Oscar Boris Velder Oscar Boris Velder
532
BLOG

Tajemnica zniknięcia konta i blogera @Carajou rozwiązana

Oscar Boris Velder Oscar Boris Velder Społeczeństwo Obserwuj notkę 17
To właśnie wtedy dowiedziałam się, że jego ucieczka z Polski miała bezpośredni związek z wydarzeniami w hotelu Lublinianka. Powiedziano mu wprost, że go od*ą.

image

Duże wzmożenie w blogosferze wśród społeczności S24... wywołało wykluczenie z aktywnej działalności wielce zasłużonego blogera @Carajou. W notkach innych użytkowników jak i w komentarzach pojawiły się różne teorie wskazujące na przyczyny nagłego zniknięcia @Carajou. Notabene jeden z prominentnych blogerów - ten który o sobie pisze: „jestem ustawiony" — chyba tyłem — wysmażył cztery pytania do Administracji S24... tyczące jej postępowania. W czasie gdy @Carajou jeszcze niedawno publikował posty, popełniłem komentarz do jednego z nich. Notka zawierała kilkanaście grafik, a mój komentarz tyczył 10. z nich. Oto on, który stał się przyczyną usunięcia blogerskiej twórczości @Carajou:

Ad.10

Przytoczę opinię pani W. "Pińceta" (brała "górala") - artykuowaną w chwilach słabości: alkohol, wspomnienia, te sprawy - iż najważniejsze jest "fi". Niestety, ale nie mogłem się "zbadać", gdyż pani W. miała zazdrosnego, a przy tym, uzbrojonego przyjaciela JM. Kiedyś J. zastał W. zamkniętą na zapleczu z kolegą z pracy JS, i chciał go zastrzelić. Całe szczęście, że W. wiedziała, jak rozbroić emocjonalnie J.


Piszę o tym nie tylko nie tylko z tego powodu, gdyż zdarzenie, które opisałem, miało swój smutny, a być może tragiczne zakończenie. Wydarzyło się to w biały dzień, w środku dnia w hotelu Lublinianka, w Lublinie w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Tego dnia rezydowałem w pokoju za recepcją. W pewnej chwili usłyszeliśmy bardzo głośne Krzyki oraz hałas. Po chwili zapukała pani pokojowa, mówiąc, że Jurek M. chcę zastrzelić recepcjonistę Jacka S., który jest zamknięty z panią Wandą w biurze przy recepcji. Odprowadziłem damę w bezpieczne miejsce na zewnątrz hotelu, a sam wróciłem, żeby robić za świadka, a tym samym nie dopuścić do tragedii. Jak już pisałem kryzysowa sytuacja zakończyła się tak jakby happy endem. Na zakończenie usłyszeliśmy od SB-ckiego Otella: wszyscy w*ć.

Od tego dnia Jacek S., który jest moim kolegą, zmienił się diametralnie. Z wesołego inteligentnego chłopaka, nie stroniącego od towarzystwa i biesiadowania (zawsze zachowując umiar), stał się zgaszonym, a właściwie przestraszonym człowiekiem uciekającym od towarzystwa do domu. Jakiś czas później dowiedzieliśmy się, iż Jacek zamierza z rodziną wyjechać do Kanady i jest w trakcie załatwiania niezbędnych formalności, pozwalających na stały pobyt i pracę. Po otrzymaniu dokumentów sprzedali mieszkanie - znanemu lubelskiemu muzykowi - wraz z całym wyposażeniem, zabierając w podróż niezbędne rzeczy na pierwsze dni pobytu w Kanadzie. Tak jakby chcieli zapomnieć.

Wiele lat później w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pewnego dnia spotkałem Jacka na Rynku w Zamościu. Przyleciał do Kraju dopełnić formalności spadkowych wymagających jego osobistego stawiennictwa. Była to jego pierwsza wizyta w Polsce po latach. Zatrzymał się na campingu, śpiąc w jednoosobowym namiocie. Będąc w Polsce, nie zatrzymał się w żadnym hotelu. To właśnie wtedy dowiedziałam się, że jego ucieczka z Polski miała bezpośredni związek z wydarzeniami w hotelu Lublinianka. Powiedziano mu wprost, że go od*ą. W Kanadzie pracował jako kierowca żółtego szkolnego autobusu, a po pracy latał na symulatorze Jumbo Jeta. Nie słyszałem później by wrócił.

Jest jeszcze jedno zdarzenie, którego byłem uczestnikiem, a które rzuca pełnię światła na SB-ckiego Otella, a tym samym na tamte czasy, które jak się wydaje trwają nadal. Którejś nocy bawiąc się w hotelu w jednym z pokoi wdarł się do niego Jerzy M. waląc w drzwi kolbą od pistoletu, który zawsze miał przy sobie oraz wykrzykiwaniu. Po otwarciu wyciągnął z łóżka nagą dziewczynę i przykuł ją do kaloryfera, po czym udał się do recepcji. Musiało minąć sporo czasu, zanim udało się kilku osobom skłonić go do uwolnienia skutek dziewczyny.

Przywołując wspomnienia i wydarzenia z tamtych lat - mimo wszystko zielonych - chciałem wskazać, iż mają one ciągle wpływ na nas współcześnie żyjących.

Jednym z nas jest @Carajou.


***

Halina M. . Pamiętam 



https://youtu.be/9cWnubJ9CEw

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo