Czy Rokita to bomba nastawiona na odpalenie? Człowiek zajmujący przez lata dość istotne miejsce na scenie politycznej został nagle i w zaskakujący sposób zmarginalizowany i odstawiony na boczny tor. Trudno przypuszczać, że nie podejmie próby powrotu. Kwestia czy ma jakiś plan czy też czeka na bliżej nieoreśloną w czasie, sprzyjającą okazję. Mozliwości jest kilka. Postanowiłem napisać o trzech, bo wydają się być najklarowniejsze.
Pierwsza, to taka, że Platforma a w zasadzie Tusk uzna z ostrożności za potrzebne rozbrojenie bomby. Wtedy być może przedstawi jakąś odpowiednią propozycję swojemu wyautowanemu koledze. Trudno powiedzieć co to mogłoby być żeby skusić tak ambitnego polityka jakim jest Rokita. Moim zdaniem rzecz malo prawdopodobna, ale nie niemozliwa.
Druga niezaplanowana, to odpadnięcie konserwatywego skrzydła PiSu i być może akces wstepny kilku polityków PO. Wtedy Rokita mógłby działać czasowo z boku oczekując na zakończenie "bankowej misji" Marcinkiewicza i budując podstawy jakiejś nowej formacji.
Trzecia, to druga, tyle że zaplanowana. Być może Rokita spróbuje w sposób planowy zbudować partię, w ktorej będzie działał w sposób najbardziej zgodny z wyznawanymi przez siebie wartościami.
O ile pierwsza opcja jest najbezpieczniejsza (tzn najmniej ryzykowna przyjmując, że jak by nie było Rokita o sobie zapomnieć nie da) o tyle dwie pozostałe są obarczone dużym ryzykiem politycznej porażki. Na pewno Rokita w odstawce, to coś jak kłopotliwy niewybuch.
Inne tematy w dziale Polityka