20.10. - Wałęsa: Będzie ultimatum: albo się zgadzacie na demokratyczne rozstrzygnięcia, albo pomożemy wam wyskakiwać przez okna - powiedział Wałęsa.
16.11 Jerzy Stępień – W tej chwili już nie mówimy o prawie, liczy się tylko goła siła. Siła fizyczna. Kto będzie miał więcej za sobą ludzi, kto więcej wyprowadzi na ulice, to ten będzie zwyciężał. Prawo się już nie liczy – przekonywał.
18.11 - Bronisław Komorowski w Poznaniu: Czasem trzeba walić dechą w łeb. Czasami musimy walić przeciwnika dechą w łeb, żeby upomnieć się o swoje. (GazWyb)
To jest takie towarzystwo, że się cofnie wyłącznie jak dostanie tym cepem prawdy w łeb. Trzeba czasami mieć odwagę i lać się dechą z takimi ludźmi.
***
Trudno uznać te wypowiedzi za przypadek. Użycie takiego języka w "debacie" politycznej wymaga jednak decyzji. A jeśli uznać te 3 wypowiedzi za serię to dopatrzyć się można eskalacji języka i to takiej z podręcznika pewnie, w tym sensie, że świadomej. Gdyby ktoś inny mówił w ten sposób, już musiałby się tłumaczyć przed prokuratorem, co zresztą zupełnie oczywiste i naturalne.
Poza słowami można też zestawić samych mówców i też dopatrzyć się łącznika:
Lech Wałęsa - elektryk, prezydent
Jerzy Stępień - magister, prezes Trybunału Konstytucyjnego
Bronisław Komorowski - Bronek, prezydent

Trzy oszałamiające kariery, nad wyraz. Ba! Można by powiedzieć, że tak zwyczajnie to nie do wyobrażenia. (przy okazji można zwrócić też uwagę na kontrast, że prezydenci pochodzący ze strony niepodległościowej to doktor habilitowany i doktor prawa).
Warto obserwować czy i kim będą następni napuszczający tak bezceremonialnie ludzi na siebie, nieuświadomionych Polaków (i innych) na tych uświadomionych (opisywanych jako przeciwnicy), może uda się skompletować całą drużynę. Mój typ to dwóch redaktorów, którzy też kojarzą się z karierami nad wyraz - według wieku i "zasług": "Etrusek" i "Aryjczyk".
Inne tematy w dziale Polityka