Jako patriotce lokalnej dosłano mi very proud wczoraj taki oto artykuł, który ukazał się był w miniony piątek w Gazecie Wybiórczej w dziale „Nieruchomości” ( w wyd. lokalnym ponoć jeszcze obszerniej)
"Libeskind mówi Bydgoszczy TAK http://dom.gazeta.pl/nieruchomosci/1,73497,4657401.html
Skoro w tytule dowiaduję się, że gwiazda światowej architektury, sam Daniel Libeskind (bez pochylenia głowy nie podchodź!) mówi skromnej Bydgoszczy „tak”, to naturalnie artykuł koniecznie musiałam przeczytać. Skutkiem tego po niezbyt wytężonej lekturze ( ach, te miłe oku krótkie formy dziennikarzy na prowincji, tak diametralnie odbiegające od wytężonych dłużyzn ich warszawskich bossów, bo nie kolegów...!) z jednego oka trysnęły mi łzy rozpaczy, a z drugiego łzy ...śmiechu. Nie negując wiekopomnej być może dla Bydgoszczy sprawy, jak owo stwórcze „tak” Architekta nad Architektami, którego dzieła są jednak nie tylko architektonicznie sporne, wychowana w bydgoskiej rzetelności dla porządku przeczytałam dodatkowo ożywioną dyskusję bydgoskich internautów na Forum Czytelników i spostrzegłam, że nikt ani nie płacze, ani nie śmieje się z tego, co mnie do tych mieszanych uczuć skłoniło.Czyżbym się aż tak wyrodziła?!?
Fragment, kóry mnie tak poruszył , wytłuszczony, podkreślony wklejam poniżej:
>Trzy miesiące temu Jerzy przedstawił wstępną koncepcję zagospodarowania placu Teatralnego w ratuszu. I na własną rękę zaczął szukać sławy, która zadania się podejmie. O pomoc zwrócił się do Anne Applebaum, amerykańskiej publicystki, żony Radka Sikorskiego. Udało im się spotkać z Libeskindem w ambasadzie Szwajcarii, w której architekt prezentował swoje ostatnie projekty. Applebaum nie musiała długo tłumaczyć Libeskindowi, kim jest.
- To pani napisała "Gułag"? Cieszę się, że panią poznałem - odparł.
- Wiesz, co to Bydgoszcz? - zapytała publicystka.
Libeskind przyznał, że nie zna naszego miasta. Jednak żona Sikorskiego zainteresowała go Bydgoszczą. - Dziś to miasto bez duszy - mówiła. - A przed wojną była kwitnącym, kosmopolitycznym miejscem: żyła tu prawie jedna czwarta Niemców, wielu Żydów i oczywiście Polaków.<
Zauważmy:
1. Sam wielki Daniel Libeskind nieomal natychmiast rozpoznaje słynną autorkę „Gułagu” i cieszy się z tego, choć nie wiemy, czy "Gułag" czytał, ale to nieważne
2. Libeskind zwarca się do pani Applebaum z uszanowaniem per „pani”
3. P. Applebaum z wrodzonej skromności zbywa radość i szacunek Mistrza i natychmiast przechodzi do rzeczy- pyta, czy on wie, co to Bydgoszcz. Libeskind oczywiście nie wie i przyznaje się do braków w swym wykształceniu skruszony i bez bicia.
4. P. Applebaum zwraca się do Libeskinda przez „ty”. Gwiazda-niegwiazda, pani Applebaum zna najwidoczniej lepiej od p. Libeskinda hierachię w amerykańsko-żydowskim kręgu światowców.
Ale najlepsze na deser! Pani Applebaum dice:
5. -..przed wojną (Bydgoszcz) była kwitnącym, kosmopolitycznym miejscem:
Ale dlaczego, droga pani Applebaum? Bo
>żyła tu
a.) prawie jedna czwarta Niemców
b.) wielu Żydów
c.) i oczywiście Polaków.
(Uff...miło, że o tych Polakach jednak nie zapomniała...) Tak jest! A dziś? Bez Niemców i prawie bez Zydów?
6. > Dziś to miasto bez duszy - mówiła <
Amen. Argumentacja podziałała, bo pan Daniel Libeskind dał słowo w ciemno na miejscu i w cugach odpisał pani Applebaum czyli Sikorskiej z domu Jabłońskiej, że: "Jestem absolutnie przekonany, że to projekt, w którym chciałbym mieć zaszczyt uczestniczyć".
No i pięknie, prawda? W jaki inny sposób miałaby argumentować pani Applebaum? Ona wie, jak rozmawiać z krajanami. Dlaczego więc jedno moje oko płacze, a drugie się śmieje (nadal!), skoro nikt ani w Bydgoszczy, ani w Warszawie niczego śmiesznego ani tragicznego, ani tym bardziej upokarzającego nie zauważył, a Gazeta Wybiórcza w najlepszej wierze przedrukowała dialog najwierniej nie szczędząc drogocennego miejsca? Powiedzcie mi, o moje Oczy! Powiedz mi, Rozumie! Powiedz mi, moje Serce!
Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka