
„Posłowie, którzy świadomie poprą ustawy dopuszczające metodę in vitro, mrożenie i selekcję zarodków, automatycznie będą poza wspólnotą Kościoła” – powiedział w wywiadzie udzielonym PAP przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. bioetycznych arcybiskup Henryk Hoser.
Swoją wypowiedzią w przededniu sejmowej debaty na temat in vitro, hierarcha wywołał medialną burzę. Ze wszystkich ośrodków demoliberalnej propagandy popłynęły wściekłe zarzuty: a to, że Kościół poprzez groźby chce sterować polityką, a to że terroryzuje wiernych dyktując im, co maja robić, że próbuje odzyskać utracone wpływy, że odwraca uwagę od własnych malwersacji, że mści się na swych przeciwnikach. Do tego doszły ubolewania nad powrotem do średniowiecza i cały zestaw typowych antyklerykalnych bzdur. Ogólnie rzecz biorąc – faszyzm, inkwizycja i samo zło.
Tej medialnej nagonce towarzyszył wątek afirmatywny – przedstawienia metody in vitro jako lekarstwa na bolączkę, która – a jakże – od dawna dręczy lewicę i liberałów, a mianowicie na problem dołującej dzietności. Nasi niedawni rzecznicy „prawa do własnego brzucha” na potrzeby debaty sejmowej szybko stali się orędownikami powszechnego „prawa do dziecka”. Czy to nie dziwne, że funkcjonariuszom aborterskiego lobby, tak bardzo nagle zależy, aby – parafrazując klasyka „było nas więcej coraz – Polaków” ?
Co więcej – in vitro – nie dość, że uszczęśliwi tak wielu naszych krajan, to przecież zwiększy ilość dzieci chcianych, dobrze wychowanych, wykształconych i odkarmionych. To dla odróżnienia o tych przeklętych rodzin wielodzietnych, nie znających antykoncepcji. To w nich rodzą się dzieci, błąkające się później po lasach bez opieki. In vitro – odrodzeniem moralnym i fizycznym narodu ! Tym zbożnym zamysłom śmie przeciwstawiać tylko jedna mroczna i wsteczna siła. Jest nią oczywiście Kościół Katolicki.
Wszystkie te zachwycające swą logiką tezy można było usłyszeć w jednej ze stacji radiowych koncernu Agora, której przez szacunek – dla czytelnika – z nazwy nie wymienię. A jaka jest prawda ?
Zapłodnienie in vitro (z łaciny „ w szkle”) jest pozaustrojową metodą zapłodnienia czyli połączenia plemnika i komórki jajowej w warunkach laboratoryjnych, poza ciałem kobiety. W wyniku terapii hormonalnej organizm kobiety produkuje dużą liczbę komórek jajowych, które następnie przenosi się „do szkła” i doprowadza do kontaktu z plemnikami. Zapłodniona komórka jajowa po kilku dniach wzrostu (embrion) przenoszona jest do macicy kobiety.
Pomińmy medyczne szczegóły – poza jednym. W procesie in vitro nie powstaje tylko jeden embrion, lecz kilka. Nie wszystkie embriony zostają wszczepione do organizmu kobiety, lecz jedynie te najsilniejsze i najlepiej rozwijające się. Co dzieje się z pozostałymi ? Są niszczone, bądź zamrażane. Jedno jest pewne – nie ma możliwości, aby każdy z nich znalazł kiedyś szansę na dalszy rozwój.
Nazwijmy rzecz po imieniu. In vitro nie jest, jak to nam się próbuje wmawiać, leczeniem niepłodności. Żaden mężczyzna i żadna kobieta nie mogący mieć dzieci w sposób naturalny, nie staną się w wyniku zastosowania tej metody naturalnie płodni.
In vitro to hodowla ludzi. Więcej: to hodowla eugeniczna – to znaczy taka, która ma na celu selekcję osobników najlepszych i eliminację słabszych. Historia zna już podobny przypadek, chociaż medyczne kitle zastępowały wtedy czarne mundury.
Spójrzmy szerzej. Jaką rolę ma in vitro w większej układance światopoglądowej, jaką oferuje nam System: Rozwiązłość seksualna, homoseksualizm, aborcja, antykoncepcja a teraz zapłodnienie pozaustrojowe ? Otóż in vitro jest logiczną konsekwencją i uwieńczeniem pozostałych elementów. System nie chce śmierci ludzkości, lecz jej podporządkowania. Ten cel zostanie osiągnięty, kiedy zniszczona zostanie rola rodziny, jako środowiska narodzin i wychowania człowieka. Dzięki In vitro dokonany jest ostateczny rozdział pomiędzy płodnością a rodziną – mówiąc dosadniej – między zapłodnieniem a seksem. In vitro daje możliwość „wyzwolenia” Systemu od rodziny – jedynej instytucji niepodległej jego prawom.
Zamiast naturalnego aktu płciowego, będziemy mieli banki komórek, banki spermy, banki zarodków. Można teraz stworzyć ludzi, o których nie wiadomo, kto jest ich ojcem, a kto matką. Ludzi nie otoczonych rodzicielską miłością. Ludzi wykorzenionych, a zatem podatnych na wpływ – wiernych żołnierzy Systemu. I znów analogia do III Rzeszy narzuca się sama.
Kościół katolicki od zawsze broni godności człowieka i autonomii rodziny przed zakusami rozmaitych politycznych lub moralnych tyranii. Nade wszystko zaś broni życia ludzkiego od poczęcia naturalnej śmierci. Pomijając wszelkie inne argumenty, metoda in vitro jest dla Kościoła nie do przyjęcia ze względu na fakt, że giną w niej niewinne istnienia ludzkie. Tzw. embrion ma w sobie, dzięki kodowi genetycznemu, zapis wszystkich cech, konkretnego, jednostkowego człowieka, który gdyby byłoby mu dane się urodzić, miałby konkretny kolor włosów i oczu, tembr głosu i imię. Jest zatem, w fundamentalnym i ontologicznym sensie, pełnym człowiekiem, chociaż nierozwiniętym fizycznie – tak samo jak 10-letniemu chłopcu brakuje jeszcze trochę do dorosłego mężczyzny.
Jest oczywiste, że politycy, którzy popierają metodę In vitro, działają w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła. Dodatkowo, posłowie, którzy swoimi głosami doprowadzą do uchwalenia prawa dopuszczającego In vitro, oraz Prezydent, który taką ustawę podpisze, zaciągają ciężką winę moralną, ze względu na pośrednią odpowiedzialność za śmierć wielu zarodków.
Większość z tych osób, które dziś zamierzają poprzeć In vitro, obłudnie deklaruje się jako wierni synowie Kościoła. Polski episkopat uznał więc za stosowne wyprowadzić ich z błędu. Warto w tym miejscu przytoczyć konkretne zapisy Kodeksu Prawa Kanonicznego. Zgodnie z Kanonem 13.99 i Kanonem 14.01 pkt 2 KPK, „ każdy, kto powoduje śmierć człowieka przed narodzinami, poza skutkiem tego działania, zaciąga na siebie karę ekskomuniki, wiążącej mocą samego prawa. I nie ma znaczenia, czy dziecko zostało poczęte drogą naturalną czy sztuczną.”
Tak wiec, deklaracja abp Hosera nie wprowadza żadnej nowości. Jest jedynie przypomnieniem normalnego nauczania Kościoła Powszechnego. Nienawiść do Kościoła za te słowa, jest nienawiścią za to, że jest po prostu Kościołem. Przecież podstawowym zadaniem biskupów jest wg . 386 – § 1. Kodeksu Prawa Kanonicznego „przedstawiać wiernym i wyjaśniać prawdy wiary w które należy wierzyć i stosować w obyczajach”.
Aguirre
Tekst pochodzi z portalu Nacjonalista.pl
Dziennik Narodowo-Radykalny Nacjonalista.pl - portal opozycji narodowej i europejskiej. Istnieje od 2005 roku. Obecnie jest największym i najdłużej funkcjonującym elektronicznym medium o profilu narodowo-radykalnym. ISSN: 2084-5820 kontakt@nacjonalista.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka