wiesława wiesława
1405
BLOG

Zmarł Jacek Trznadel, człowiek mający własne zdanie

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Od pewnego czasu w Polsce przestała obowiązywać zasada de mortuis aut bene aut nihil . Ukształtowała się natomiast nowa świecka tradycja, zgodnie z którą po zamknięciu oczu zmarła osoba staje się „delikwentem”, czyli winowajcą oczekującym kary. A wypominanie występków takiej osobie jest wręcz traktowane jako obowiązek. 

Nie jestem więc zaskoczona wysypem obrzydliwych komentarzy pod notka informującą o śmierci profesora Jacka Trznadla. Autorów tych plugastw przyciągnęła zawarta w tytule notki informacja, że zmarły „głosił teorię zamachu w Smoleńsku”.

W związku z tym osobnicy broniący jak niepodległości kanonicznej wersji przyczyn katastrofy smoleńskiej , sformułowanej godzinę po katastrofie i kolportowanej w sms-ach przez ministra rządu RP, a potem powtórzonej w tzw. Raporcie MAK, mieli ogromne możliwości popisania się swoją „kulturą polemiczną”.

Komentarze przypominające zasługi zmarłego były nieliczne. Jeden z komentatorów przytoczył fragmenty książek prof. Trznadla „Mój bohater Kukliński” i „Kolaboranci. Tadeusz Boy-Żeleński i grupa komunistycznych pisarzy we Lwowie 1939 - 1941”. Podziękowałam mu za tę próbę ocalenia dobrego imienia zmarłego i doczekałam się komentarza:

To, że nie mam wysokiego zdania o człowieku, który potrafił nazwać stanięcie po stronie ludobójców 'ukąszeniem heglowskim', a prostytucję flirtem, nie czyni mnie automatycznie kreaturą. Ale oczywiścia ma pani rację - niech spoczywa w spokoju.

https://www.salon24.pl/newsroom/1199860,nie-zyje-znany-krytyk-literacki-pisarz-i-poeta-glosil-teorie-zamachu-w-smolensku#comment-22154541

Autor tych slow sprecyzował swoje pretensje do zmarłego w kolejnym komentarzu:

„Już w wieku 36 lat wiedział, że żyje w kłamstwie. Ale po dłuższej walce ze sobą przemógł się, potrafił siedzieć cicho i wyjechał na Sorbonę. Już w wieku 40 lat zwrócił legitymację PZPR. Za karę, stan wojenny zastał go w Paryżu... Subtelny intelektualista, mistrz eufemizmów, który kurewstwo, przemoc i gwałt potrafił nazwać 'ukąszeniem heglowskim i 'flirtem z komunizmem'.”

https://www.salon24.pl/newsroom/1199860,nie-zyje-znany-krytyk-literacki-pisarz-i-poeta-glosil-teorie-zamachu-w-smolensku#comment-22154541

Jacek Trznadel jest zbyt ważną postacią dla polskiej kultury, aby można pozostawić te słowa bez komentarza. Ich autor niewątpliwie ma rację - akces do PZPR w młodym wieku i przynależność do tej organizacji do 1970 r., chluby Jackowi Trznadlowi nie przynosi. Jednak oceniając jego postępowanie nie należy zapominać,  że potrafił się przyznać do popełnionego błędu. A przede wszystkim należy pamiętać o innych faktach z jego biografii. Mam na myśli działania Jacka Trznadla w latach 1985 – 2010, zmierzające do ustalenia prawdy o zbrodni katyńskiej.

Stanisław Mikke, prawnik i publicysta, przez jedenaście lat uczestniczył w pracach ekshumacyjnych w Katyniu, w Miednoje, w Charkowie prowadzonych przez polskich prokuratorów, archeologów i medyków sądowych. W ten sposób przez jedenaście lat spędzał każdy urlop; przez trzy lata wyjeżdżał jako wolontariusz, później jako delegowany przez Radę Pamięci Walk i Męczeństwa. W 2003 r. napisał:

Nie było w naszej najnowszej historii lepszego probierza przyzwoitości i odwagi, zakłamania i podłości od sprawy katyńskiej. Trudno pojąć tych, zwłaszcza spośród grona aspirującego do odgrywania ról publicznych, którzy decydowali się na powtarzanie jawnego fałszu, pod dyktando obcego mocarstwa odpowiedzialnego za zbrodnię.

Z jakimi kalkulacjami kłamali uczeni historycy, dziennikarze, pisarze, na co liczyli prokuratorzy i sędziowie przypisując głoszenie „fałszywych wiadomości” oraz żądając kar i na nie skazując za prawdę o Katyniu?

Widać twarda wiara, że systemowa zbrodnia i kłamstwo trwać będą jeszcze pokolenia, zabijała nie tylko sumienie, ale i wyobraźnię, że wszystko musi zostać powiedziane kiedyś do końca. Wcześniej czy później.

Moim zdaniem w przypadku Jacka Trznadla ten test przyzwoitości i odwagi dał pozytywny wynik.

Jacek Trznadel był jednym z inicjatorów założenia Polskiej Fundacji Katyńskiej i Niezależnego Komitetu Historycznego Badania Zbrodni Katyńskiej, który ukonstytuował się w październiku 1989 r. Oprócz Jacka Trznadla w sklad Komitetu weszli Andrzej Chmielarz, Jerzy Jackl, Stanisław Maria Jankowski, Andrzej Kunert Bożena Łojek, Adam Macedoński, Marek Tarczyński, Jędrzej Tucholski i Wojciech Ziembiński . Od 1990 roku Komitet wraz z Polską Fundacją Katyńską publikował „Zeszyty Katyńskie”, czasopismo zawierające prace naukowe i materiały źródłowe dotyczące zbrodni katyńskiej.

30 września 1989 r. na prośbę Rodzin Katyńskich poseł Andrzej Łapicki złożył w Sejmie pierwszą interpelację w sprawie zbrodni katyńskiej. Tekst tej interpelacji napisał Jacek Trznadel, a podpisały się pod nią 64 osoby z Federacji Rodzin Katyńskich. W interpelacji zawarto postulat powołania komisji badania zbrodni sowieckiego ludobójstwa, analogicznej do komisji badania zbrodni hitlerowskich, która prowadziłaby na terenie Związku Sowieckiego poszukiwania archiwalne i inne, zmierzające do ustalenia m.in. miejsc kaźni i grobów jeńców z obozów w Ostaszkowie i Starobielsku. Jednym z zadań komisji miało być przeprowadzenie śledztwa w celu ustalenia indywidualnej odpowiedzialności sprawców zbrodni katyńskiej. Wielu z nich wtedy jeszcze żyło. Polska miała wystąpić o ekstradycję zbrodniarzy i postawić ich przed polskim sądem.

W petycji postulowano też powołanie komisji która rozpoczęłaby pertraktacje z władzami Związku Sowieckiego w celu ustalenia odszkodowań dla rodzin katyńskich.

W 1995 roku ukazał się zbiór szkiców historycznych Jacka Trznadla na ten temat zbrodni katyńskiej pt. "Powrót rozstrzelanej armii" oraz zbiór opowiadań o tematyce katyńskiej, zatytułowany "Z popiołu czy wstaniesz?".

Oprócz wymienionych publikacji, w 1997 roku ukazał się zbiór publikacji Józefa Mackiewicza na temat zbrodni katyńskiej, w opracowaniu redakcyjnym prof. Trznadla. Tom otwiera przetłumaczona już wtedy na wiele języków (angielski, niemiecki, włoski, francuski) książka „Mordercy z lasu katyńskiego” (The Katyń Woods Murders). Polski maszynopis tej książki leżał w nowojorskim archiwum Instytutu Józefa Piłsudskiego czekając na wydanie 48 lat.

W następstwie tej działalności edytorskiej prof. Trznadel musiał się tłumaczyć przed sądem jako oskarżony o naruszenie praw autorskich należących do niejakiej pani Niny Karsov –Szechter (która przejęła je od żony Mackiewicza w połowie lat 80.XX w.). Przed sądem stanęła też Polska Fundacja Katyńska, reprezentowana przez Bożenę Łojek, wydawnictwo „Antyk”, oraz Halina Mackiewicz, córka pisarza.

