myślę myślę
2053
BLOG

Podziękowanie dla blogerów Pani Bognie Janke i Administracji Salonu

myślę myślę Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 63

W imieniu męża Ewy - "Eski" i swoim własnym, chciałam wszystkim serdecznie podziękować.

Pani Bognie Janke za umieszczenie wiadomości na Twitterze dzięki temu wielu blogerów o tym się dowiedziało

Administracji która tą smutną wiadomość trzymała przez kilka dni na poczytnym miejscu

Wam wszystkim blogerom którzy w piękny sposób wspominaliście i składaliście kondolencje.Niektórzy z Was zaproponowali zbiórkę pieniędzy na wieniec.

Przyznam szczerze że byłam trochę w kłopocie bo rano, dzień przed pogrzebem, na moje konto wpłynęło tylko 40 złotych.Zadzwoniłam do kwiaciarni zamówić kwiaty nie wiedząc jeszcze za jaką kwotę. To były tylko strachy na lachy.Wasza hojność przerosła oczekiwania. Nie tylko wieniec, ale jeszcze zostało i co z nimi zrobić, zaproponuję potem. Jak wyglądał wieniec możecie zobaczyć u Zebe.

Ja nie opanowałam techniki ich wklejania.

Pożegnaliśmy w sposób taki, jakby tylko Ona sobie życzyła.Godnie i skromnie.

Środek tygodnia i środek dnia, a mimo tego żałobników wielu. Czasem szeptem wypowiadane uwagi o osobie sobie bliskiej i jej zasługach tak, jakby wyłącznie przeznaczonych dla wypowiadającego uwagi.

 No przecież Ewa ludzi kochała choć nigdy wylewną w okazywaniu uczuć nie była - mówi Jan, mąż Ewy.

Wiadomość o Jej śmierci rozeszła się lotem błyskawicy. Przedstawiciele małej społeczności w której przyszło Jej żyć, tworzyć, pisać notki do salonu, przyszli zapytać czy mogą ogłosić dzwonem śmierć Ewy.Panuje tu taki zwyczaj że gdy

 ktoś z tej społeczności umiera, dzwonią aby obwieścić to innym swojakom i w kapliczce zebrać się na modlitwie. Ewa była ich i dla niej dzwonili i za nią się modlili i dalej to będą robić.

Na cmentarzu w Gliwicach konduktowi żałobników towarzyszył głos trąbki, a urnę z prochami Ewy sam mąż złożył na grobie przodków. Byliśmy świadkami nie tylko pochówku, ale pożegnania dwóch bliskich sobie osób.Mimo woli staliśmy się świadkami tak intymnego pożegnania które wyciskało łzy i zatykało gardło ze wzruszenia.

W dzisiejszej rozmowie telefonicznej poinformowałam Jana o kwocie którą dysponuję ze zbiórki blogerów i jaki mam pomysł na jej wykorzystanie. Proponowałam spotkanie w Rudach Raciborskich połączonym ze zwiedzaniem i modlitwą, w okresie gdy już zacznie być ciepło.

A dlaczego nie tutaj gdzie Ewa żyła, tworzyła i zmarła? Zapytał Jan. Ja chętnie zaproszę tu blogerów, a pozostałe pieniądze, książki które zostały i te które dopiero co zostały wydrukowane - "W dolinie Żylicy", nie przeznaczyć na aukcje i założenie fundacji Ewy na przykład dla wsparcia ludzi piszący z brakiem gotówki na wydanie swojej twórczości.

Uznaję że pomysł jest doskonały i na takim spotkaniu może być wybrana nazwa fundacji i jej dokładny cel.

Mam nadzieję że wśród nas jest niejeden co będzie potrafił udzielić pożytecznych wskazówek, a pamięć o blogerce "Esce" nie zostanie zapomniana.

Co o tym sądzicie?

myślę
O mnie myślę

Taka sobie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości