Po wybuchu I wojny światowej, znajdujący się w zaborze rosyjskim Sieradz był miejscem, w którym przez jakiś czas zmieniały się władze - Niemcy i Rosjanie na przemian zajmowali miasto i z niego ustępowali, nie tocząc większych walk. Krótko po kolejnym ustąpieniu Rosjan, w dniu 1 stycznia 1915 r., za sprawą oskarżenia dwóch miejscowych Żydów, zostało aresztowanych trzech Polaków - mieszkańców Sieradza - a byli to:
1. Kazimierz Skrzypiński, wówczas liczący lat 35, ojciec 5 dzieci.
2. Antoni Bobrowski, lat 26, żonaty
3. Aleksander Bekier, lat 21, kawaler.

(Zdjęcie z 1935 r.)


Stanęli oni przed niemieckim sądem polowym, oskarżeni na podstawie donosu o to, że za ich sprawą na jesieni 1914 r. w ręce Rosjan trafiła grupa sanitariuszy, służących w armii niemieckiej (Skrzypiński i Bekier), oraz o wydanie w ręce Rosjan niemieckiego żołnierza-rowerzysty (Bobrowski), który podobnie jak pozostali znalazł się w Sieradzu w czasie, kiedy w mieście ponownie byli Rosjanie.

Dom w którym urządował niemiecki sąd wojenny w Sieradzu.
Sąd skazał wszystkich trzech oskarżonych na karę śmierci, po apelacji (telegram do Berlina) i wstawiennictwie obrońcy zamienione na 15 lat więzienia /wyrok śmierci miał zapaść w dniu urodzin cesarza Wilhelma, stąd łaska/. Skrzypiński, Bobrowski i Bekier zostali wysłani do więzienia w Rawiczu, po 2 miesiącach do więzienia w Raciborzu na Śląsku, a po 20 miesiącach w strasznych warunkach przetransportowano ich do więzienia mokotowskiego w Warszawie (36 godzin w pociągu stłoczeni w duchocie bez jedzenia i picia - kilka osób postradało zmysły). Tak doczekali 1918 r., ale nie wszyscy, najmłodszy z nich - Aleksander Bekier, wycieńczony zmarł na gruźlicę w 1918 r.. W trakcie uwięzienia ojca, męża i syna, zmarły w Sieradzu: córka Skrzypińskiego, żona Bobrowskiego, rodzice Bekiera. Było trzech więźniów, wróciło dwóch - zrujnowanych fizycznie, psychicznie i materialnie. Po powrocie do rodzinnego miasta i odzyskaniu przez Polskę niepodległości Skrzypiński postanowił dochodzić krzywd stawiając przed sądem fałszywych oskarżycieli - którzy w międzyczasie rozkwitli. Sprawa została wówczas umorzona z braku dowodów (brak akt niemieckiego sądu wojskowego z Sieradza). Po 15 latach od tego czasu, a po 20 od skazania sprawa została wznowiona.
***
W lipcu 1914 r. Antoni Bekier, właściciel sklepiku kolonialnego, chcąc rozwinąć swój interes, zwrócił się do trudniącego się lichwą kupca zbożowego Jakuba Mehla z pytaniem o pożyczkę, w odopwiedzi usłyszał warunki 75 rubli procentów na rok, za pożyczkę wysokości 200 rubli. Bekier skonsultował się ze znajomym Skrzypińskim. [ówczesny opis tego typu operacji: "taki pobierał procent, że ofiara już nie była w stanie wyrwać się z pajęczej sieci lichwiarza. Całe swe życie musiał taki biedak pracować ze ściśniętym pasem i choćby wszystkiego się wyrzekł, aby tylko spłacić dług, wszystko było mało. Zaniósł wierzycielowi z trudem zaoszczędzonych kilka rubli - Żyd przyjmował pieniądze; kręcił głową, cmokał, obliczał i mówił: "- Ny to jest dopiro procent, a przecież suma stoi nadal..." I tak było bez konca...". W jednym z opisów ówczesnych stosunków jest też nawiązanie do tzw. "prawa chazaka" - o podzieleniu Sieradza na dzielnice i eksploatowaniu gospodarzy przez gości]. Bekier i Skrzypiński postanowili zaprosić Mehla, oraz żandarma. Kiedy Mehl powtórzył swoje warunki Bekierowi, z szafy wyszli Skrzypiński i carski żandarm. Od mającego się odbyć procesu o lichwę, Mehla uratował wybuch wojny. W grudniu 1914 na stałe wkraczają do miasta Leszka Czarnego i Władysława Łokietka wojska niemieckie. Swoje usługi zgłosili Niemcom - Jakub Mehl (kupiec zbożowy) i Dawid Ickowicz (sklep kolonialny, opisywany jako pracujący w charakterze niemieckiego szpiega - już przed wojną).

Mehl i Ickowicz (1936)
Kazimierz Skrzypiński:
"- Ci Żydzi, powodowani żądzą zemsty, donieśli władzom niemieckim, że wzięci przed kilku tygodniami przez Rosjan do niewoli sanitarjusze niemieccy byli wydani przez Aleksandra Bekiera i przeze mnie, mało tego, do afery tej Żydzi wplątali trzecią ofiarę, Antoniego Bobrowskiego, oskarżając go przed okupantami, że ściągnął z roweru żołnierza niemieckiego i oddał go w ręce kozaków. Wszystko, wszystko podłe kłamstwo...Władze wojskowe niemieckie, opierając się na tych pozbawionych zupełnie prawdy insynuacjach, aresztowały nas trzech w sam dzień Nowego Roku 1915 r. pod zarzutem zdrady stanu. Pod konwojem silnego oddziału wojskowego odprowadzono nas do miejscowego więzienia, gdzie objęli warte żołnierze z najeżonemi bagnetami."
Dramat! Polacy w Polsce pod zaborami, oskarżeni przez Żydów, ścigani przez Niemców za to, że jako poddani rosyjscy (!), rzekomo zatrzymali żołnierzy-sanitariuszy niemieckich i oddali ich do niewoli rosyjskiej. Wszystko w czasie kiedy Niemcy i Rosjanie na przemian zajmowali Sieradz. Żeby było ciekawiej pisano także, że w grupie sanitariuszy mieli być Polacy z zaboru pruskiego wcieleni do armii niemieckiej, a zatrzymali ich kawalerzyści, wśród których także byli Polacy, wcieleni do armii rosyjskiej. Kancelistą przy okupacyjnych władzach miasta był Polak z armii niemieckiej.
"mamy stanąć przed sądem wojennym, za zdradę Niemców na rzecz Moskali"
Jako świadków oskarżenia wymieniono: Jakuba Mehla, Dawida Ickowicza i Esterę Mehl, synowa /ew. siostrzenica/ tego pierwszego. Dzięki postawie i zaangażowaniu niemieckiego obrońcy, trzem mieszkańcom Sieradza, skazanym na karę śmierci - po prośbie o ułaskawienie - wyrok zamieniono na 15 lat więzienia. Po wojnie, Ickowicz (opisywany jako będący na usługach Niemców jeszcze przed wojną), miał zniknąć na rok i powrócić do Sieradza dopiero po tym, jak okazało się, że nic nie grozi (prawdopodobnie po oddaleniu-umorzeniu z braku dowodów pierwszej skargi Skrzypińskiego).
" - [Bekier] Czując swój koniec, ostatnią fotografję, jaką przy sobie posiadał przesłał potajemnie do przyjaciół z chóru kościelnego. których tak bardzo ukochał... Przesłał im ostatnie pożegnanie."

["Żegnam przyjaciele i daj Wam Boże wszystkiego najlepszego
Wspomnijcie kiedy o biednym Olku
dla Churu Klasztornego"]
"- Widziałem go, jak żywym. Młody, wysoki. przystojny. Ogólnie lubiany, gorąco oddany sprawie polskiej, wielki miłośnik pieśni polskiej!... Dobry człowiek i dobry obywatel. A potem w więzieniu łachman Bekiera, strzęp żywego człowieka, królestwo gruźlicy. Przygarbiony, ponury, blady, słaniający się na nogach. Słyszałem jak głucho kaszle, widziałem, jak chwyta się za piersi... Widziałem jak zgasł..."
***
"- Sposobność do upomnienia się o nasze krzywdy na drodze sądowej nadarzyła się·wkrótce. Bobrowski ze skargi sądowej zrezygnował już dość dawno za otrzymane od Żyda odszkodowanie w wysokości 10 tysięcy złotych. Do mnie z podobną propozycją nikt się nie zwracał. Gdyby jednak tak się stało, nigdybym nie zgodził się na ugodowe załatwienie sprawy.
"- Dalsze losy naszej tragedji, wyglądającej zresztą na historję z nieprawdziwego zdarzenia, ułożyły się całkiem nieoczekiwanie. Były czemś jakby ze scenarjusza filmowego, czemś, jakby strasznie naciągniętem, albo wyjątkowym wprost przypadkiem. Ja jednak nazywam to cudem ...
"- Po odrzuceniu mej skargi i umorzeniu dochodzeń przeciw Mehlowi, w myśli zrezygnowałem już z nadziei ukarania Żydów przez sąd, za ich łotrowski postępek. Jednakże w głębi duszy żywiłem niepłonną nadzieję, opartą na jakiemś dziwnem przeczuciu, że wkrótce, niedługo już nadejdzie chwila, która będzie chwilą sprawiedliwości i sprawiedliwej pomsty. Może nie takiej, jaką stosowaliby Źydzi - w myśl swej talmudycznej zasady: "Oko za oko, ręka za rękę, ząb za ząb".
Po około 20 latach od skazania Skrzypiński rozpoznał w przechodniu w Sieradzu niemieckiego obrońcę, który początkowo nie mógł sobie przypomnieć jego sprawy i skojarzył go dopiero, kiedy Skrzypiński wspominiał o telegramie wysłanym do cesarza Wilhelma, z prośbą o ułaskawienie. Skrzypiński namówił niemieckiego oficera, aby pomógł dotrzeć do akt sprawy.
"- Aż nadeszła pierwsza odpowiedź. W archiwum sądowem, do którego zwrócił się się oficer-obrońca, aktów naszej sprawy nie było. Nadzieja znalezienia dowodów na winę żydowskich szpiegów skurczyła się, złamała. Omal nie zniknęła. Oficer usiłował mnie przekonać, że dalsze poszukiwania będą równie bezskuteczne, że nie warto żyć myślą o ich znalezieniu, i że ta nadzieja okaże się złudna.
"- Nie wierzyłem mu i prosiłem usilnie, aby szukał dalej, aby zwracał się do wszystkich osób i wszystkich instancyj, któreby mogły ułatwić zdobycie tych akt. Wysłuchał mnie. Wystosował list do jednego z b. członków onego koszmarnego sądu wojennego, z prośbą, aby zajął się sprawą. Nadeszła odpowiedź, że akta sprawy znajdują się w archiwum Najwyższego Sądu w Berlinie. Zwróciliśmy się tam. Po długich kołataniach, prośbach i wielu, wielu listach zdołaliśmy sprawę załatwić."
1935. Akta zostały wysłane na wniosek sądu kaliskiego, do którego zwrócił się z informacją o nich Skrzypiński.
Kazimierz Skrzypiński domagał się od pozwanych - Jakuba Mehla, Dawida Ickowicza i Estery Mehl - odszkodowania i dożywotniej renty. Sąd zabezpieczył powództwo cywilne (90140 zł) na nieruchomościach Żydów i wszczął dochodzenie. Skarga karna podniesiona przez prokuratora upadnie z powodu przedawnienia.
***
"Zdaniem żydowskiego "Głosu Porannego" [Urbach, ojciec "Urbana"], który zamieścił niedawno wywiad z Mehlem, sprawa miała podłoże tego rodzaju, iż w swoim czasie na szkodę Skrzypińskiego spłonął w Sieradzu młyn, w którym znajdowało się okolo 40 ctr [cetnarów] zboża, własność Mehla. Skrzypiński musiał wćwczas pokryć w odniesieniu do Mehla powstałe straty i stąd rzekomo wzięła początek jego ku Mehlowi nienawiść, i to też, zdaniem żydowskiego "Głosu Porannego" wpłynąć miało na "obecne wniesienie skargi o szpiegostwo i krzywoprzysięstwo".
I to jest bardzo interesująca informacja, okazuje się, że Kazimierz Skrzypiński "do czasu" był dobrze gospodarującym właścicielem młyna, u którego to kupiec zbożowy, później właściciel młyna Jakub Mehl, trzymał swoje zboże. Młyn Skrzypińskiego wziął i się spalił. Skrzypiński nie dość, że stracił młyn to musiał pokryć straty Mehla... [O okolicznościach w jakich płonęły młyny, "się" paliły - tutaj: podpalacze Hochmani druga podobna sprawa, inny gang- Perelmutterów - oskarżeni w ostatniej chwili uniknęli kary, przy protestach prokuratora, po wycofaniu zeznań przez syna oskarżonych].
"Powróciwszy do Sieradza dowiedzieli się obaj Polacy, że Mehl i Ickowicz zrobili na fałszywym oskarżeniu doskonały interes. Wkradłszy się w łaski Niemców, otrzymali koncesję na dostawę dla wojsk niemieckich, zrobili na tem majątek, kupili kamienice i prowadzili na szeroka skalę skup zboża."

1930 rok - Sieradz, Mehle i firmy zbożowe: "Zboże: Mehl H., Sukiennicza; Mehl J., Rynek; Mehl M., Rynek, Mehl D., Kościelna;". Bekier, który nie przeżył był właścicielem sklepiku kolonialnego. Sklepy kolonjalne 1930 - Sieradz: "Ickowicz D., Warszawska;"

[Dom Ickowicza "jest najstarszym z istniejących w Sieradzu. Ocalał z pożogi krzyżackiej w 1331 r. Na frontowej ścianie tego domu do niedawna przechowały się oddrzwia b. zamku książęcego. W 1925 r. ksiądz prałat Pogorzelski za 150 zł. wykupił od Ickowicza owe oddrzwia i wmurował je we frontowej fasadzie kolegiaty sieradzkiej wraz z orłem piastowskim i kulą krzyżacką"]
***


***
Sprawa stała się na tyle głośna, że zaczęły napływać informacje od świadków i uczestników wydarzeń, oraz osób, wspominających podobne wydarzenia w swoich miejscowościach. Rozstrzygnięcie w tej sprawie w pierwszej instancji zapadło w grudniu 1936 r. Na mocy wyroku sądu okręgowego w Kaliszu, Jakub Mehl i Dawid Ickowicz zostali skazani na solidarne zapłacenie 10 tysięcy złotych odszkodowania na rzecz Kazimierza Skrzypińskiego tytułem poniesionych przez niego strat moralnych, oraz 12 tys. 600 zł. odszkodowania za czas pobytu Skrzypińskiego w więzieniu. Mehl i Ickowicz mieli także opłacić koszty sądowe. Wyrok nie zadowolił Kazimierza Skrzypińskiego, który domagał się znacznie wyższego odszkodowania (67 150 zł.) oraz stałej renty /jak odnajdę to uzupełnię o zestawienie strat przedstawione przez K. Skrzypińśkiego/. Także pozwani postanowili wnieść odwołanie od wyroku. Przed procesem apelacyjnym (1937), wezwani zostali biegli /młynarze/ mający ustalić wysokość strat materialnych poniesionych przez Skrzypińskiego w wyniku uwięzienia go przez Niemców i inwalidztwa, którego nabawił się w więzieniu, a które uniemożliwiło mu wykonywanie zawodu. W wyniku procesu w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu, na mocy wyroku sądu (12.1937) łączna kwota odszkodowania na rzecz Skrzypińskiego została podniesiona do 30 tys. złotych. (+odsetki od 1935 r./zwyczajne, nie lichwiarskie/). Ostateczne rozstrzygnięcie zapadło dopiero po 3 latach od wniesienia sprawy do sądu - w 1939 r., ponieważ Mehl złożył jeszcze wniosek o kasację do Sądu Najwyższego, który w kwietniu 1939 r. zostanie odrzucony. Ostatecznie prawomocne odszkodowanie od Mehla i Ickowicza na rzecz Kaziemierza Skrzypińskiego wyniesie wraz z odsetkami i kosztami - 42 000 złotych.
Inne tematy w dziale Kultura