Przed chwilą - po komentarzu Pana Dunajca, napisałam bardzo długą, dawno juz obiecaną notkę o Władysławie Sebyle, więźniu Starobielska, zamordowanym w zbrodni katyńskiej (i nie tylko o Nim).
Nie mam siły pisać na nowo - może zedytuję tę notkę, jak mi złość na Salon przejdzie. (Mądry Tichy nieraz radził pisać "u siebie" i wklejać - mądry, mądry Tichy!)
Cóż.
Teraz napiszę tylko, że Władysław Sebyła był nie tylko znakomitym poetą wizjonerem, ale i świetnym tłumaczem z różnych języków. W "znikniętej" notce były pracowicie przepisane fragmenty Jego przekładu z poematu Puszkina - "Bajki o królu Sałtanie, jego synu sławnym i potęznym Gwidonie Sałtanowiczu i o przepięknej królewnie-łabędziu".
Myślę, że Władysław Sebyła mógł przymierzać się do przełożenia na język polski "Eugeniusza Oniegina" - do tej pory nie mamy tłumaczenia całości tego ważnego dla światowej literatury dzieła.
Jeśli podejmę się kiedyś przełożenia Puszkinowskiego "Oniegina" - to przez pamięć Władysława Sebyły, a nie dla samego Puszkina, który brzydko się wypowiadał po Powstaniu Listopadowym, chociaż wcześniej przyjaźnił się przez chwilę z Mickiewiczem. Cóż, Puszkin też nie miał łatwego życia - zsyłany, osobiście cenzurowany przez cara, w końcu wmanewrowany przez tajne służby w śmiertelny dla siebie pojedynek ze świetnie strzelającym d'Anthesem... czyli, też zamordowany strzałem z boni palnej, jakby nie patrzeć.
Na razie - poddam komentarzom dwie pierwsze strofy przekładu "powieści wierszem" - dla wyzłośliwiania się.
Strofy te WKLEJĘ z Worda (Tichy - jednak się czegoś na błędach uczę, chociaż nie do końca skutecznie, bo tę notkę też piszę w okienku salonowym - tak się przyzwyczaiłam).
EUGENIUSZ ONIEGIN
Rozdział pierwszy*
I
Mój wuj, co zawsze był tak prawy
Kiedy się poczuł całkiem źle
Oderwał wszystkich od zabawy
Zmusił, by nim zajmować się.
Dał dobry przykład, wzór postawy
Lecz jakże nudno, Boże mój
Przy chorym siedzieć, choć to wuj
Dzień i noc całą bez ustanku
Niemalże nosić go na rękach
Jakaż złośliwa to udręka
Lekarstwa dawać, zagadywać
Osobę która jest półżywa,
Wzdychać i myśleć, choć to żart,
Kiedy i ciebie weźmie czart?
II
Tak myślał wciąż lekkoduch młody
W pocztowej bryczce w pyle dróg
Z woli Zeusa on jedyny
Dziedziczyć po najbliższych mógł.
Bliscy Rusłana i Ludmiły!
Bez zbędnych wstępów mówię wam:
To mój bohater, stad go znam,
Oniegin, mój przyjaciel bliski
Bo znam go niemal od kołyski
Urodził się gdzie Newy brzeg
Możeś tam też swój życia bieg
Rozpoczął, drogi czytelniku
I ja chodziłem tam jak młodzi
Nad rzekę…północ dziś mi szkodzi.
---------------
* Na razie nie mogę, oczywiście, zadedykować przekładu pamięci Sebyły, bo tłumaczenie nie jest dopracowane - bardzo liczę na krytykę Tichego, Wawela, Beretki, Przechodnia, innych...
Z Przechodniem kiedyś rozmawialiśmy o trudności tłumacznia Puszkina, i o "kocie uczonym" - Sebyła zrobił z kota wiewiórkę, a z dębu, na którym kot siedział - świerk - co dodało i barw, i ostrości całej baśni:)))
Inne tematy w dziale Rozmaitości