kroku i już wiedzą, że to nareszcie teraz.. Dyżurny wchodzi po cichu do budynku starannie zamykając za sobą drzwi. Mijając śpiące ciała podchodzi do leżącego w pobliżu lampy naftowej młodego człowieka, który jeszcze przed chwilą pisał coś w notatniku. Salutując wręcza kawałek papieru.
 
Młody człowiek czyta i zapinając pośpiesznie kurtkę munduru budzi leżącego najbliżej szarpiąc go delikatnie za ramię. Obudzony wstaje i budzi następnych. Po chwili w całej sali słychać szepty: 'Wstawaj", "Zbieraj się". Strzelcy rolują koce, podnoszą plecaki i przerzucają przez ramię karabiny. To mannlicher, nowoczesna broń, jakże inna od przedpotopowych werndli noszonych przez tych, którzy nie dostąpili zaszczytu służby w 1 Kompanii Kadrowej. Te mannlichery, przedmiot zazdrości pozostałych będą pierwszą polską bronią w tym nowym polskim powstaniu.
 
Zbiórka przed budynkiem sztabu. Już jest prawie jasno, widzą swoje twarze i zauważają czające się w nich oczekiwanie. Było już tyle alarmów i ćwiczeń.Biegali po Błoniach, ćwiczyli tyralierę, zwroty, pozorowali atak a później z nosami na kwintę wracali do koszar. Niecierpliwość narastała. "Kiedy ruszymy?"- zadawali sobie pytanie podczas niezliczonych dyskusji w czasie wolnym od zajęć. Chcieli dopaść Moskala, znienawidzonego zaborcę, który tyle krzywd zadał Polsce.
 
Szczególnie zawzięci i niecierpliwi byli Królewiacy. Wielu z nich otarło się o rewolucję 1905 roku, brali udział w strajku szkolnym, pamiętali upokorzenia zadane im w carskiej szkole. Dla Galicjan rosyjski zaborca był abstrakcją, ale i oni czekali na moment gdy rzucą się wrogowi do gardła. Stali wtedy przed budynkiem sztabu opromienieni wstającym słońcem. Pojawił się intendent z kilkoma strzelcami. Po dwie konserwy dla każdego i dwie porcje chleba, żelazna racja, którą można naruszy tylko na wyraźny rozkaz..
 
Jeszcze nie byli przekonani, czy to wojna czy kolejne ćwiczenia. Prowadzeni przez dowódcę wyszli z Oleandrów. Tam jeszcze na chwilę stanęli w dwuszeregu patrząc na rozległe Błonia z kopcem Kościuszki i królewski Kraków. Pojawił się Komendant z nieodłącznym Szefem. Nie było żadnych przemówień. Tych wysłuchali kilka dni wcześniej. Były krótkie żołnierskie słowa i życzenia: "Powodzenia, chłopcy !".
 
Ruszyli w kierunku granicy rozpoczynając swój marsz. Szli miarowym krokiem przez uśpiony Kraków. Przy koszarach 13 pułku piechoty pożegnali ich rodacy służący w obcych mundurach patrzący z zazdrością na strzeleckie orzełki na maciejówkach. Dopiero na skrzyżowaniu dróg uwierzyli w to, że w końcu idą na wojnę. Skręcając w lewo pozbyli się ostatnich wątpliwości wyrażając swoją radość głośnym okrzykiem "Hurra !"
 
Prawie biegiem pokonali te kilka kilometrów i o godzinie 9.45 dotarli do granicy. Stanęli przed szlabanem patrząc na obce słupy graniczne dzielące polską ziemię. Za chwilę symbole obcego panowania leżały obalone w pyle i kurzu. Pierwszy od czasów Powstania Styczniowego polski oddział wkroczył na teren Królestwa Polskiego.
 
"My Naród"
O mnie "My Naród"

Ciekawy, idący pod prąd, odporny na mody byle jakie. Krytyczny, wybierający z tradycji sprawdzone wartości.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura