wiesława wiesława
977
BLOG

Usunięcie nazwisk zbrodniarzy z przestrzeni publicznej – kontrowersyjne (dla nie

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 41

 11 kwietnia 1940 roku Artur Greiser, Reichsstatthalter im Reichsgau Wartheland (namiestnik Rzeszy w Kraju Warty) ogłosił z tryumfem – „Łódź już nie istnieje”. Od tego dnia miasto miało nazywać się Litzmannstadt, na cześć niemieckiego generała, Karla von Litzmanna, który zasłużył się podczas pierwszej wojny światowej, dowodząc armią niemiecką w czasie tzw. bitwy łódzkiej w 1914 roku. To on zatrzymał armię rosyjską w drodze na Berlin, za co otrzymał honorowy tytuł „Lōwe von Brzeziny” (Lwa Brzezin). W 1930 roku Karl von Litzmann wstąpił do NSDAP i do śmierci (w 1936 roku) wspierał Adolfa Hitlera. W 1940 roku Fūhrer uczcił jego pamieć nadając Łodzi nazwę Litzmannstadt, a sąsiedniemu miasteczku Brzeziny – Lōwenstadt.  

Pięć lat później żaden z niemieckich generałów nie był już w stanie powtórzyć wyczynu gen. Litzmanna i zatrzymać ofensywy Armii Czerwonej. 17 i 18 stycznia niemieckie władze opuszczały w panice  Litzmannstadt, a 19 stycznia miasto ponownie stało się Łodzią. O pierwszych godzinach po zakończeniu niemieckiej okupacji opowiada jeden z mieszkańców, Mieczysław Kosiński, przewodniczący Tymczasowego Komitetu Obywatelskiego m. Łodzi:

19 stycznia o szóstej rano – zaledwie świtało – na opustoszałej ulicy Gdańskiej pojawił się pierwszy żołnierz  z pepeszą. […] zrozumiałem, ze to już! Wyszedłem z domu i natychmiast skierowałem się do magistratu na Piotrkowską  104. Spotkałem jednego z kolegów, także spieszącego się do magistratu, potem jeszcze dwóch. Już po drodze ustaliliśmy, ze trzeba zorganizować jakiś komitet.

Przy wejściu – pusto, brama zamknięta, Pukamy raz, drugi – wreszcie otworzyła nam kobiecina która przez lata tam pracowała. Pobiegliśmy na górę, na pierwsze piętro, gdzie urzędował niemiecki prezydent miasta.[…] Foyer, gabinety, sala konferencyjna- wszystko było w takim stanie, w jakim pozostawili je Niemcy, z portretu patrzył na nas Hitler.

Przede wszystkim pozbieraliśmy i poniszczyliśmy te przeklęta godła niemieckie i portrety. [...]  Wypisałem na kawałku brystolu technicznym pismem: „Tymczasowy Komitet Obywatelski m. Łodzi” – i pinezkami przypiąłem na bramie. Zaczęli się zjawiać ludzie, przedwojenni i wojenni pracownicy magistratu. […] Zostałem wybrany na przewodniczącego.

Trzeba było natychmiast podjąć jakąś akcję porządkową. Wybrałem więc paru młodych mężczyzn i poleciłem im, żeby przeszli Piotrkowską i innymi ulicami i z pomocą ludności pozrywali tablice z niemieckimi nazwami ulic. Na  kawałkach papieru – własnym przemysłem- mieli powypisywać i wywiesić nazwy polskie. […]

Tak było w Łodzi, 19-20 stycznia 1945 roku.

Jest 2017 rok, 28 lat po transformacji PRL w III RP,  prawie 30 lat mieszkamy w wolnej Polsce, a komunistyczni zbrodniarze, zdrajcy dalej są patronami ulic w miastach i miasteczkach.

Tysiąc ulic w Polsce wciąż ma komunistycznych patronów - mówi Adamem Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN. Dodaje, że w wielu samorządach lokalne władze nie traktują tego jako problemu, odmawiają usunięcia nazw ulic upamiętniających komunistów, a nawet bronią starych nazw, strasząc problemami organizacyjnymi, jakie spowodują zmiany.

Egzemplifikacją takiej postawy jest decyzja prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który podczas sierpniowej sesji Rady Miasta powiedział wprost:

„Nie będę podejmował żadnych działań. Ja mam bardzo krytyczne zdanie na temat tej ustawy. Wydaje mi się, że ona łamie zasadę niezależności samorządu terytorialnego, bowiem pierwsza naturalna kompetencja każdego samorządu lokalnego to jest kształtowanie nazw ulic i placów.”

Krytyka Pawła  Adamowicza dotyczy ustawy uchwalonej 1 kwietnia 2016 roku przez Sejm RP, tj.  „Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej” (Dz.U.2016.744).

Art.  1. [Zakaz nadawania budowlom i obiektom nazw propagujących komunizm lub inny ustrój totalitarny]

1. Nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować.

2. Za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989.

Art.  6. [Termin zmiany nazw budowli i obiektów]

1. Obowiązujące w dniu wejścia w życie ustawy nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, upamiętniające osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny lub propagujące taki ustrój w inny sposób, właściwy organ jednostki samorządu terytorialnego albo związku, o którym mowa w art. 4, zmienia w terminie 12 miesięcy od dnia jej wejścia w życie.

2. W przypadku niewykonania obowiązku, o którym mowa w ust. 1, wojewoda wydaje zarządzenie zastępcze, w którym nadaje nazwę zgodną z art. 1, w terminie 3 miesięcy od dnia, w którym upłynął termin, o którym mowa w ust. 1.

Na mocy omawianej ustawy samorządy w Polsce muszą zmienić nazwy propagujące komunizm lub inny ustrój totalitarny do 2 września 2017 roku. Zgodnie z ustawą, jeśli dany samorząd do 2 września 2017 roku tego nie zrobi, wojewoda, po zasięgnięciu opinii Instytutu Pamięci Narodowej, wyda w terminie trzech miesięcy zarządzenie zastępcze, którym spełni wymogi ustawy.

 W Gdańsku, jako kontrowersyjne uznano nazwy sześciu ulic upamiętniających komunistów -Leona Kruczkowskiego, Stanisława Sołdka, Wincentego Pstrowskiego, Dąbrowszczaków, Franciszka Zubrzyckiego i Mariana Buczka. Wobec niewykonanie postanowień ustawy przez prezydenta Gdańska, dokonać zmiany nazwy tych ulic będzie musiał wojewoda pomorski.

Także samorządy miejscowości na Podlasiu - Hajnówka czy Narewka - maja problemy z podporządkowaniem się wymogom ustawy dekomunizacyjnej Samorządy nie usunęły z przestrzeni publicznej nazwisk komunistów – patronów ulic; będzie musiał zająć się tym wojewoda podlaski.

W Narewce, w której przy kościele stoi pomnik Danuty Siedzikówny „Inki”, w centralnej części tej miejscowości nadal stoi również pomnik poświęcony utrwalaczom władzy ludowej. W Narewce, imię Aleksandra Wołkowyckiego – agenta NKWD i UB, nadal nosi jedna z ulic. W mieście Hajnówka jest ulica m.in. Pawła Findera - I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej czy Małgorzaty Fornalskiej - polskiej działaczki komunistycznej.

W województwie mazowieckim do tej pory mamy ulice Rewolucji Październikowej, KBW (Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego), Karola Świerczewskiego (...). Nic się nie zmieniło, prawie 30 lat mieszkamy w wolnej Polsce, a komunistyczni zbrodniarze, zdrajcy dalej są patronami ulic – mówi  dr Piotr Oleńczak z biura wojewody mazowieckiego.

Zachowanie wladz samorządowych przy okazji realizacji przepisów „Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego”, pokazuje jaskrawo zmiany w podejściu do niepodległości, które w czasach realnego socjalizmu dokonały się w umysłach wielu Polaków.  

 

***

·         http://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/41311,Dekomunizacja-to-usuniecie-nazwisk-zbrodniarzy-z-przestrzeni-publicznej-Warszawa.html

·         http://www.pch24.pl/niektore-samorzady-nie-chca-dekomunizowac-przestrzeni-publicznej--do-akcji-wkrocza-wojewodowie,54253,i.html#ixzz4rWX9T9fQ

·         „Rok 1945. Między wojną a podległością”, Wybór i opracowanie Marta Markowska, Wyd. Ośrodek KARTA, Warszawa 2016

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka