neosofista neosofista
180
BLOG

Krótki fragment mej powieści political-fiction - thrillera szpiegowskiego.

neosofista neosofista Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

- O! Pan dyrektor! - Piotr patrząc na zdjęcie rozpoznał w autorze płk Marka Wrońskiego, emerytowanego dyrektora AW. Z szybkością błyskawicy powróciły wspomnienia lat 90 i przełomu milenium. Piotr o Wrońskim usłyszał a propos afery premiera Jóźwiaka. Minister Spraw Wewnętrznych, Korycki, którego w tamtych czasach mianował prezydent, wówczas Włodzimierz Mańko, - bohater antykomunistycznej opozycji lat 70 i 80, - oskarżył z trybuny sejmowej urzędującego premiera Aleksandra Jóźwiaka o bycie agentem sowieckim a następnie rosyjskim. Wraz z nim oskarżył jeszcze dwóch prominentnych polityków Ligi Nowoczesnej Lewicy. 


Piotr był wtedy w kontrze i teoretycznie jego wydział miał tę sprawę w zainteresowaniu, - choć nie on bezpośrednio. Ale, o czym dowiedział się później, od kolegów z kontry, którzy ich rozpracowywali na polecenie Koryckiego, na ul. Bratanków w Warszawie - siedzibie LNL powstał wtedy nieformalny zespół byłych i obecnych pracowników specsłużb - głównie wywiadu (Departament I SB oraz Zarząd Wywiadu UOP), zwany Zespołem Pasikowskiego - od nazwiska nieformalnego lidera, legendy wywiadu PRL, emerytowanego już wtedy płk Waldemara Pasikowskiego. 


W skład tego zespołu wszedł, podobno, (choć nieformalnie, ale i tak łamiąc w ten sposób prawo!), starszy o 5 lat od Piotra, wówczas czynny kierownik sekcji w wywiadzie UOP, - kpt. Marek Wroński. Piotr go nie znał ani z czasów swej pracy w Dept. I, bo Wroński był wtedy na placówce w Danii a kiedy już wrócił, Piotr został przeniesiony do Kontrwywiadu, ani wtedy. Ale słyszał o nim. 


Zespół Pasikowskiego miał za zadanie neutralizację Koryckiego, oraz gen. Michała Zachariasza, który wystawił Jóźwiaka. Nie zagłębiając się w szczegóły - to się im udało. Podobno, właśnie dzięki wydatnej pomocy Wrońskiego. Niedługo później nastąpiło przesilenie polityczne - Mańko odszedł, a jego miejsce zajął nowo wybrany prezydent Adrian Królikowski - nota bene, jeden ze wskazanych przez Zachariasza rzekomych agentów. I jednocześnie dłużników Wrońskiego. Udział w tej sprawie już na zawsze powiązał losy Marka Wrońskiego z LNL i jego wzlotami i upadkami. Uczynił też później zeń i Piotra osobistych przeciwników. Choć może też… na swój sposób... "przyjaciół"?


Mimo wygranej Królikowskiego, LNL straciło większość koalicyjną i po następnych wyborach parlamentarnych, nowy rząd sformowała Konfederacja Antykomunistyczna, która rządziła na przełomie wieków. To wtedy Piotr rozpracowywał tzw. "aferę kanadyjską" - transferu pieniędzy od rzekomych lobbystów zza oceanu do czołowych polityków ówczesnej opozycji parlamentarnej z LNL, która znów była na fali wznoszącej i o krok od przejęcia władzy po nadchodzących wyborach. Gdyby tylko Piotr się nie zabezpieczył wtedy, to Wroński na pewno by go wywalił za tę aferę na zbity pysk po zmianie władzy, - kiedy znowu awansował, - tym razem z szefa wydziału wprost na dyrektora departamentu a co zbiegło się z rozwiązaniem UOP i powołaniem AW i ABW.


Na szczęście Piotr umiał i się dobrze zabezpieczył. Choć wrzucił wtedy do prasy przeciek, - o który zresztą prosił go sam gen. Czesław Kolanko, - i uczynił to za pośrednictwem swojego źródła, charakteryzując je na wynik śledztwa dziennikarskiego, to jednak creme de la creme tej afery zachował dla siebie. A był nim niepozorny agent o pseudonimie "Mizeria". To pod nim kryła się nieskromna, złakniona sukcesu, młoda studentka Marianna Marchewka, jaką wynalazł Piotr w dość krępujących ją okolicznościach. 


Jóźwiak był znany z dwóch zamiłowań - do gadania, (co z czasem jego przyjaciele mieli mu bardzo za złe), oraz do młodych, urodziwych dziewczyn, które hipnotyzowała władza i ludzie tacy, jak Aleksander Jóźwiak. Piotr ustalił, że plotki, jakoby Jóźwiak pomógł w ten sposób - przez swoje łóżko, rozwinąć skrzydła kariery kilku prominentnym później młodym działaczkom, na czele z "Warkoczykiem", były prawdziwe. 


To tak wpadł na pomysł podstawienia mu swej agentki. Marianna Marchewka z jednej strony nie mogła odmówić a z drugiej, w razie sukcesu, mogła wiele zyskać. Piotr korzystając z okazji, wstawił ją kiedyś do programu telewizyjnego pt. "Spełniamy marzenia". No i Marianna go wygrała - ot, przypadek, jakich na tym świecie wiele. A w nagrodę zapragnęła spełnić swoje prozaiczne z pozoru marzenie - poznać swego idola, w którego była bezgranicznie zapatrzona. Nikogo innego, tylko właśnie Aleksandra Jóźwiaka - expremiera i wciąż prominentnego barona LNL. 


Trik wprost bezczelny, wręcz chamski - ale takie właśnie są najlepsze. Najprostsze są najskuteczniejsze! - kalkulował wtedy Piotr. I Jóźwiak łyknął przynętę wraz z wędką, dostarczając „Mizerii” bezcennych informacji, a które Piotr przezornie zachował tylko dla siebie. To dzięki tej przezorności i pozyskanej wówczas wiedzy, po zmianie władzy, miast na gołą bladź o posadzkę, Piotr wylądował w Madrycie. Wpierw Wroński, - po pouczającej dlań obu rozmowie, - ściągnął go z powrotem z Kontry do Wywiadu a następnie, ku satysfakcji obu stron, wypieprzył na odległą placówkę na krańcu kontynentu. Byle tylko Piotr nie szkodził i nie miał bezpośredniej styczności z krajową polityką. Piotr z radością na to przystał. 


Kiedy to było...? - wspominał Piotr. 14? Nie! Już 15 lat temu - w 2002! Boże, jak ten czas leci... Wstał, odwrócił książkę na stronę tytułową. Przeczytał - "Niebezpieczni". Odwrócił na ostatnią stronę i sprawdził cenę - 39.90! Drogo! No! Ale przecież tanich książek nie promowaliby w Eltiku. - pomyślał. Cóż panie dyrektorze, chyba jednak przeczytam pańską powieść z uwagą, - powiedział sam do siebie idąc z książką do kasy...


***


To tylko krótki fragment rozdziału 2 mej powieści "Prawdziwe zło". Cały rozdział możecie przeczytać tutaj:

https://sponsorowani.pl/blog/martin-swinsky-prawdziwe-zlo-rozdzial-2/

Rozdział pierwszy linkuję zeń.

Uwaga, przestrzegam!

Nie próbujcie dociekać, kto jest kim i odnosić treści powieści do rzeczywistości, albowiem takiego związku nie ma. Powieść jest tylko powieścią – zwykłą fikcją. I nie ma pierwowzorów, nawet, jeśli Wam się wydaje, że jest inaczej. Ponadto… Powieść jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla czytelników pełnoletnich (18+)!

Zapraszam do lektury ;)


neosofista
O mnie neosofista

Homo homini lupus est

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura