szpak80 szpak80
2950
BLOG

Walerian Pańko - szef NIK i Lancia (1991)

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

image

image


art.- Afera założycielska III RP

***

"Dochodzenie prowadziła prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim. Gdy już przeprowadziła śledztwo, zebrała materiały i miała skierować sprawę do sądu, odezwała się prokuratura wojskowa z Warszawy i sprawę przejęła. Po 3 tygodniach po wypadku Janowi Czesławowi Budzińskiemu zwrócono prawo jazdy, powrócił do pracy w BOR. Prokuratura wojskowa, która wniosła sprawę do sądu widzi tylko jednego winnego mianowicie kierowce rządowej lancii - J. Cz. Budzińskiego". (1992)

"Na podstawie m.in. opinii biegłych ustalono, że przyczyną wypadku było nieprawidłowe wykonanie przez kierowcę wiozącego prezesa NIK manewru skrętu w lewo przy nadmiernej prędkości[10]. Kierowca rządowej lancii, funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu[1], został prawomocnie skazany na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, a następnie ułaskawiony decyzją prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego[10]." (za:)

"W efekcie bardzo ułomnego śledztwa Sąd Wojewódzki w Piotrkowie Trybunalskim za winnego katastrofy w całości uznał kierowcę BOR, skazując go na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Ten jednak nie mógł przeboleć, że został jedynym winnym śmierci dwóch osób, i niebawem w niewyjaśnionych do końca okolicznościach zakończył życie. Epilog sprawy wypadku szefa NIK nastąpił w następnych latach. Dwóch policjantów, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce zdarzenia, w 1993 r. utonęło na rybach, i to w miejscu, w którym raczej trudno byłoby się utopić. Dzisiaj z perspektywy czasu wszystko wydaje się układać w logiczny ciąg zdarzeń. A te zaczęły się wtedy, gdy profesor Walerian Pańko został szefem NIK, a jego ludzie byli już na tropie potężnej afery w FOZZ".(za:)

***

"Rozmowa z kaskaderem Włodzimierzem Barańskim: "Najdziwniejsze jest to, że lancia jest jakby ucięta" /11.1991 r./
(...)
-Tu są zdjęcia z wypadku. Co pan powie o nich?
- Zaraz. Zacznę od tego, że jestem w stanie udowodnić rzecz następującą i możemy nawet pojechać razem. Uderzam swoim samochodem w samochód kolegi, mój się przekoziołkuje, będzie pogięty, ale tak się nie rozbije. A w tamtym wypadku lancia nie koziołkowała. Tak, proszę pań, będę miał wgięcia od zderzenia, od tej siły, jaka działa przy wielkich prędkościach, ale to będzie inaczej wyglądać. Rzecz jasna, rozmawiałem z wieloma ludźmi o tym wypadku, chodzą przecież różne ploty, ale gdy widzę te zdjęcia, to podejrzewam, że bez jakiegoś dodatkowego czynnika lancia nie powinna być przecięta na pół. A ona jest przecięta! Powiedzmy sobie tak: lancia jest świetnym wozem. Jeżeli jest z tych, które kupił Rakowski, to ja je znam. Może jakościowo nie są z tych super, ale to dotyczyłoby tylko parametrów związanych z automatyką i wyposażeniem wnętrza, choć tam był i komputer. Widziałem go, gdyż jeden z borowców dał mi się taką lancią przejechać. I w taki sposób się rozlecieć, jak ta rządowa, to właściwie mógłby tylko trabant, który jest plastykowy. Ale i tak zostałaby rama.

- (...)
... Ale powróćmy do rządowej lancii. Kierowca zaraz po wypadku tłumaczył się w TV, że z boku dostał uderzenie. Potem jednak to wykluczono. Eksperci śladu uderzenia na karoserii nie odnaleźli.

- Ale jak, przy aż takim stopniu zmasakrowania tyłu lancii, można ustalić, czy było uderzenie, czy go nie było?
- To jest sprawa ekspertów. Dla mnie najdziwniejsze jest to, że lancia jest jakby ucięta. Wszystko poucinane. A powinno być wygięte! Owszem, tak utnie materiał wybuchowy, kostka trotylu na przykład, bo działa tam, gdzie jest twardzizna. Wówczas powstaje ogromne ciśnienie i rzeczywiście samochód będzie przecięty. Czasem widzi się wypadki, kiedy samochód uderza w słup. On jest prawie owinięty na tym słupie, ale jest cały, nie urwany. Rozumie mnie pani? A ja widzę, że tu wszyściutko jest pourywane. Na dwie części. I im dłużej patrzę na te zdjęcia, tym bardziej to wszystko jest dla mnie nieprawdopodobne. Proszę spojrzeć: BMW, które uderzyło w lancię, jest poodginane, spłaszczone, ale nic mu się nie urwało, nawet koło. A co z lancią? Chociaż BMW uderzyło na ośkę - tak jak w zderzeniu mego forda z traktorem! Prasa podawała różne wersje przyczyn wypadku, pisano o możliwości wybuchu, że mógł to być również materiał wybuchowy zainstalowany na sygnał, na radio. Co oczywiście zaraz wykluczono. Nie wiem, jak było. Ale mogę udowodnić, fingując dokładnie wypadek, że przy dużej szybkości samochód doprowadzony do takiego zderzenia nigdy nie będzie tak wyszarpany jak rządowa lancia.

- Co więc pan sugeruje?
- Ja niczego nie sugeruję! Nie rozumiem jednak, dlaczego kierowca tak manewrował. Jest to dla mnie zachowanie dziwaczne. Ze szkicu wygląda tak, jakby kierowca lancii w ostatniej chwili zajechał drogę BMW. I od razu ciśnie się pytanie: dlaczego on właśnie tam pojechał? Na tę drugą stronę autostrady? Poprzez cały, szeroki pas zieleni? Rzuciło, dobra, ale potem miał inne możliwości, tego bąka choćby. Albo jeszcze prościej: wyprowadzić wóz z poślizgu, czyli uciec prosto na pobocze drugiego pasa. Mógł się też „zawinąć" na pas zieleni. Przecież taki kierowca to też jest kaskader. Nic z tego nie rozumiem. Była ładna słoneczna pogoda, dobra widoczność.
(...)

image

- Ciągle pan wpatruje się w te zdjęcia.
- Bo mnie to fascynuje. BMW jest pogięte, a lancia wyrwana na dwie części. Ile ona miała lat? Dwa? Prawie nowa, doskonale sprawdzana. Kierowca lancii niczym kaskader. Gdybym jechał jak on i złapał kołem to miękkie pobocze, to zaciągam ręczny hamulec, sterem daję w prawo i jadę z powrotem w kierunku Piotrkowa. Tym bardziej że samochód przy takim manewrze wytracił już pół szybkości. I nawet gdyby coś mi jechało z boku, to też jeszcze zdążyłbym manewrować. Ale nigdy nie szukałbym miejsca na drugim paśmie ruchu. A tamten z naprzeciwka, jakby widział, co ja robię, to by hamował bardzo ostro. On by stanął na pedałach i też by skręcił w bok.
- Kierowca z BMW też mówił, że lancia jechała tak, jakby jej kierowca nie trzymał kierownicy.
- O, nie. On ją trzymał bardzo mocno. I patrząc na szkic i na zdjęcia, mogę się założyć, że kierowca lancii rzeczywiście nie miał setki na liczniku w tym momencie.
- Więcej?
- Nie. Mniej. Gdyby miał więcej, tego manewru by nie zrobił. Chyba, żeby mu pękł układ kierowniczy. A to wykluczone. Jest to dla mnie dziwny wypadek. Widziałem dużo samochodów po kraksach, ale pierwszy raz widzę, żeby skutki były aż takie. Żeby jeden z samochodów został przerwany na pół.
(...)"

image
(txt)

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura