Powinnam z nim jednak skończyć.
Może się uda.
Ale tutaj - jeszcze tylko ze dwie kolejne strofy*.
:)))
* link do poprzednio wpisanych - dam pod notką.
-----------------------------------------------------
Pracując pilnie i wzorowo
Na kredyt ojciec jego żył.
Wydawał bale - daję słowo!
Trzy w roku, w końcu - opadł z sił.
Los chronił dobry Eugeniusza.
Najpierw Madame dbała o duszę,
Później Monsieur nie szczędził sił.
Chłopczyk, choć psotny, miły był.
Monsieur l'Abbe, Francuz ubogi,
Nie chcąc, by nudą wykład wiał,
Na każdą lekcję żarcik miał.
Nie męczył go rygorem srogim.
Grymasem karcąc za swawolę,
Chodzić do parku z uczniem wolał.
Kiedy młodości buntowniczej
Nastał dla Eugeniusza czas,
Pora nadziei i nabzdyczeń -
Monsieur, wygnany, poszedł w las.
A mój Oniegin, już swobodny,
Kazał się ostrzyc w sposób modny,
Londyński wdział - jak dandys - frak,
I świat poznawać zaczął tak.
Francuską mową znakomicie
Władał w rozmowach, w piśmie też,
Kłaniać się umiał należycie,
Tańczył mazura - i co chcesz...
Któż żąda więcej? Uznał świat,
Że całkiem miły z niego chwat.
Inne tematy w dziale Kultura