Jednak te perypetie sądowe nie zraziły prof. Trznadla: „Mimo kłopotów, nie żałuję. Zawsze uważałem, że wydania tej książki domagała się polska racja stanu. To przecież Mackiewicz był wśród tych, którzy stali nad otwartymi grobami w lesie katyńskim w 1943 r.

Prof. Jacek Trznadel rozpoczął też staranie o polską edycję materiałów Komisji Katyńskiej Kongresu USA, powołanej przez Izbę Reprezentantów 82. Kongresu na mocy rezolucji nr 390 w 1951 r. powstało wielkie, siedmiotomowe opracowanie wyników prac tej Komisji. W połowie lat 80. prof. Trznadel przywiózł z Paryża do Warszawy kserokopię tego opracowania, przekazaną mu przez Jerzego Giedroycia. Niestety, Fundacja Katyńska nie miała odpowiednich funduszy na wykonanie tłumaczenia tych materiałów na język polski, a poszukiwania pomocy finansowej nie dawały rezultatu. Szansa pojawiła się dopiero, gdy prezesem Instytutu Pamięci Narodowej został Janusz Kurtyka, który wyraził zainteresowanie wydaniem tych dokumentów. Edycja doszła do skutku już po śmierci Janusza Kurtyki w katastrofie smoleńskiej.

19 kwietnia 2010 r. Jacek Trznadel umieścił na swojej stronie internetowej list otwarty do premiera Donalda Tuska, w którym apelował o

„powołanie niezależnej Międzynarodowej Komisji Technicznej do zbadania przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Wnioski takiej komisji, z udziałem najlepszych światowych ekspertów, miałyby podstawowe znaczenie dla opinii publicznej i dla historii”.

Przyczyny napisania tego listu prof. Trznadel wyjaśniał następująco:

Decyzję o napisaniu tego listu, wbrew niektórym sugestiom, podjąłem najzupełniej samodzielnie i, jak dotąd, pozostaję całkowicie sam. Padały zarzuty, że za tą moją inicjatywą stoi jakaś partia, jakaś prawica... Nic podobnego! Dla podkreślenia mojego długoletniego zainteresowania sprawami katyńskimi podpisałem się jako przewodniczący Rady Polskiej Fundacji Katyńskiej, do czego mam pełne prawo. Wiele spośród osób, z którymi zakładałem tę Fundację w 1990 r., już nie żyje, a teraz pod Smoleńskiem zginęła Bożena Łojek... Nie mogłem więc milczeć, nie mogłem nie zareagować na tę, moim zdaniem, gorszącą bierność polskich władz w dochodzeniu prawdy. Cieszę się, że w ciągu kilku pierwszych dni podpisało ten list około 20 tys. osób, a grupa amerykańskiej Polonii nawet wystosowała podobną petycję do prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Po kilkunastu dniach pod tym listem podpisało się ponad 50 tys. osób, w tym wiele postaci z życia publicznego. Odpowiedź prof. Trznadel otrzymał po dwóch miesiącach. Odpowiedział nie sam premier, lecz minister Tomasz Arabski, szef jego kancelarii, który obszernie, bo prawie na 3 stronach maszynopisu, uzasadniał, że powołanie takiej komisji nie jest i nie było możliwe.

Domaganie się powołania międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem zostało odczytane przez polityków rządzącej wówczas partii nie tylko jako brak zaufania do rządów Rosji i Polski, ale także jako niepotrzebne i pełne złej woli doszukiwanie się sensacji.

Profesor Jacek Trznadel odpierał te zarzuty:

W żadnym razie nie staram się szukać sensacji! Normalne jest, że gdy dochodzi do podobnej katastrofy, jedną z pierwszych rozważanych poszlak musi być prawdopodobieństwo zamachu. Jak zapewniają nas polscy prokuratorzy, żadna hipoteza nie została z góry wykluczona... Można jednak mieć wiele wątpliwości, skoro strona polska jest w tym śledztwie tylko petentem (do czego się zresztą oficjalnie przyznaje). Nie sposób nie zauważyć wyjątkowej bierności i spolegliwości rządu polskiego! Wydaje mi się, że Donald Tusk powinien był w ciągu kilku godzin po katastrofie wygłosić orędzie do narodu polskiego, czego nie zrobił... Rząd powinien był wystosować do Rosji postulat, a nawet żądanie, aby dochodzenie było prowadzone przez polską Komisję; należało domagać się przekazania wszystkich dowodów rzeczowych, wszystkiego, co było własnością RP. Zastanawiam się także, dlaczego ciała ofiar nie mogły być przetransportowane bezpośrednio do Polski. […]

Tu zginęło kilkadziesiąt najważniejszych osób naszego państwa, zostało zagrożone bezpieczeństwo kraju. Zaistniały nadzwyczajne okoliczności! Mogliśmy i powinniśmy domagać się niestandardowych procedur. Tymczasem mieliśmy do czynienia z wręcz gorszącą postawą polskich władz. Uważam, że rząd polski zachowuje się wobec Rosji w sposób zbyt wiernopoddańczy. Moralnie obrzydliwe jest, moim zdaniem, podkreślanie, m.in. przez marszałka Sejmu RP, „korzyści z tej katastrofy”, którą ma być pojednanie Polski z Rosją. Jeśli by nawet tak było, w co wątpię, to taką ocenę wolno wyrazić w sto lat potem... Choć wiem, że narażę się tu na szaleńczą krytykę, uważam, że za popełnione zaniechania i zaniedbania należałoby premiera Tuska postawić przed Trybunałem Stanu.

[…]Widok Donalda Tuska w objęciach Putina budził we mnie raczej niesmak niż nadzieję... Obok dymiły szczątki samolotu, leżały porozrzucane zwłoki, a do nas docierał ten kiczowaty przekaz pojednania oraz pierwsze, zadziwiająco szybkie „wyniki śledztwa”; że samolot był na pewno sprawny, że pewnie to był błąd pilota albo wymuszenie lądowania przez prezydenta Kaczyńskiego... I tych hipotez jakoś nikt nie kwapił się krytykować, nikt ich nie wyśmiewał, jakby były z góry założone do przyjęcia.

W 2011 roku prof. Jacek Trznadel opublikował książkę Wokół zamachu smoleńskiego, w której sformułował tezę, że 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku mieliśmy do czynienia z zamachem.

Profesor Trznadel nie miał złudzeń co do rezultatów prac komisji MAK i komisji Millera.

W jednym z wywiadów na pytanie:

Panie Profesorze, a czy kiedykolwiek poznamy prawdę o katastrofie pod Smoleńskiem i czy w nią uwierzymy?

odpowiedział:

Podejrzewam tu spore i niekończące się trudności, a prawda będzie wiecznie zamazana. Podzieli los tamtej sprzed 70 lat.


***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

Stanisław Mikke, Czyny i rozmowy, http://www.palestra.pl/index.php?go=artykul&id=1090

Józef Mackiewicz, „Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary”, opracowanie Jacek Trznadel , wyd. Antyk, War-szawa 1997

https://edukacja.ipn.gov.pl/edu/materialy-edukacyjne/wirtualna-paczka-edukac/zbrodnia-katynska/materialy-do-pobrania-i/92589,Zeszyty-Katynskie.html

"Nie mamy powodów, by ufać Rosjanom” mówi Jacek Trznadel w rozmowie z Piotrem Zychowiczem https://www.rp.pl/wydarzenia/art15233021-nie-mamy-powodow-by-ufac-rosjanom

"Zamazana prawda”, o katastrofie smoleńskiej z Jackiem Trznadlem rozmawia Wiesława Lewandowska https://opoka.org.pl/biblioteka/I/IH/niedziela201019-smolensk.html

Ucieczka od prawdy, z prof. Trznadlem rozmawia Wiesława Lewandowska https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PS/niedziela201031_trucizna.html

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura