To najbardziej narzucające się pytanie. Po jakiego grzyba Kaczyński jechał nad najniebezpieczniejszą w regionie granicę? Wydaje się, że Saakaszwili rozgrywa swoją grę Kaczyńskim, a ten się daje mu wodzić za nos. Bo co osiągnął Kaczyński? W kraju wiekszość widzi przede wszystkim lekkomyslność tej wyprawy. W świecie będzie podejrzewany o udział w peowokacji (myslę, że Rosjanie wielu wmówią taką wersję). Dla Rosjan będzie to kolejny pretekst do walki politycznej z Polska na arenie międzynarodowej. Dodatkowo dążące do dobrych stosunków z Rosją (ponad naszymi głowami) kraje europejskie będą miały pretekst kolejny do przypięcia nam łatki awanturników. Niezaleznie od tego czy to prawda czy nie pozycji naszej to nie poprawi.
Jeżeli ktos próbuje tłumaczyc, że tylko osobiście prezydent mógł powziąć informacje o sytuacji na granicy z Osetią, to chyba trudno o bardziej naiwną postawę. Jedynym wygranym wydaje się byc Saakaszwili. Więc pytam po co?
Inne tematy w dziale Polityka