wiesława wiesława
2326
BLOG

W drodze od PRL-u, przez stan wojenny, do III RP

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

W sierpniu 1980 r., po wyrażeniu zgody na powstanie NSZZ „Solidarność”, komunistyczne władze PRL rozpoczęły przygotowania do zniszczenia opozycji. Plany wprowadzenia stanu wojennego zaczęto opracowywać już 24 sierpnia 1980 r.; pierwsze listy internowania powstały już w październiku 1980 r., sześć tygodni po podpisaniu porozumień sierpniowych.  

12 lutego 1981 r. premier Wojciech Jaruzelski w swoim sejmowym expose poprosił o „trzy pracowite miesiące – 90 spokojnych dni”. A cztery dni później, 16 lutego, na polecenie premiera-generała Jaruzelskiego zebrała się grupa 45 wyższych oficerów MON i MSW oraz dwóch funkcjonariuszy Wydziału Propagandy KC PZPR, aby ostatecznie doszlifować i zgrać plany wprowadzenia stanu wojennego. W trakcie pracy ustalono wszystkie istotne założenia operacji wprowadzonej w życie 10 miesięcy później. Odrzucono ostatecznie pomysł gen. Tuczapskiego, aby rząd wniósł pod obrady sejmu ustawy wyjątkowe stanu wojennego. Współpracownicy gen. Jaruzelskiego doszli do wniosku, że zlikwidowanie wielomilionowej „Solidarności” będzie możliwe tylko przy pełnym jej zaskoczeniu. Ustalono, że najkorzystniejszym momentem do rozpoczęcia akcji będzie dzień wolny od pracy i nauki, najlepiej noc z soboty na niedzielę. Za najważniejsze posunięcie uznano operację internowania około 6 tysięcy działaczy „Solidarności” oraz innych niezależnych organizacji zawodowych i społecznych. Przyjęto, że ta operacja może przynieść oczekiwane rezultaty tylko wówczas, jeśli zostanie przeprowadzona na 12 do 6 godzin przed oficjalnym wprowadzeniem stanu wojennego.

21 lutego – w dziesiątym z „90 spokojnych dni” – premier Jaruzelski zaaprobował materiały i wnioski z narady i polecił przygotowanie informacji „O stanie przygotowania państwa do wprowadzenia stanu wojennego”. Tę informację generał przedstawił 4 marca na spotkaniu w Moskwie z kierownictwem sowieckim (Breżniewem, Susłowem, Andropowem, Ustinowem). W swoich pamiętnikach generał nie wspomina o tym, natomiast pisze, że w rozmowach z radzieckimi towarzyszami zdecydowanie bronił poglądu, iż „kluczem do rozwiązania naszych problemów jest znalezienie wspólnego języka ze społeczeństwem”.

Miesiąc później, 22 marca generał spotkał się w Warszawie z Lechem Wałęsą. W pamiętnikach napisal, że obiecał wtedy Wałęsie poinformowanie go wcześniej o ewentualnym podjęciu decyzji o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.

Na potrzeby stanu wojennego sporządzono projekty różnych aktów prawnych, wydrukowano w Związku Sowieckim 100 tys. egzemplarzy obwieszczenia o wprowadzeniu stanu wojennego, ustalono listy komisarzy wojskowych mających przejąć kontrolę nad administracją państwową i większymi zakładami pracy, a także wybrano instytucje i przedsiębiorstwa, które miały zostać zmilitaryzowane.

Operacja wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęła się 12 grudnia 1981 r. w godzinach popołudniowych. Komendanci wojewódzcy MO i dowódcy okręgów wojskowych otrzymali wówczas polecenie otwarcia zalakowanych kopert, które od marca spoczywały w ich sejfach. Znajdowały się w nich precyzyjne instrukcje. Rozpoczęły się ruchy wojsk, do komend w trybie pilnym wzywano funkcjonariuszy SB i MO. Przed północą rozpoczęły się operacje o kryptonimie „Azalia” (zajęcie ośrodków łączności, radia i telewizji) oraz „Jodła” (internowanie działaczy „Solidarności”).

W ogromnej operacji policyjno-wojskowej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 1750 czołgów, 1,9 tys. wozów bojowych i 9 tys. samochodów.

Złozone z funkcjonariuszy SB i MO oraz żołnierzy ekipy rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji i Solidarności; zatrzymano większość członków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. W ciągu kilku dni w 49 ośrodkach internowania umieszczono około 5 tys. osób.

13 grudnia 1981 r., o godz. 6 rano, Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu stanu wojennego na mocy dekretu Rady Państwa.

Tymczasem do Belwederu zwożono członków Rady Państwa, aby zalegalizowali bezprawne działania WRON. Przygotowane przez wojskowych i MSW dokumenty zaakceptowano, przy sprzeciwie Ryszarda Reiffa i głosie wstrzymującym prof. Jana Szczepańskiego. Oprócz uchwały o wprowadzeniu stanu wojennego przyjęto cztery inne dekrety, w tym o postępowaniu doraźnym, który przewidywał drakońskie kary za najmniejsze przewinienia. Kara śmierci groziła za kilkanaście czynów, w tym za strajk w zakładzie zmilitaryzowanym i za „rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomości drukiem”, czyli za powielanie ulotek i gazetek. Trzeba zauważyć, że zapadające w sądach wyroki, aczkolwiek surowe, nie sięgały kary głównej.

Zakazano strajków, manifestacji i wszelkich akcji protestacyjnych. Wprowadzona została godzina milicyjna od 22.00 do 6.00. Setki zakładów zmilitaryzowano, zapowiadając, iż strajk w nich równoważny jest dezercji, a więc grozi zań kara śmierci. Przerwano łączność telefoniczną, wszystkie przesyłki pocztowe objęła cenzura. Zamknięte zostały granice, bez specjalnej przepustki nie można było także opuścić miejsca zamieszkania. Zawieszono wszystkie organizacje społeczne, w tym związki zawodowe. Nadawano tylko jeden program telewizyjny i radiowy, zawieszono wydawanie większości pism. Na kilka tygodni zawieszono pracę szkół wyższych i lekcje w szkołach.

Dokładna liczba ofiar stanu wojennego jest niemożliwa do określenia. Policzono tych, którzy zginęli w wyniku zastrzelenia i pobicia przez milicję i ZOMO. Życie straciło około 100 osób, począwszy od górników z kopalni „Wujek” w Katowicach, po zamordowanych przez „nieznanych sprawców” w 1989 księży Niedzielaka, Suchowolca, Zycha. Ogółem w czasie stanu wojennego, według danych Instytutu Pamięci Narodowej, internowano około 10 tys. osób, a drugie tyle postawiono przed sądami wojskowymi. Dokładne liczb tych, którzy zostali pobici, stracili pracę albo byli zmuszeni do emigracji nie są znane; istnieją tylko oszacowania. Zmuszono do emigracji około 800 tysięcy ludzi, młodych, wykształconych, często z wysokimi kwalifikacjami.

Na wieść o wprowadzeniu stanu wojennego w kilkuset zakładach i instytucjach w całym kraju wybuchły strajki. Objęły one zarówno duże ośrodki (m.in. Gdańsk, Szczecin, Śląsk, Warszawę, Wrocław), jak i mniejsze miejscowości. Przeciwko strajkującym rzucono wielkie siły – tysiące funkcjonariuszy ZOMO, żołnierzy, czołgi, transportery opancerzone i helikoptery. Czasem do przerwania protestu wystarczała manifestacja siły i groźby, w innych przypadkach dokonywano pacyfikacji. Czołgi rozbijały bramy zakładów, za nimi wkraczały oddziały ZOMO, które za pomocą petard, gazów łzawiących i pałek wypędzały strajkujących. Liderów strajków aresztowano, wielu już po kilku dniach stanęło przed sądem.


***


Po niecałych trzech miesiącach od ogłoszenia stanu wojennego, 1 lutego 1982 roku, rząd wprowadził gigantyczne podwyżki cen: żywność podrożała o blisko 250 %, energia, opał – ponad 170 %. Tylko w ciągu tego roku dochody realne Polaków spadły o ok. 25 %. Udział w wydatkach na żywność w budżecie przeciętnej rodziny wzrósł z 1/3 do blisko połowy, a wśród rodzin emerytów nawet do 60 %. Ponad 30 % społeczeństwa znalazło się poniżej niezbędnego „minimum socjalnego”. Spacyfikowane po 13 grudnia społeczeństwo nie zaprotestowało. 

Stan wojenny nie rozwiązał żadnego problemu polskiej gospodarki, natomiast pogłębił jeszcze te istniejące. Pod koniec lat 80. Polska pod rządami ekipy stanu wojennego została doprowadzona do ruiny. Dramatyczny stan gospodarki zmusił władze komunistyczne do rozmów z częścią opozycji.

Za sprawą stanu wojennego, który trwał nie tylko przez te pierwsze 586 dni, ale i przez kolejne lata (bo w wielu wymiarach, chociaż w łagodniejszej formie, utrzymywał się do końca lat 80.) udało się wyeliminować wielu autentycznych liderów, ludzi-symbole pierwszej „Solidarności”. Wieloletnie działania SB i akcje dezintegracyjne pomagały kreować często nowych liderów i pozwoliły podzielić opozycję na dwie części: „konstruktywną” i „niekonstruktywną”. Wiosną 1989 r. doszło do rozmów z tą „konstruktywną” (czytaj: ugodową), starannie wyselekcjonowaną przez SB częścią opozycji, w rządowej willi w Magdalence.

Następstwem tych rozmów był tzw. „okrągły stół”, przy którym uzgodniono niektóre zmiany ustrojowe (m.in. zasady wyborów do sejmu, powołanie drugiej izby parlamentarnej (senatu) i powstanie urzędu prezydenta).

3 lipca 1989 Adam Michnik w artykule pt.: „Wasz prezydent, nasz premier” przypomniał o kontrakcie okrągłostołowym, w którym przewidziano ustanowienie urzędu prezydenta PRL. 19 lipca 1989 r. Jaruzelski został prezydentem PRL, wybranym przez Zgromadzenie Narodowe przewagą dwóch głosów (wybór poparło 270 spośród 537 biorących udział w głosowaniu członków ZN; do wyboru była potrzebna większość bezwzględna, czyli 269 głosów).

27 września 1990 r. Sejm uchwalił ustawę konstytucyjną wprowadzającą wybory powszechne prezydenta RP. W wyborach zwyciężył Lech Wałęsa. Po objęciu przez niego urzędu w dniu 22 grudnia 1990 r., kadencja Wojciecha Jaruzelskiego wygasła. Wycofał się z życia politycznego, ale brał udział w debatach społecznych i politycznych, w których obstawał przy twierdzeniu, że dzięki stanowi wojennemu był możliwy „okrągły stół”. Po 2005 roku posunął się jeszcze dalej w absurdalnych wypowiedziach, przekonując, że dzięki 13 grudnia możliwa była akcesja Polski do Unii Europejskiej.

Operacja „okrągły stół” została rozegrana po mistrzowsku przez ekipę Jaruzelskiego i Kiszczaka. Dzięki „okrągłemu stołowi” zachowali ogromne wpływy w gospodarce, mediach, a przede wszystkim służbach, a to pozwoliło im odzyskać również władzę polityczną. Komuniści, a przede wszystkim funkcjonariusze służb specjalnych zostali największymi beneficjentami systemu politycznego, który powstał w wyniku transformacji PRL-u w III RP. Oczywiście, nie ponieśli żadnej odpowiedzialności za peerelowskie zbrodnie, a także za stan wojenny. Ta bezkarność autorów stanu wojennego, będąca jednym z efektów „okrągłego stołu”, miała szczególnie demoralizujące skutki.

W 1992 r. Sejm większością głosów przyjął uchwałę uznającą nielegalność stanu wojennego. Jednak 4 lata później, w 1996 r. Sejm, głosami ówczesnej koalicji SLD-PSL, nie zgodził się, by Jaruzelski, Kiszczak i inni sprawcy stanu wojennego odpowiadali przed Trybunałem Stanu. 

W marcu 2011 roku Trybunał Konstytucyjny uznał że dekrety o stanie wojennym przyjęto niezgodnie z Konstytucją PRL-u. Trzeba pamiętać, że to orzeczenie TK zapadło dzięki inicjatywie i ogromnej determinacji ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich, śp. Janusza Kochanowskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. Wymiar sprawiedliwości wolnej Polski potrzebował 22 lat na podjęcie takiej decyzji, mimo że była oczywista już rankiem 13 grudnia 1981 roku. Wtedy bowiem grupa prawników z Wydziału Prawa UJ związanych z „Solidarnością”, wydała oświadczenie na ten temat nielegalności stanu wojennego, które kolportowane było w całej Polsce.

W kwietniu 2007 r. prokurator z katowickiego oddziału IPN wniósł do sądu akt oskarżenia przeciw dziewięciu osobom - członkom władz przygotowujących stan wojenny oraz Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety (do czego nie miała prawa podczas trwającej sesji Sejmu).

Były I sekretarz KC PZPR, były premier PRL i były szef MON, gen. Wojciech Jaruzelski został oskarżony o kierowanie „związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym”, który to związek, wg prokuratora, przygotowywał stan wojenny. Były I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania oraz szef MSW gen. Kiszczak byli oskarżeni o udział w tym „związku przestępczym”.

Proces ruszył w 2008 r.; kilku podsądnych zmarło; sprawy innych wyłączano wobec ich złego zdrowia. W 2011 r. sąd zawiesił sprawę 90-letniego wówczas Jaruzelskiego z powodu złego stanu zdrowia

Przed sądem oskarżeni twierdzili, że działali w stanie tzw. wyższej konieczności, wobec groźby sowieckiej interwencji. Prokurator żądał dla Kani i Kiszczaka dwóch lat więzienia w zawieszeniu (groziło im do 8 lat więzienia).

12 stycznia 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym, kierowana przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w celu zlikwidowania NSZZ Solidarność, zachowania ówczesnego ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach PRL.

Uwzględniając wniosek prokuratora Sąd Okręgowy wymierzył karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu 88-letniemu Kiszczakowi za udział w tej grupie przestępczej. Od takiego zarzutu uniewinniono zaś byłego I sekretarza KC PZPR 86-letniego Kanię. Z powodu przedawnienia, ale przy uznaniu winy, Sąd Okręgowy umorzył sprawę trzeciej oskarżonej - 83-letniej Eugenii Kempary, b. członkini Rady Państwa PRL, oskarżonej o przekroczenie uprawnień przez głosowanie za przyjęciem dekretów o stanie wojennym.

Sąd Okręgowy w Warszawie ustalił, że grupa ta działała w tajnym porozumieniu co najmniej od marca 1981 r. w celu rozwiązania ówczesnego kryzysu politycznego przez wprowadzenie nielegalnego stanu wojennego i likwidację NSZZ Solidarność. Wg sądu postanowili oni prowadzić prace nad tym w tajemnicy, by wykorzystać element zaskoczenia i zakładając wprowadzenie stanu wojennego na mocy dekretów Rady Państwa. Ponadto oskarżeni mieli pełną świadomość, że byłoby nielegalne, gdyby do wydania dekretów doszło w czasie sesji Sejmu (bo w jej czasie Rada Państwa nie miała prawa wydawania dekretów).

Sędzia Ewa Jethon mówiła w uzasadnieniu wyroku, że w przypadku oskarżonych spełniono wszystkie znamiona „związku przestępczego”. Wywodziła, że jakkolwiek dotychczas w orzecznictwie spotykano się się z grupami przestępczymi o charakterze mafijnym, popełniającymi pospolite przestępstwa kryminalne, to Kodeks Karny przewiduje sankcje dla każdego nielegalnego związku przestępczego - „niezależnie od tego, czy się jest zwykłym obywatelem, czy wysokim funkcjonariuszem państwa”.

Sąd Okręgowy nie podzielił opinii oskarżonych, by działali w tzw. stanie wyższej konieczności (który sprawia, że nie ma mowy o przestępstwie) wobec rzekomej groźby interwencji wojsk Układu Warszawskiego. Zdaniem sądu argument o zagrożeniu interwencją wojsk Układu Warszawskiego został użyty instrumentalnie ex-post dla uzasadnienia wprowadzenia stanu wojennego.

W 2015 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację obrony od wyroku sądu I instancji z 2012 r. Oznaczało to, że były szef MSW gen. Czesław Kiszczak został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu w sprawie wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r.

Sąd Apelacyjny odrzucił ponownie twierdzenia obrony, że władze PRL wprowadziły stan wojenny w obawie przed interwencją wojsk Układu Warszawskiego. "Stan wojenny był nie tylko nielegalny, ale także szkodliwy z punktu widzenia państwowego, bo na długo zatrzymał procesy demokratyzacji" - mówił w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego sędzia Zbigniew Kapiński.

Prokurator pionu śledczego IPN Bogusław Czerwiński mówi o sukcesie IPN (który wniósł akt oskarżenia) i "w pewnej mierze" polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Najlepszym komentarzem do słów o „sukcesie prokuratora” jest wierszyk angielskiego poety Harry’ego Grahama z cyklu „Wisielcze wierszyki dla okrutnych osób”:

Nasz mały Willi głośno płacze,

bo przez surowość swego taty,

już takie życie ma sobacze,

nie miał konfitur do herbaty.

A jaka kary tej przyczyna?

Ot, złamał siostrze kark chłopczyna.


Wojciech Jaruzelski nigdy nie stanął przed sądem za kierowanie tą grupą przestępczą (za co grozi kara do 10 lat więzienia) i podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień. Zmarł 25 maja 2014 r. Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego zorganizowała pogrzeb państwowy, z udziałem kompanii honorowej WP. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zgodziła się na pochówek prochów generała na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach i w imieniu miasta nieodpłatnie przekazała kwaterę na ten cel.

Przeciw tym decyzjom zaprotestowały rodziny ofiar stanu wojennego, a prezes IPN dr Łukasz Kamiński, wskazał, że nie można pogodzić pamięci o ofiarach systemu totalitarnego z honorowaniem pogrzebem państwowym na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach człowieka, który poświęcił większość swojego życia służbie reżimowi komunistycznemu.

Pogrzeb odbył się 30 maja, po mszy św. w Katedrze Polowej Wojska Polskiego, celebrowanej przez bp polowego Wojska Polskiego ks. Józefa Guzdka, w asyście trzech księży (Adama Bonieckiego, Wojciecha Lemańskiego i Wojciecha Drozdowicza). W trakcie mszy pogrzebowej na placu przed katedrą demonstranci rozwinęli portrety i plakaty przypominające ofiary stanu wojennego.



***


Abnegacja i degeneracja polskiego wymiaru sprawiedliwości ujawniła się w całej okazałości przy próbach postawienia przed sądem sędziów, którzy w stanie wojennym skazywali ludzi na kary kilku lat więzienia na podstawie dekretu o stanie wojennym, czyli z pogwałceniem zasady lex retro non agit. Ci sędziowie, a także prokuratorzy wnoszący akty oskarżenia, nie zostali pociągnięci do żadnej odpowiedzialności. Wprost przeciwnie, zostali wynagrodzeni - awansowali w hierarchii służbowej, zostali sędziami SN. A ich koledzy konsekwentnie odmawiają uchylenia im immunitetu, w ten sposób skutecznie chroniąc ich przed pociągnięciem do odpowiedzialności karnej. Zgodnie z konstytucją nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej sędziego bez uprzedniej zgody sądu. W teorii ma to umożliwić sędziemu podejmowanie decyzji bez obawy o naciski.

Wg prokuratora Tomasza Kamińskiego z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, na kilkadziesiąt wniosków o zezwolenie na postawienie przed sądem sędziów i prokuratorów orzekających w stanie wojennym, tylko raz udało się uzyskać pozbawienie immunitetu.

Nie ma co żywić złudzeń, że któryś z komunistycznych zbrodniarzy zostanie kiedykolwiek osądzony. Takie są, niestety, polskie realia i trudno liczyć na to, że sprawiedliwości stanie się w końcu zadość.

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że kilkudziesięciu sędziów i pracowników wymiaru sprawiedliwości zostało odwołanych w stanie wojennym, internowanych lub aresztowanych. Po 1989 roku nie sporządzono listy tych sędziów i pracowników wymiaru sprawiedliwości. A przecież taka lista byłaby listą honoru polskiego sądownictwa.


***


Pod koniec lat 80. XX w. miało miejsce gorszące zjawisko pojednania się opozycji z nomenklaturą komunistyczną. Tzw. druga Solidarność została zdominowana przez takich ludzi jak Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Adam Michnik, mocno zaangażowanych w komunizm za młodu.

Jednocześnie ogromna część polskiej gospodarki: banki, całe firmy, centrale handlu zagranicznego przeszły w ręce ludzi dawnych służb specjalnych oraz PZPR. I to oni w wielu przypadkach dokooptowali część dawnej opozycji. Hasła kampanii wyborczej Aleksandra Kwaśniewskiego: “Wybierzmy przyszłość” i “Wspólna Polska” zostały zaaprobowane przez tę część opozycji, która po 1989 została dopuszczona do władzy. Dlatego po 1989 r. nie zaczęto budować wolnej Polski, ale poprawiać PRL.

Skupiona wokół Geremka „druga Solidarność” wybrała na swych partnerów komunistów, bo było im do nich bliżej ideowo, niż do polskiego narodu. Ich zdaniem Polacy, to ciemna, antysemicka, prymitywna masa, którą trzeba poddać „wychowaniu”, aby uzyskała status europejski. Po 1989 społeczeństwo miało być przedmiotem, któremu przyszłość zapewnią oświeceni wybrańcy. To oni mieli nas wychować i wyleczyć z polskości, uczynić z nas Europejczyków. Ludzie „Solidarności” byli już zbyt słabi, żeby temu się przeciwstawić.

W 1989 roku, przed ósmą rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w kancelarii prezydenta Jaruzelskiego został przygotowany dokument wskazujący, jak należy informować o 13 grudnia 1981 roku. Zalecano w nim, aby media informowały, że „stan wojenny uchronił Polskę od zewnętrznej interwencji”. Pisano wprost, iż szczególnie mocno powinien być wyeksponowany motyw „mniejszego zła”. Przeprowadzono rozmowy z redaktorami naczelnymi największych mediów, a solidarnościowy prezes Radiokomitetu Andrzej Drawicz (zarejestrowany zresztą przez SB jako jej tajny współpracownik) nakazał wręcz dziennikarzom, aby „wystrzegali się jakichkolwiek ataków personalnych, a zwłaszcza ewentualnych prób dezawuowania osoby prezydenta PRL”. Taka polityka informacyjna spowodowała, ze dzisiaj znaczna część polskiego społeczeństwa podziela przekonanie, że Jaruzelski słusznie wprowadził stan wojenny, ratując nas przed sowiecką interwencją.


***


Dziesięć lat temu, 30 listopada 2011 roku zmarła Maryla Płońska, antykomunistka. Działaczka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, uczestniczka strajku sierpniowego w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Brała udział w spotkaniach samokształceniowych prowadzonych przez Bogdana Borusewicza i Lecha Kaczyńskiego. Wraz z Anną Walentynowicz, Aliną Pieńkowską i Joanną Dudą-Gwiazdą redagowała „Robotnika Wybrzeża”, największą podziemną gazetę, odpowiadała za jego redakcję techniczną oraz pisała teksty o ruchu lokatorskim. Wielokrotnie zatrzymywana przez SB, m.in. wylądowała w areszcie za to, że domagała się wyjaśnienia okoliczności tragicznej śmierci działacza WZZ Tadeusza Szczepańskiego, którego nagie ciało wyłowiono z kanału Na Stępce w Gdańsku. 

Maryla Płońska brała udział w strajku sierpniowym w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Wraz z Bogdanem Borusewiczem, Janem Karandziejem, Joanną i Andrzejem Gwiazdami, Aliną Pieńkowską oraz Lechem Wałęsą wystosowała odezwę wzywającą stoczniowców do obrony zwolnionej z pracy Anny Walentynowicz. Od 14 sierpnia 1980 r. przebywała w stoczni. Kiedy 16 sierpnia Lech Wałęsa chciał zakończyć strajk, była jedną z kobiet, które uratowały strajk w Stoczni, a potem razem z innymi objeżdżała kluczowe zakłady pracy, wzywając do kontynuowania akcji protestacyjnej. Początkowo była sekretarzem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, biorąc udział w formułowaniu 21 postulatów, które później stały się podstawą porozumień sierpniowych, a następnie organizowała biuro tłumaczeń dla zagranicznych dziennikarzy.

Maryla Płońska była rozpracowywana przez Służbę Bezpieczeństwa od 27 grudnia 1978 r.;  jej inwigilację zakończono 27 grudnia 1982 r. w związku z jej wycofaniem się z działalności politycznej.

Na początku lat 80. pracowała dorywczo, w latach 1984–1987 w bibliotece na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Gdańskiego na część etatu, a od roku 1988 w Wojewódzkim Ośrodku Informatyki w Gdańsku. Później choroba nowotworowa uniemożliwiła jej pracę zarobkową. III RP zaoferowała jej rentę chorobową: 447 zł miesięcznie. Zmarła mając zaledwie 54 lata, z których większość poświęciła na walkę z komunizmem.

Porównanie renty wypłacanej antykomunistycznej działaczce z emeryturami funkcjonariuszy MSW jest najlepszą ilustracją tezy, że po 1989 r. komunizm w Polsce upadł, ale na cztery łapy; po upadku otrzepał sobie futerko i w dalej ma się świetnie.


***


1. https://www.polska1918-89.pl/stan-wojenny,2083.html

2. http://www.portal.arcana.pl/Jak-jaruzelski-w-szaty-cnotliwego-sie-przyodziewal,4250.html

3. http://gosc.pl/doc/2544742.Kiszczak-skazany-ws-stanu-wojennego

4. https://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/stanislaw;kania;uslyszy;wyrok;w;sprawie;stanu;wojennego,69,0,1317957.html

5. http://www.portal.arcana.pl/Najbardziej-pomijany-efekt-stanu-wojennego-to-zlamanie-polakow-pod-wzgledem-moralnym-ktore-przetrwalo-do-dzisiaj-rozmowa-z-dr-jaroslawem-szarkiem-w-przeddzien-30-rocznicy-stanu-wojennego,1940.html

6. https://gdansk.ipn.gov.pl/pl2/aktualnosci/zajrzyj-do-archiwum/155267,30-listopada-2011-r-zmarla-Maryla-Plonska-dzialaczka-Wolnych-Zwiazkow-Zawodowych.html


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura