Nathii M. Nathii M.
573
BLOG

Syf w niektórych miastach - mogłoby go nie być

Nathii M. Nathii M. Polityka Obserwuj notkę 24

Na początku pragnę przeprosić Czytelników mojego bloga za użycie mało eleganckiego wyrażenia w tytule notki. Ma ono charakter marketingowy ;) OK, można już przejść do meritum.

Kończy się powoli triduum metafizyczne: Halloween - Wszystkich Świętych - Święto Zmarłych. Musiałam opuścić swój luksusowy apartament w centrum Wrocławia i ruszyć na południe, w sporadycznie odwiedzane miejsca, celem modlitwy na grobach. A ponieważ zbliżają się wybory samorządowe, podróż natchnęła mnie do rozważań o rzeczach jak najbardziej doczesnych. Takich, jak gospodarze miast.

Mój Wałbrzych jest miastem górniczym, podobnie jak odwiedzana również Nowa Ruda. W obu ośrodkach zawsze były pieniądze i nigdy nie było porządku. Zaraz wyjdzie, że hejtuję górników, ale biedniejsze miasta w innych regionach Polski jakoś potrafią się urządzić, posprzątać dookoła, a (pomijając już straszące ludzi metropolie typu Gliwice czy Zabrze) w moim Wałbrzychu od iks lat rósł sobie piołun do pasa na Placu Grunwaldzkim. W niedoglądanych nigdy klombach w centrum miasta znalazły się samosiejki (np. rumianek, więcej piołunu, pokrzywa) i zakwitły puszki po piwie (chyba nigdy stamtąd nie usuwane). Część budynków w Wałbrzychu i Nowej Rudzie nie była remontowana od czasów Hitlera. A pieniądze przecież były. Mało tego, pieniądze były też gdy pozamykano kopalnie, bo przecież pojawiły się dotacje na rewitalizację, a wkrótce potem dotacje z UE. Na przykład - na most w Wałbrzychu. Pieniądze zniknęły, most nigdy nie powstał, sprawa podobno od kilku lat toczy się gdzieś w sądzie i już się o tym nie wspomina.

Za to od strony Szczawienka pojawił się witacz za 300.000 zł. Stał tam przez 4 lata. Obecnie go usunięto, gdyż poszerza się w tym miejscu drogę i na witacz już nie ma miejsca. Ludzie mówią, że trafił na złom, ale władze miasta zapewniają, że jest przechowywany w magazynie i czeka na decyzje co do swojego losu. Tu mała dygresja - w Świdnicy niedawno rozpisano przetarg na remont szaletu miejskiego. Wygrała firma, która podała cenę 250.000 zł. Za tyle pieniędzy to można cały dom kupić, co dopiero samą ubikację.

Ale tyle o grzechach przeszłości. Wreszcie, po tylu latach, w Wałbrzychu i Nowej Rudzie powybierano ludzi, którzy coś zaczęli w tych miastach remontować (mając do dyspozycji przecież tyle samo pieniędzy, co ich poprzednicy). Wciąż jednak drobiazgi rzutujące na cały wizerunek są poza zasięgiem percepcji władz miasta. Np. olbrzmie wykwity grzyba na kamienicach komunalnych. Przecież tam mieszkają ludzie, którzy od wielu lat płacą czynsz. A na ścianie wyłazi im napis "Carl Zimmer", bo po Niemcu zamalowano to tylko raz, pod koniec lat 40. Na podwórkach komunalnych rosną pokrzywy sięgające mi do biodra. Zatrudnić kogoś do ich skoszenia to na pewno mniejszy wydatek niż np. wyremontowanie szaletu miejskiego, a przez takie drobiazgi robi się czysto i schludnie. Jest sobie granitowy murek. Solidny kamień, murek postawiony 60 lat temu, dobrze się trzyma, jednak ma trochę drobnych ubytków pomiędzy płytami, co wpływa na ogólny wygląd. Czy fachowiec z fugą nie uzupełni tego w dwa dni za, powiedzmy, 1000 zł? No ale ktoś musi jeszcze wpaść na te pomysły.

Czy to są tylko nasze problemy sudeckie, czy w Waszych miastach też jest (tu wstawiamy mało elegancki wyraz z tytułu notki)?

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka