Z telewizją Biełsat chyba koniec, wynikałoby z wywiadu, udzielonego "Rz"przez wiceministra spraw zagranicznych Marka Ziółkowskiego. MSZ wypowiedział umowę nt. Bielsatu, wiążącą resort z TVP. I z innych fragmentów publikacji niedwuznacznie wynika, że epopeja dobiega końca.
Ale ja zasadniczo nie chce się tu rozpisywać nad bezsensem (czy wręcz przeciwnie - głęboką mądrością) tak decyzji. Idzie mi o coś innego. Mianowicie o to, że jeszcze niedawno zachowanie status quo ws. Biełsatu gwarantowała publicznie premier Szydło. A mniej publicznie - paru innych wysoko postawionych polityków PiS.
I to jest bardzo dla tej władzy typowa sytuacja. Sytuacja którą powoduje że mam narastającą trudność z wykrzesywaniem z siebie szacunku do polityków PiS. Nie, nie dlatego żebym był zasadniczym przeciwnikiem tego, co robią. Bo wcale nie jestem.
Chodzi o to, że oni nie szanują samych siebie. I ten brak szacunku jest integralnie wpisany w wybrany przez nich los.
Bo takich sytuacji było już trochę. Tyle, że można mówić o prawidłowości. Oto poważny polityk PiS w dobrej wierze zapowiada coś, jakiś obrót spraw, jakąś decyzję. Dodajmy, że nie wychodząc przy tym absolutnie poza przyznane mu przez machinę partyjno-rządową kompetencje. Moja parę dni czy tygodni. I oto okazuje się, że zrobił sobie z gęby cholewę. Że jego (czynione w dobrej wierze) zapewnienia nie znaczą nic. Bo Czynnik Nadrzędny uznał, że z jakiegoś powodu ma być odwrotnie.
Czynnik Nadrzędny podejmuje takie decyzje czasami dlatego, że jego zdaniem tak jest merytorycznie słuszniej. A czasem dlatego, żeby dany polityk jego partii znał swoje miejsce. Żeby nie zapominał, że jest nikim. Trybikiem co najwyżej. Nadmarionetą.
Współczesna polityka trochę w ogóle jest taka. A o poprzedniej władzy trudno byłoby mi powiedzieć coś dobrego. Ale jednak takie doświadczenie było jej funkcjonariuszom oszczędzone.
Oczywiście, ja wiem, że to wszystko w imię Polski. Że IV Rzeczpospolita. Że trzeba zacisnąć zęby. Że po drugiej stronie wróg. A Prezes przez dwadzieścia parę lat iluśkrotnie - wydawało się – się mylił, i zawsze w końcu wychodziło na to, że miał rację.
To wszystko może i prawda.
Tak jak prawdą jest, że dla tej prawdy, panie i panowie z partii rządzącej, coraz bardziej wyrzekacie się prawa do bycia szanowanymi.
Ale, jak rozumiem, trudno.