Na jednym z blogów w S24 pojawił się wczoraj następujący komentarz:
Nie było potrzeby. Do roku 1936 kazdy Slazak byl rownoprawnym obywatelem Niemiec. Dopiero od 1936 roku zaczelo byc jak w Polsce.
http://amstern.salon24.pl/657585,polak-madry-po-dziesiatej-szkodzie#comment_10467202
Przytoczone zdania są ewidentnie nieprawdziwe, gdyż ich autor pomija istnienie na Górnym Śląsku mniejszości niemieckiej. W latach 30. na niemieckim Górnym Śląsku mieszkało 8000 Żydów.
W kwietniu 1933 roku zaraz w pierwszych dniach po przejęciu władzy w Niemczech NSDAP zajęła się bojkotem sklepów żydowskich, a władza państwowa przystąpiła do ograniczeń praw publicznych ludności żydowskiej.
Ustawa o reorganizacji kadry urzędniczej z dnia 7 kwietnia 1933 roku eliminowała ze służby państwowej „wszystkie osoby pochodzenia niearyjskiego”. Równocześnie wprowadzono podobne ograniczenia wśród wolnych zawodów, stosownie do wypowiedzi ministra spraw wewnętrznych Fricka (1 kwietnia 1933 r. ) który m.in. wyraził się, że znaczny udział Żydów w przemyśle, handlu i wolnych zawodach „działa zatruwająco na dusze narodu oraz na stosunki socjalne i polityczne”.Ograniczenia dotyczyły w szczególności adwokatów, doradców patentowych i podatkowych, później lekarzy i wreszcie studentów wyższych uczelni.
Wymóg „aryjskości krwi” został niebawem wprowadzony do prawa własności. Ustawa o zagrodach dziedzicznych z 29 września wprowadzała jako warunek gospodarki dziedzicznej posiadanie „niemieckiej krwi lub pochodzącej z tego samego pnia” (stammesgleichen).
W niemieckiej części Górnego Śląska prawa dyskryminujące mniejszość żydowską zaczęto wprowadzać niemal natychmiast po ich ogłoszeniu. 30 kwietnia 1933 roku Franz Bernheim, pracownik domu towarowego w Gliwicach został zwolniony z pracy ze względów „rasowych” i wyemigrował do Czechosłowacji. Tam wynajął praskiego adwokata Emila Marguliesa, który 12 maja 1933 r. w jego imieniu wystosował pismo odwoławcze do Rady Ligi Narodów. W piśmie tym wyliczono wszystkie dyskryminujące antyżydowskie ustawy i zarządzenia oraz wykazano ich niezgodność z ustaleniami o w sprawie ochrony mniejszości, przyjętymi w Konwencji Genewskiej dotyczącej Górnego Śląska. W związku z tym Bernheim prosił Radę Ligi Narodów o interwencję w sprawie stosowania kwestionowanych przepisów.
Wcześniej w sprawie antysemickich przepisów interweniował w berlińskim MSZ-ecie przewodniczący Komisji Mieszanej ds. Górnego Śląska Feliks Calonder. Minister Neurath szybko zrozumiał, ze wg prawa międzynarodowego nie da się obronić spornych niemieckich nowelizacji prawa wprowadzanych na terenie Górnego Śląska, objętym Konwencją Genewską. Na jego polecenie delegat niemiecki w Lidze Narodów, Friedrich von Keller, oświadczył: „Jeśli w niemieckiej części Górnego Śląska podjęto działania sprzeczne z ustaleniami Konwencji Genewskiej, to były tylko środki omyłkowo przedsięwzięte przez niższe organy na podstawie mylnej interpretacji prawa."
Jednak mimo tego oświadczenia, zawarte w Konwencji Genewskiej ds. Górnego Śląska ustalenia zakazujące dyskryminacji rasowej nie były respektowane. Ze względów rasistowskich zwalniano z pracy urzędników, stosowano bojkot wobec wolnych zawodów (lekarzy, notariuszy, prawników), oraz rzemieślników. Żydom zabroniono przynależności do Deutsche Arbeitsfront, w związku z tym byli wyłączeni spod ochrony i pozbawieni praw socjalnych.
Siedmiu urzędników służby publicznej narodowości żydowskiej, ośmiu adwokatów i sędzia oraz 27 lekarzy poprosiło Komisję Mieszaną o pomoc w dochodzeniu swoich praw. Charakterystyczny jest przypadek dr Maxa Picka, żydowskiego lekarza z Bytomia. W kwietniu 1933 roku władze miasta Bytom zwolniły go ze stanowiska lekarza komunalnego. Po interwencji przewodniczącego Komisji Mieszanej, Feliksa Calondera, dr Pick został w październiku 1935 r. przywrócony na stanowisko. Pół roku później, w marcu 1934 r. został po raz drugi zwolniony przez magistrat Bytomia. Ponownie odwołał się i po interwencji Calondera został przywrócony na swoje stanowisko.
Feliks Calonder interweniował również w sprawach bojkotu żydowskich rzemieślników i kupców przez władze górnośląskich miast. W wyniku jego nalegań gauleiter Helmuth Brūckner w swojej urzędowej gazecie powiadomił ostatecznie w czerwcu 1934 roku, że "wszystkie akty prawne i zarządzenia, które wyszły po 1.04.1933 , a także późniejsze, jeśli zawierają wyjątkowe ustalenia dla osób niearyjskiego pochodzenia, to w górnośląskim rejonie głosowania nie mają mocy obowiązującej”. Zwracając się do mieszkańców regionu gauleiter Brūckner powtórzył to, co ponad rok wcześniej niemiecki delegat w Lidze Narodów ogłosił światowej opinii publicznej.
Calonder interweniował również w sprawie antysemickiej propagandy w piśmie Stūrmer i udało mu się w czerwcu 1934 r. uzyskać zakaz rozpowszechniania tego pisma w niemieckiej części Górnego Śląska. Po kilku miesiącach Calonder dowiedział się, że Stūrmer znowu jest kolportowany i był zmuszony do ponownej interwencji u Wilhelma Nōldeckego, przedstawiciela państwa niemieckiego w Opolu.
W 1935 roku Calonder złożył u następcy Brucknera, Josepha Wagnera, protest w sprawie „ciężkiego naruszania konwencji genewskiej”. Chodziło o akty antysemityzmu, które miały miejsce po ogłoszeniu tzw. ustaw norymberskich (15 września 1935 roku), ustanawiających nierówność wobec prawa Aryjczyków i nie-Aryjczyków. „ Prawo obywatelskie Rzeszy” degradowało tych ostatnich do obywateli drugiej kategorii. Jedna z tych ustaw, tzw. Blutschutzgesetz zabraniała zawierania małżeństw między Aryjczykami i Żydami i wprowadzała kary za udowodnione przestępstwo Rassenschande (zhańbienia rasy).
Umowa niemiecko-polska, której implikacją była Konwencja Genewska dotycząca Górnego Śląska, umożliwiła Żydom mniej więcej godną egzystencję na obszarze Górnego Śląska w latach 1933-1937. Gerhart Riegner, wieloletni przewodniczący genewskiej siedziby Światowego Kongresu Żydów, w swoich pamiętnikach dowodzi, że wiele tysięcy Żydów dzięki udzieleniu im okresu ochronnego przez Konwencję dotyczącą Górnego Śląska „mogło w spokoju przygotować się do emigracji i ja zrealizować.
14 lipca 1937 roku był ostatnim dniem obowiązywania Konwencji Genewskiej ds. Górnego Śląska. Jak wynika z artykułów publikowanych w gazetach w Opolu, antysemici górnośląscy nie mogli się doczekać zakończenia okresu ochronnego dla Żydów w niemieckiej części Górnego Śląska. „Koniec z „mniejszością żydowską” Od 15 lipca ustawy norymberskie obowiązują także na Górnym Śląsku”, tak zatytułowano artykuł, który ukazał się 4 lipca w jednej z gazet. W Berlinie poczyniono już wcześniej odpowiednie kroki aby ustawy rasowe obowiązujące w III Rzeszy od 1933 lub 1935 roku wprowadzić natychmiast w życie na niemieckiej części Górnego Śląska.
Zdanie „Dopiero od 1936 roku zaczęło być jak w Polsce” jest kłamstwem. Odrażającym kłamstwem. W odrodzonym państwie polskim nigdy nie uchwalono ustaw dyskryminujących ze względu na przynależność narodową albo religijną. I nigdy żaden minister nie oświadczył publicznie, że znaczny udział Żydów w przemyśle, handlu i wolnych zawodach „działa zatruwająco na dusze narodu oraz na stosunki socjalne i polityczne”.
***
Przy pisaniu notki autorka korzystała z publikacji:
- Paul Stauffer, Feliks Calonder i jego działalność w niemiecko-polsko-żydowskiej strefie napięcia na Górnym Śląsku 1921 – 1937, [w] Polacy Żydzi, Szwajcarzy, PIW, Warszawa 2008
- Ryszard Kaczmarek, Hańba rasowa (Rassenschande) – teoria i praktyka stosowania ustawodawstwa rasowego w niemieckim wymiarze sprawiedliwości na Górnym Śląsku, [w] Żydzi na Górnym Śląsku w XIX i XX wieku, Praca zbiorowa pod redakcją Barbary Kalinowskiej-Wójcik i Dawida Kellera, Rybnik - Katowice, 2012
- Mirosław Węcki, Kwestia żydowska w aktach górnośląskiej NSDAP (1933–1945),[w] Żydzi na Górnym Śląsku w XIX i XX wieku, Praca zbiorowa pod redakcją Barbary Kalinowskiej-Wójcik i Dawida Kellera, Rybnik - Katowice, 2012
Inne tematy w dziale Kultura